28

62 8 1
                                    

Win leżał w środku nocy w swoim pokoju i patrzył na sufit, dowiedział się już co się stało... Był wściekły, że nie był w stanie ochronić Joy'a przed tym co go spotkało, wstał z łóżka i po cichu opuścił pokój, w salonie jednak spotkał Alan'a, który tylko spojrzał na Syna i pozwolił mu wyjść z domu, Win od razu skierował się do domu Pete i Kenty, wdrapał się na balkon Do pokoju Joy'a i zaczął delikatnie pukać w okno.
Joy wstał z łóżka i otworzył drzwi balkonowe, spojrzał na Win'a, podniósł go bez problemu i skierował się z nim na łóżko zasypane stertą ubrań Joy'a , położył się przytulając chłopaka, który bez słowa leżał z Alfą.

- naprawdę się martwiłeś?- zapytał, a Win, spojrzał na Chłopaka, poprawił mu włosy z twarzy

- oczywiście, że tak...Joy kiedy ty zrozumiesz, że ja naprawdę czuję coś do ciebie?- złapał go za policzki - czuję to od zawsze...

- ... nawet teraz? Jak.. jak nie jestem czysty?- Win pocałował go w czoło

- jesteś czysty. Kocham cię i nie ważne co będzie się działo tak będzie. Nic nie zmieni nawet czas. Będę cię kochał ciągle - powiedział, A Joy dosłownie wszędzie pod bluzę Win'a i leżał tak zawstydzony

- ..ja też cię kocham- powiedział i przytulił go.

Zasnęli leżąc tak na pełnym ubrań łóżku, Joy leżał nadal pod bluzą Win'a, wcześniej pokój Joy'a był czysty i zadbany, ale po ataku ciągle czuł na sobie zapach mężczyzn, dlatego spał we własnym ubraniach by zniwelować zapach...

Kenta przyszedł rano do pokoju syna z lekami... zobaczył tą dwójkę razem na łóżku delikatnie szturchnął syna, który wyciągnął głowę spod bluzy Win'a, spojrzał na Kente

- nie bądź zły...- no tak zazwyczaj Prem dostawał kary kiedy on uciekał do Happy'ego lub Happy do niego...ale Kenta nie był zły na Win'a był świadomy, że jego syn potrzebuje teraz wsparcie, pogłaskał włosy syna

- spokojnie nie jestem zły, weź leki i możecie spać dalej - powiedział dając chłopakowi dawkę, Joy zażył leku i znów wlazł pod bluzkę chłopaka.
Kenta wyszedł z pokoju i  zadzwonił do Jeff'a , który odebrał od razu - dobrze go wychowałeś... Dziękuję

- bo ty pokazałeś mi jak to jest wychowywać...

- nie...ja poległem, moje własne dzieci tylko cierpią bo nie jestem w stanie ich chronić...

- myślisz się Kenta, oni i ja z Charlie'm jesteśmy tym kim jesteśmy dzięki tobie, to nie była twoja wina, nie zawsze możemy być odpowiedzialni za wszystko.

- dziękuję, że to mówisz... Kocham cię Jeff

- wiem, ja ciebie też Kenta.

PitBabe talks 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz