52

63 11 0
                                    

n'Heart siedziała w swoim gabinecie wypełniając niektóre z dokumentów, kiedy trafiła na badania jednego z jej pacjentów, patrząc na jego historię medyczną i pamiętając jego przeszłość zaczęła łączyć kropki, wstała od biurka, wzięła swój przenośny sprzęt do badań, zajęła kitel i zadzwonił do Han'a

- tak?- usłyszała głos chłopaka

- wasz zlot czarownic znów jest w restauracji Pond'a?- oczywiście chłopak potwierdził, kobieta skierowała się na miejsce, bez zbędnych tłumaczeń weszła do środka. Minęła większość zgromadzonych " dołów" i złapała jedną z omeg za twarz, wepchnęła do jego ust patyczek do badań DNA i jak nigdy nic zamierzała iść do wyjścia, ale Kenta zatrzymał ją.

- co ty robisz? I dlaczego zbierzesz próbki od Jeff'a- zmarszczył brwi podejrzany

- po prostu tego potrzebuje - skrzyżowała ręce patrząc na alfę.

- do czego?- westchnęła ciężko

- chyba znalazłam jego biologiczną matkę - Jeff, z wrażenia prawie spadł z krzesła.

- Co?! To ja mam matkę?? - od razu poszedł do kobiety - moja biologiczna mama żyje!?

- nie jestem jeszcze pewna, wiele na to wskazuje, twój szacowany wiek który masz w dokumentach odpowiada idealnie dniu, któremu urodził, według tego co mówił Pete pojawiłeś się w posiadłości w tym samym czasie kiedy jego syn został porwany... Na dodatek jego zdolności tak samo jak twoje oparte są na widzeniu przyszłości - Jeff słuchał jej uważnie

- kto to... Proszę n'Heart - złożył ręce i patrzył na nią błagalnie

- najpierw się upewnię czy moje przypuszczenia są prawdziwe. Później zobaczymy- kobieta wyszła z restauracji i od razu udała się do szpitala, sama kobieta była w szoku, że nie pomyślała wcześniej o podobieństwie tych dwóch historii.

Następnego dnia Jeff chodził cały czas z telefonem przy twarzy oczekując na telefon od kobiety, zawsze był ciekawy jacy byli jego prawdziwi rodzice, dlaczego go oddali? Czy tak samo jak ojciec Babe myśleli, że Jeff będzie miał lepiej u Tonego? Czy tęsknili za nim?
Został porwany? Czy to po matce Jeff odziedziczył swoje zdolności?

Kiedy w końcu na ekranie telefonu pojawiło się imię kobiety Jeff od razu odebrał

- zaraz u ciebie będę - powiedziała i rozłączyła się, Jeff dosłownie pobiegł do okna oczekując na kobietę.

Alan patrzył na męża trzymając ich młodszego syna na rękach, podszedł do niego i pogłaskał włosy ukochanego dając mu trochę otuchy.
Kobieta wysiadła ze swojego samochodu i bez pukania weszła do środka, usiadła od razu na fotelu na przeciwko kanapy, Jeff prawie wywalił się biegnąc by usiąść przed nią

- i co? - zapytał, a kobieta położyła na stole badania

- DNA potwierdza moje przypuszczenia, jesteś synem mojego pacjenta, ale mówię ci od razu Jeff ,to może być naprawdę trudne nie tylko dla ciebie.
Great od lat nadal ma nadzieję, że pewnego dnia się odnajdziesz, zostałeś im porwany, nigdy nie zamierzał cię oddać, jego stan psychiczny nadal jest słaby, powiem ci kto to jest, ale pod żadnym pozorem nie działaj bez przemyśleń, może nawet dostać szoku, więc i tak zapewne zaraz pojedziesz na miejsce gdzie pracuje, ale nie mów mu na razie kim jesteś... Chcę go do tego przygotować - powiedziała i mimo, że nie powinna dała Jeff'owi namiary na omegę. I tak jak się spodziewała  Jeff nawet nie poczekał na to aż ta wyjdzie, od razu pojechał na miejsce, kobieta spojrzała na Alana , który trzymał Win'a- wspieraj go dobrze, w razie co dzwoń - powiedział kierując się do drzwi.

Zaś Jeff jechał już na miejsce, zaparkował pod Kwiaciarnią mężczyzny, wziął kilka wdechów i starał się opanować.
Wyszedł z samochodu i wszedł do budynku, jego oczy spotkały się z oczami omegi, który od razu upuścił kwiaty trzymane w rękach, poznał go.
Instynkt wielu omeg nigdy nie pozwala zapomnieć im ich dziecka, Great stał patrząc na Jeff'a, który podniósł kwiaty z podłogi. Delikatnie uśmiechnął się do mężczyzny, który nie wytrzymał, przytulił go mocno, ale po chwili odsunął się, wiele razy przez stan psychiczny zdarzało mu się myśleć, że osoby jakie poznaję to jego zaginiony przed lat syn.

- przepraszam... Wydawałeś mi się bardzo znajomy - poprawił się, a Jeff nie mógł przestać się uśmiechać

- nic dziwnego... mamo - powiedział, A oczy mężczyzny zapełniły się łzami - to naprawdę ja... Przepraszam, że tak długo mnie nie było - teraz to on przytulił się do omegi, tak samo jak on zaczął płakać. Mężczyzna zamknął kwiaciarnie i usiadł z Jeff'em, pogłaskał jego policzek

- jesteś taki piękny - powiedział - tak bardzo się cieszę, że jesteś cały i zdrowy...

- moi przybrani bracia o mnie dobrze dbali- spokojnie oznajmił i pokazał mu zdjęcie Kenty i Charliego - to dwie Alfy, które dbały o mnie przez całe życie... A on dba teraz o mnie i nasze dzieci - powiedział pokazując mu zdjęcie Alana śpiącego z ich Synami, oczy Great znów napełniły się łzami

- jestem taki szczęśliwy, że ktoś umiał o ciebie zadbać... przepraszam, że ja nie potrafiłem - delikatnie posmutniał- byłem bardzo młody kiedy przyszedłeś na świat, wracaliśmy z twoim tatą że szpitala kiedy ktoś uderzył w nasz samochód, kiedy obudziliśmy się w szpitalu ciebie już nie było, nie było po tobie żadnych śladów. Bardzo żałowałem, że przez leki na jakich byłem nie zobaczyłem tego momentu, że nie mogłem tego zmienić i cię uratować -teraz to Jeff pogłaskał jego policzek

- to nie była wasza wina... Właśnie będę mógł poznać również mojego tatę?- zapytał, a Great znów posmutniał, Jeff obawiał się, że niestety nie zdążył...

- nie wiem tego Jeff... Nasz związek nie przetrwał utraty cię , bardzo dużo się kłóciliśmy, Tyme zapewne założył nową rodzinę...od lat nie miałem z nim kontaktu, mimo że zawsze marzyłem o tym by wrócił do mojego życia tak samo jak ty- Jeff przytulił go mocno - spokojnie już się pogodziłem, że w moim życiu nie ma miłości, ale teraz chociaż mam ciebie...- złapała go za policzki - przedstawisz mi kiedyś swoją rodzinę Jeff?- zapytał, a omega potwierdził.

Jeff spędził cały dzień z Great'em, wrócił do domu późno wieczorem, od razu przytulił się do Alana, który czekał na niego na kanapie, Alfa pocałował go w usta

- znalazłeś go prawda? Miałeś mu nic nie mówić - złapał go za nos

- nie musiałem... poznał mnie od razu, prowadzi Kwiaciarnie niedaleko...rozumiesz to cały czas byłem blisko i nie miałem pojęcia, że to on.
Tak bardzo cierpiał. Na dodatek jest całkiem sam- powiedział smutny

- a co z twoim biologicznym ojcem?- zapytał, a Jeff opowiedział mu wszystko co powiedział mu Great - chcesz go znaleźć prawda?- zapytał, a Jeff przytaknął.- znajdziemy go razem teraz chodźmy do łóżka - wziął go na ręce

PitBabe talks 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz