Przygotowania do wesela potrafiły być męczące. Mimo iż Marie nie miała wglądu jak będzie wyglądać sala i całość uroczystości to musiała sama zadbać o odpowiedni wygląd. Pokojówki zdawały się być z nią 24godziny na dobę i co chwila pokazywały jej coś innego. Marie nie wiedziała że może istnieć tak wiele balsamów do stóp. Najbardziej stresującym wyborem miał byc wybór sukni. Musiała mieć dwie opcje: na sam ślub oraz na bal. Wiedziała , że tak na prawdę jej ojciec musi zaakceptować jej kreacje zanim będzie mogła ja założyć na uroczystość. Dodatkowym stresem jest fakt, że będzie to robiła razem z Jane aby obie panny młode zrobiły to tego samego dnia. Przez lata ich relacja była trudna. Dziewczyna wiedziała że blondynka niezbyt za nią przepada, ba było dla niej jasne że wolałby żeby nigdy się nie urodziła i nie zaszczyciła Volturi swoją obecnością. Wiedziała , że nie akceptuje jej jako partnerki dla swojego brata i ,że uważa ją za beksę i rozpieszczoną księżniczkę, w dodatku idiotkę która wierzy w Boga. Dlatego jej nerwowość wzrastała z każda chwilą. Tak naprawdę po jej koronacji miały ze sobą tylko kilka konfrontacji, który był czysto formalne
Kiedy rozległo się pukanie do drzwi Marie na sekundę zamarła
-Wejdź Jane!
Blondynka weszła i lekko się ukłoniła
-Moja królowo
Nie było sensu jej poprawiać, Jane przez lata nauczyła się szanować przywódców i zwracać się do nich tylko po tytule, Marie nie była by wyjątkiem
Do pokoju weszło kilka służek z różnorodnymi sukniami od który zakręciło się jej w głowię
-Możemy zaczynać moje panie?
-Oczywiście-wyszeptała Marie wcale nie będąc na to gotowa. Jednak po raz kolejny w jej życiu przełożyła obowiązek ponad swoje uczucia i siebie
CZYTASZ
Danse Macabre | Jane i Alec Volturi
FanfictionCo gdyby Bella urodziła trojaczki? Dwójka z nich była zwykłymi ludźmi Ale czy na pewno?