•Zazdrość?

63 9 0
                                    

Kiedy próby się zakończyły całą grupką skierowaliśmy się do hotelu, gdzie czekali na nas Nemo, Aiko, Bambie, Joost i jego przyjaciele.
Na początku mieliśmy wyjść jedynie w szóstkę. Ja, Marko, Marcus, Martinus, Silvester i Silia. Rose zmęczona wróciła do hotelu, więc mieliśmy w planach zaprosić jeszcze jedną osobę, ale Chłopaki stwierdzili, że lepiej będzie spotkać się w większym towarzystwie, czemu nie zaprzeczam, jednak wydawało mi się, że lepiej byłoby spędzić wieczór jedynie w naszym, mniejszym gronie.

W pełnej grupce udaliśmy się do nie dużej restauracji, która znajdowała się w pobliżu hotelu. Nie była należała do najpoważniejszych miejsc na ziemii, więc każdy znas ubrał się po swojemu, luźniej.
Najważniejsze było to, żeby 12 osób mogło usiąść przy stole.

Po czasie przekonałam się do pomysłu chłopaków. Razem z Joostem śmialiśmy się do naszych zabawnych historii z przyszłości.
Gdy Każdy dobrze się bawił i rozmawiał ze sobą.
A przynajmniej tak mi się wydawało.

Usiedliśmy przy stole zastanawiając się nad posiłkiem.
Myślałam co dobrego mogłabym wziąć w takim miejscu, jednak bez przerwy miałam uczucie czyjegoś wzroku na sobie, które po jakimś stało się uciążliwe.

Kiedy wyjrzałam zza karty menu przed siebie zauważyłam Marko przyglądającego mi się z dziwnym wyrazem twarzy.
Nie byłam w stanie powiedzieć o co mu chodziło, przez to, że prawdopodobnie było wyrysowane na niej zbyt wiele emocji?..?
Powinnam z nim porozmawiać o tym później.

„Wiem, że jesteśmy w miejscu gdzie jemy, ale niestety mnie nie schrupiesz kochaniutki"
Pomyślałam sobie, na co nie kontrolowanie się uśmiechnęłam wyobrażając sobie jak moje przyjaciółki wyśmiewałyby się z tego tekstu.

Z moich myśli wybił mnie głos Joosta obok mnie. Odwróciłam wzrok od Marko, śmiejąc się z kolejnego żartu blondyna obok mnie.

Całkiem dobrze się dogadywaliśmy, jednak chyba nie dałabym rady spędzać czasu 24/7 z kimś tak chaotycznym jak on. Był świetnym facetem, ale nie w moim typie.

Wcześniej pożegnaliśmy się z Nemo, Aiko, Bambie oraz Silvestrem, którzy woleli resztę wieczoru spędzić w swoich pokojach.
Szczerze? Też w tym momencie wolałabym położyć się nawet na tym łóżku hotelowym, okryć się ciepłą kołdrą i obejrzeć jakiś serial.

Po pewnym czasie udaliśmy się na spacer w drodze do hotelu.
W drodze powrotnej Marko był w ogóle nie obecny i tylko przyglądał się naszym rozmowom.

-Wszystko w porządku?-Zapytał mnie Joost wskazując na Chorwata. Spojrzałam na niego i wzruszyłam ramionami.
-Nie mam pojęcia, nie rozmawiał ze mną od kiedy byliśmy pod hotelem. Mam zamiar z nim porozmawiać dzisiaj.. albo jutro.-Westchnęłam ciężko na co chłopak obok tylko pokiwał głową na znak, że mnie rozumie.

Uparłam się żeby każdego odprowadzić do swoich pokoi. Wszyscy szliśmy po całym hotelu zostawiając po kolei każdego z nas.
Ja mimo, że mam pokój na piętrze pierwszym,

podążałam za każdym aż do 2 piętra.
Właśnie Silia pożegnała się z nami, czyli ze mną i Marko, który został jako jedyny do odznaczenia na mojej liście osób zostawionych w swoim pokoju.

Po drodze do chwilowego lokum chłopaka zaczęłam temat.
-Jak się czujesz? -Wpatrywałam się w swoje buty nie patrząc na reakcję chłopaka. Bałam się zadać to pytanie, ale czemu? Nie mam pojęcia, po prostu uważam, że to pytanie zawsze psuje nastrój, gdy jest zadawane w nieodpowiednim momencie.
Przynajmniej było tak w moim przypadku.

-Tak wszytko okej.-Odpowiedział krótko bez żadnego wyrazu, chyba próbując zakończyć temat.

-No wiesz, dzisiaj kiedy wracaliśmy wydawałeś się nie taki jak zawsze.. Bardziej smutny? Albo zły?- ciągnęłam dalej zastanawiając co naprawdę było powodem takiego zachowania chłopaka.

-Naprawdę musiało ci się wydawać. Przepraszam ale chce się już położyć, jutro pogadamy dobrze?- Otworzył drzwi do pokoju wchodząc do niego rzucając szybkie:
-Pa!
odrazu gdy kiwnęłam zrozumiale głową

W ten sposób zostałam sama ze swoimi myślami, które zaczęły mnie męczyć z sekundy na sekundę.
Wiedziałam, że dzisiejszej nocy napewno nie zasnę. A następnego dnia mam swój wielki dzień na który czekałam tak długo. Półfinał pieprzonej Eurowizji.

——Marko

-Okej, my będziemy na was czekać.- Skończyłem rozmawiać z Joostem, reprezentantem Holandii o naszym grupowym wypadzie.

Bardzo chciałem zaprosić dzisiaj chłopaka, ponieważ mieliśmy okazję już porozmawiać i złapaliśmy podobny vibe.

Kiedy wszyscy byliśmy w komplecie udaliśmy się do jakiejś restauracji nie daleko hotelu.

Po drodze miałem zapytać Emi o drogę powrotną. Może chciałaby pójść ze mną na dłuższy spacer po Malmö?

Odrazu odrzuciłem tą myśl z mojej głowy gdy tylko zauważyłem Emily z Joostem pochłoniętych swoją rozmową. Uznałem, że nie będę im przeszkadzał i po prostu będę stał z boku. Chciałbym być teraz na miejscu Joosta.

Tutaj raczej nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Każdy zajęty swoją osobną rozmową. Zostało mi to jedynie obserwować z Boku.

Na miejscu zasiadliśmy przy długim stole mieszczącym 12 osób, co było powodem dla którego tu przyszliśmy. Zająłem miejsce pomiędzy Silvestrem i Martinusem.
Przede mną usiadła Emily obok której już był Joost.

Czułem się źle na to patrząc, czemu to nie mogłem być ja? Może Emily jest zmęczona moim towarzystwem i chciała mnie w ten sposób spławić czy coś?

W mojej głowie pojawiało się coraz więcej pytań na które nie znałem odpowiedzi.
Pogrążyłem się w moich myślach nawet nie zauważając, że obserwowałem Emi dokładnie tak jakbym chciał odczytać jej myśli co było z jednej strony prawdą. Bardzo chce wiedzieć co Brunetka o czarujących zielonych oczach o mnie myśli.

Dziewczyna zauważyła jak wpatruje się w nią, odwzajemniła przez chwilę moje spojrzenie ze zmarszczonymi brwiami po czym uśmiechnęła się pod nosem i zwróciła się do blondyna obok niej zaraz śmiejąc się z nie mam pojęcia czego.

Po dwóch godziny ciekawych pochłaniających rozmów pomiędzy innymi wszyscy postanawialiśmy wracać do hotelu.

Tym razem w drodze powrotnej spodziewałem się tej samej sytuacji, która odbyła się wcześniej, dlatego po prostu naciągnąłem na głowę kaptur mojej bluzy i szedłem przodem prowadząc resztę.

Spodziewałem się, że do pokoju wrócę sam. Jednak Emi uparła się aby odprowadzić wszystkich po kolei do pokoi.

Na końcu oczywiście byłem ja. Wolałem teraz unikać jakiejkolwiek rozmowy z brunetką, żeby nie przejmować się zastąpieniem mnie.

Szliśmy niezręcznie w ciszy, która zaraz została przerwana przez Emilie.
-Jak się czujesz?- Gdy usłyszałem to zdanie z usty szatynki spojrzałem na nią ze zmarszczonymi brwiami.
Polka jedynie patrzyła na czubki swoich butów próbując uniknąć mojego wzroku.

-Tak,jest okej- Powiedziałem przelotnie, nie chcąc kontynuować tej rozmowy. Była mi po prostu nie potrzebna.

-No wiesz, dzisiaj kiedy wracaliśmy wydawałeś się nie taki jak zawsze.. Bardziej smutny? Albo zły?- Wypytywała ciągle z troską w głowie przez co automatycznie poczułem się podle zostawiając ją z najgorszą odpowiedzią jaką mogła istnieć.

-Naprawdę musiało ci się wydawać. Przepraszam ale chce się już położyć, jutro pogadamy dobrze?- Spytałem łapiąc za klamkę żeby zaraz otworzyć drzwi mojego pokoju hotelowego.
-Pa! -Rzuciłem szybko zamykając za sobą drzwi i wzdychając ciężko.

Okej Marko, jest w porządku. Nikt cię nie zostawia ogarnij dupę.

Jedyne co miałem teraz w planach to położyć się na łóżku odpoczywając przed jutrzejszym dniem.
Ale wiedziałem, że nimi się to nie uda.

You can do it. Baby lasagna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz