Rozdział dwudziesty trzeci

80 4 3
                                    

Życie z Hansem pod jednym dachem było straszne. Nie odzywał się do mnie, za to zawsze patrzył na mnie ostrym, oschłym i wypranym z emocji wzrokiem. Odkąd się pojawił, atmosfera w mieszkaniu była ponura.

Spędzałam masę czasu w pracy, a potem szłam do znajomych tylko po to, żeby nie musieć siedzieć w mieszkaniu.

Pewnego dnia wróciłam do mieszkania po ciężkim dniu w pracy i zobaczyłam, że mojego współlokatora nigdzie nie było. Zadowolona wzięłam prysznic i przebrałam się w dres. Usiadłam na kanapie i włączyłam sobie jakiś film.

O północy poszłam spać. Hans nie wrócił do domu, ale nie przejmowałam się tym. 

Rano zaczęłam się trochę niepokoić. Nie wrócił do domu na noc, co jeszcze nigdy się nie zdarzyło. Ale nie panikowałam, tylko poszłam do pracy.

Wróciłam do domu, a po moim współlokatorze ani śladu. Przebrałam się i zaczęłam przeglądać media społecznościowe. Nagle natrafiłam na post, przez który krew odeszła mi z twarzy.

Znaleziono dzisiaj ciało młodego mężczyzny. Leżało w jednej z miejskich alejek. Morderca nieznany.


Oprócz tekstu było też zdjęcie Hansa.

Martwego.

Kurwa.

Wcześniej nie czułam potrzeby, żeby panikować, ale teraz już nie mogłam być spokojna. Krążyłam po salonie w tą i spowrotem. Przecież cień podejrzeń od razu padnie na mnie. A co, jeśli mnie zamkną? A co, jeśli....

Zatrzymałam się. A co, jeśli będę następną ofiarą?

Czułam, że mój puls przyśpiesza. Było źle. Bardzo źle. Nie wiedziałam, kim był morderca. Nie wiedziałam nawet, kogo o to podejrzewać. Nie znałam życia Hansa i nie miałam pojęcia, komu zaszedł za skórę.

Gdy usłyszałam pukanie do drzwi, kompletnie pobladłam. Policja.

Pukanie do drzwi stawało się coraz głośniejsze. Powoli podeszłam do drzwi i wzięłam głęboki oddech, a potem je otworzyłam.

- Boże, myślałam, że nigdy mi nie otworzysz - Lily weszła do mieszkania i szybko mnie przytuliła, po czym skierowała się do salonu.

Przewróciłam oczami, po czym podążyłam za nią.

- Słuchaj - zaczęła siadając na kanapie - Poznałam chłopaka. I to takiego fajnego. Wręcz zajebistego. Ma na imię Dante, jest mega przystojny, bogaty, kochany, miły.... Ale tylko dla mnie. Dla innych jest dupkiem. Jesteśmy parą i jutro idziemy na pierwszą randkę. Zaprosił mnie do kina. Kiedy wczoraj pierwszy raz go zobaczyłam, to od razu...

- Poczekaj, poczekaj - przerwałam jej marszcząc brwi - Twierdzisz, że poznałaś go wczoraj i już jesteście parą?

- No tak. I on...

- Lily - znów jej przerwałam - To chyba nie jest dobry pomysł.

- Czemu niby? - Lily uniosła brew.

- Oglądałaś może krainę lodu?

- No tak. I co?

- Anna i Hans byli w podobnej sytuacji.

- Ale ja nie będę się z nim od razu żenić - przewraca oczami - Ale wiesz, to taki typowy bad boy, a ja kocham takich jak on.

- Czy jest szansa, że tym razem to ktoś, kto nigdy nie był za kratkami?

- Był karany, ale tylko dwa razy i tylko za kradzież. Więc to nic poważnego.

- Żartujesz sobie ze mnie? - uniosłam brwi - Tłumaczyłam ci, że związek z takimi jak on to nienajlepszy pomysł.

- Przesadzasz - Lily machnęła ręką.

Westchnęłam.

- Nie... - Urwałam, bo usłyszałam walenie do drzwi. Nie pukanie. Ktoś tak napieprzał w te drzwi, jakby chciał je wywalić z zawiasów.

Wzięłam drżący oddech i podeszłam do nich. Miałam w głowie, że tym razem to może być policja.

- Lily pisała na grupie, że jest zbiórka u ciebie - powiedziała Lucy i poszła do salonu.

- Czemu nie u ciebie? - zapytałam Lily, wchodząc do salonu.

- No bo tak jest fajniej - Lily wzrusza ramionami.

- Oczywiście - mruknęłam i usiadłam na kanapie.

- Will też zaraz będzie - Lucy włączyła telewizor.

P

o chwili Will wszedł bez pukania.

- Jakaś impreza jest? - Will rozwalił się na kanapie.

- Nie ma żadnej imprezy - westchnęłam - Lily zorganizowała jakieś posiedzenie bez mojej wiedzy.

- Ej Bella - Lucy nam przerwała, wpatrując się ze strachem w telewizor - To nie jest twój współlokator?

Spojrzałam na ekran.

- Tak - westchnęłam - To pewnie tylko kwestia czasu, aż będą mnie przesłuchiwać. Może nawet powołają mnie na świadka w sądzie. Jeśli jakimś szczęśliwym trafem podejrzenia nie spadną na mnie.

- Kurwa - Lily uniosła brwi.

Po chwili ciszy Will się odezwał.

- Nie martw się. Jeśli będą cię podejrzewać, znajdziwmy ci jakiegoś dobrego prawnika i wszystko będzie dobrze. Chyba.

- To "chyba" wcale nie podnosi mnie na duchu - odpowiedziałam zrezygnowana.

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

Żadne z nas się nie poruszyło.

- Otwierać! Policja! - zadrzmiał głos za drzwi.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 01 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

He's my stalker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz