Rozdział piętnasty

86 3 0
                                    

Gdy tabletki zaczęły działać, posprzątałyśmy salon i dziewczyny zamówiły taksówkę i pojechały do domu. Nie wiem czy wspominałam, ale mieszkały w tej samej kamienicy. Moja kamienica za to była oddalona od ich kamienicy o jakieś dwadzieścia kilometrów. Taka ciekawostka.

Gdy pojechały, zjadłam śniadanie i postanowiłam pojechać do sklepu, bo nie robiłam zakupów od tygodnia i w lodówce już prawie nie było jedzenia, nie mówiąc już o zapasach alkoholu, które miały starczyć na dwa miesiące.

Założyłam ciemnozielony crop top z krótkim rękawem i dość głębokim dekoltem, dzięki czemu było widać mój tatuaż. Był piękny. Do tego założyłam czarne szerokie jeansy i białe nike. Włosy zostawiłam rozpuszczone i na twarz nałożyłam korektor, róż, tusz do rzęs i błyszczyk.

Pojechałam do najbliższego Walmart i zaparkowałam samochód.

Robiłam sobie spokojnie zakupy, aż zobaczyłam TO. Najbardziej zajebistą rzecz, jaką widziałam od... Dzisiaj. To był puf w Hello Kitty i renifery. Był taki słodki, że musiałam go kupić. Gdy zobaczyłam cenę miałam moment zawahania. 354 dolary. Potem jednak znów popatrzyłam na Hello Kitty i renifery i zdecydowałam, że to kupię.

Skończyłam robić zakupy i szłam spokojnie z torbą zakupów oraz pufem do samochodu, kiedy przyszło mi powiadomienie. Doszłam do auta, wepchnęłam puf na tyle siedzenia i położyłam obok torbę z zakupami. Potem włączyłam telefon i wyświetliłam wiadomość.

Nieznany: *przesyła zdjęcie*

Na zdjęciu byłam ja, patrząca na puf. Dzisiaj. Potem ogarnęłam, że to ten typ od nagiego zdjęcia.

Nieznany: Pamiętaj. Jestem z Tobą zawsze i wszędzie. <3

Gdyby wysłał mi to ktoś bliski, to pewnie bym się rozczuliła, ale teraz byłam przerażona. Rozejrzałam się, próbując wypatrzeć tego człowieka.

Nieznany: Nie rozglądaj się. I tak mnie nie znajdziesz ; )

Wystraszona wsiadłam do auta i pojechałam prosto do swojej kamienicy. Modliłam się, żeby Will był w domu. Zadzwoniłam do niego.

- Halo?

- Halo? Will! - mój głos drżał

- Coś się stało?

- Później ci wytłumaczę. Czy mógłbyś wyjść przed kamienicę?

- Dobra.

Rozłączyłam się i dojechałam wreszcie do mojej kamienicy. Wyłączyłam auto i rozejrzałam się uważnie. Zobaczyłam Willa idącego w moim kierunku. Wysiadłam z auta i od razu go przytuliłam. Bałam się. Nie miałam pojęcia, do czego ten nieznajomy mężczyzna był zdolny.

- Co się stało?

- Jakiś... Mężczyzna... Nieznany numer... Zdjęcie... - jąkałam się

- Spokojnie. Wniesiemy zakupy do środka, a potem mi powiesz, dobra? - uwielbiałam, gdy Will mówił do mnie łagodnym głosem.

Weszliśmydo mieszkania, Will niósł torbę z zakupami a ja - ogromny puf. Mój współlokator popatrzył na mój puf z rozbawieniem, ale w żaden sposób go nie skomentował.

- To co się stało? - zapytał, gdy usiedliśmy na kanapie.

- Ja... - przerwałam, bo dostałam Smsa i go wyświetliłam. Momentalnie zbladłam.

Nieznany: Nie mów mu o mnie. Jeśli mu powiesz, i Ty i on tego pożałujecie.

Zaniepokoiłam się, jednak pomyślałam, że przecież jesteśmy w mieszkaniu, więc ten człowiek i tak nas nie usłyszy. Chyba.

- Najpierw obiecaj, że nikomu nie powiesz - wolałam się upewnić, że to zastanie między nami.

- Obiecuję.

- Więc tak. To zabrzmi dziwnie, ale przysięgam ci, że to prawda. Od pewnego czasu dostaję wiadomości od nieznanego numeru. Pisze mi, że jest ze mną zawsze i wszędzie i inne dziwne rzeczy. Dzisiaj jak byłam w sklepie, wysłał mi zdjęcie, przedstawiające mnie dzisiaj. Wystraszyłam się.

- Może zadzwoń na policję? - Will zdawał się mi wierzyć, co trochę podnosiło mnie na duchu.

- Na początku chciałam to zrobić, ale on napisał mi, żebym nawet nie próbowała tego robić, bo i tak się nie dodzwonię, a do tego jeśli tylko spróbuję, to pożałuję.

- To jakiś psychopata. Nie wychodź z domu sama i jak coś napisze, to mi pokaż.

- Okej.

Trzęsłam się ze strachu. Will to zauważył i mnie prztulił.

- Wszystko będzie dobrze. Kiedyś mu się znudzi i cię zostawi - mówił tym swoim łagodnym głosem, a ja powoli się uspokoiłam.

Nagle usłyszeliśmy dzwonem do drzwi. Wstałam, żeby otworzyć, a Will poszedł za mną. Na prawdę bałam się tego tajemniczego faceta, więc byłam wdzięczna Willowi.

Otworzyłam drzwi, ale nikogo nie było. Rozejrzałam się, ale nie zauważyłam żadnej osoby. Zamknęłam drzwi i poszłam do swojego pokoju.

Usiadłam na swoim nowym pufie, wzięłam mojego nowego MacBooka i włączyłam Minecraft. Wiem, że może byłam trochę za stara na tą grę, ale lubiłam w nią grać. Miałam własną wioskę, którą ciągle rozbudodwywałam i chodziłam na różne wyprawy.

Pograłam chyba przez godzinę, aż postanowiłam, że zrobię sobie coś do jedzenia, bo zgłodniałam. Wtedy zobaczyłam, że przyszła mi nowa wiadomość. Gdy ją wyświetłam, już chyba piąty raz tego dnia zbladłam.

Nieznany: *przesyła zdjęcie*

Wysłał mi zdjęcie, które przedstawiało mnie, rozglądającą się do klatce schodowej. 

He's my stalker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz