Rozdział 12

283 15 1
                                    

Przepraszam za długą przerwę i za błędy, ponieważ rozdział niesprawdzony. 

___________________________________________________


Will

- Auu.. kurwa. Czy to musi tak boleć? Ehhh.. – Usiadłem na łóżku przecierając oczy. – Czuje się jakbym nie spał tydzień, która w ogóle jest godzina? – Elektroniczny budzik pokazywał 9:37.

- O nie! Nie, nie, nie! – Na samą myśl o tym, że Kat widziała obrazy nogi miałem jak z waty. Wypadłem z pokoju o mało nie wyrywając zamka z drzwi. Jednak po chwili totalnie wyleciało mi z głowy ... dosłownie wszystko. Uśmiech sam wpełzł mi na twarz, oparłem się o framugę i tylko patrzyłem na dziewczynę w mojej kuchni, która tańczyła i cicho śpiewała nie zdając sobie sprawy, że ją obserwuję.

Miło ją widzieć w takim stanie, chociaż przez chwilę nie widać by coś ją smuciło. Niestety ten smutek towarzyszy jej w sumie nie od kiedy, ale odkąd ją znam nigdy jej nie opuścił, a teraz nareszcie widać uśmiech na jej twarzy. Każdy czasem ma taki moment w życiu kiedy po prostu cieszy się chwilą i nie myśli o problemach. Teraz, gdy tak na nią patrzę nie mogę uwierzyć w to, że się okalecza, wydaje się być szczęśliwa, ale jednak spotkało ją coś na tyle okropnego, że zatraciła się i zgubiła część siebie.
Nie słyszałem wyraźnie słów piosenki, które wydobywały się z ust brunetki, ale widać, że się dobrze bawiła. Łopatkę trzymającą w dłoni używała jako mikrofonu, biodra cały czas się bujały, zaśpiewała trochę głośniej i odwróciła się w moją stronę.
Jej mina? Bezcenna! Nie mogłem opanować się i wyszczerzyłem się w jej stronę powstrzymując chichot.

Katherine

Lubię takie piosenki, które nie wymagają żadnego myślenia i które po prostu można śpiewać z uśmiechem na ustach. Co właśnie robię i dobrze mi z tym, na szczęście nie mam okropnego głosu, tylko taki przeciętny. Wiecie jak ktoś mnie słucha to mu bębenki nie krwawią.

- „Can you feel it?
Now it's coming back
We can steal it
If we bridge this gap
I can see you
Through the curtains of the waterfall

When I lost it
Yeah you held my hand
But I tossed it
Didn't understand
You were waiting
As I dove into the waterfall

So say Geronimo!"

I obrót! Zamarłam w jednej sekundzie, bo oto kilka metrów ode mnie stoi przystojny chłopak tylko w bokserkach i śmieje się ze mnie. Ten widok mógłby być przyjemny gdybym nie wiedziała jaki jest ten chłopak. Próbowałam zachować resztki godności i jakoś zakryć purpurę, która oblała moje policzki.

- Ekhmm.. Od dawna tam tak stoisz? – Zapytałam chłopaka wyjmując słuchawki.

- Chwilkę, szkoda, że przerwałaś, naprawdę miło się na Ciebie patrzyło. – I ten jego uśmiech, łobuzerski, bo raczej nie z tych uroczych. Wrrr, zaczyna mnie irytować, na szczęście zaraz kończę robić śniadanie i zmywam się stąd. Au revoir!
- Powinieneś zrobić zakupy, prawie nic nie masz w lodówce. Jak Ty żyjesz?

- Zazwyczaj jem po za domem. Nie mieszkam z nikim, a nie lubię siedzieć samemu.

- To może znajdź współlokatora?

- Wolałbym współlokatorkę. – I... puścił mi oczko, jakież to przewidywalne. – Szkoda, że Ty masz gdzie mieszkać, tak to mógłbym Cię przygarnąć do siebie. – Czy on naprawdę myśli, że jest taki super? Większy z niego pajac niż normalny chłopak, dlatego wywróciłam tylko oczami i tylko powiedziałam.

- Wyjmij talerze.

- Lubisz się rządzić, co? – Zapytał wstając z krzesła.

- Nie, po prostu nie wiem co gdzie masz i będzie szybciej jak Ty to zrobisz. A tak w ogóle jak Twoja rana? Bardzo boli?

ZaryzykujOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz