Są fiszki z języków obcych, fiszki ze wzorami, więc dlaczego nie dla pisarzy...?
W zbiorze znajdziecie przygotowane przeze mnie fiszki z różnych obszarów literacko-językowych. Informacje weryfikuję zawsze na podstawie kilku różnych źródeł (SJP, orto...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wśród synonimów przeważają te częściowe, czyli takie, które możemy używać zamiennie tylko jednym lub kilku kontekstach, ale nie we wszystkich. Dzięki tym subtelnym różnicom pomiędzy pozornie znaczącymi to samo słowami możemy manipulować odbiorem postaci, sceny albo wprost grać na emocjach czytelnika. Dlatego umiejętność właściwego operowania nimi jest tak bezcenna. W prawidłowym używaniu wyrazów bliskoznacznych bardzo pomaga zrozumienie, jakie relacje zachodzą pomiędzy poszczególnymi synonimami.
Ale najpierw zerknijmy przez chwilę na synonimy całkowite... Czy one dostarczają nam podobnych możliwości?
Nie, a na pewno nie w takim stopniu, co w przypadku synonimów częściowych.
Wyrazy równoznaczne (nazywane też synonimami absolutnymi) zastępują się świetnie niezależnie od kontekstu, nie różnią się także zabarwieniem emocjonalnym, a wybór, którego z nich użyjemy, zależy tak naprawdę od naszej preferencji, tj. uznania, co nam lepiej w danym tekście czy zdaniu brzmi albo jest logiczniejsze. Bo taki czteroletni bohater raczej użyje krótszego i prostszego słowa, a ktoś – chcący brzmieć bardziej profesjonalnie oraz inteligentnie – określenia trudniejszego w wymowie albo słowo pochodzenia obcojęzycznego. W ten sposób – dzięki odpowiedniemu doborowi słownictwa – zróżnicujemy wypowiedzi naszych książkowych postaci, sprawiając, że staną się bardziej charakterystyczne i naturalne a jednocześnie bardziej wiarygodne dla czytelnika.
Kilka przykładów synonimów absolutnych...? Proszę bardzo:
W ich przypadku nie pojawia się układ struktury wielopoziomowej, o ile jednocześnie nie dołączą synonimy częściowe. Np. zamiast samochód albo auto niekiedy wystarczy powiedzieć pojazd, a czasami można użyć precyzyjniejszego (choć potoczniejszego) określenia jak terenówka. Wszystko zależy od sytuacji oraz kontekstu, by taka szybka podmianka nie skończyła się strzałem w stopę.
Przykład niewłaściwego użycia...?
Zamienne stosowanie kohiponimów, które w danym (wąskim) kontekście znaczą coś innego.
Wykorzystując przykład z fiszki: Czerwony można zastąpić precyzyjniejszymi określeniami, gdy chodzi nam o opisanie dokładnej barwy czegoś. Na przykład możemy wybrać cynobrowy, ceglasty, rubinowy albo purpurowy, lecz wtedy względem siebie nawzajem te słowa mają inne znaczenie i nie są tożsame. Więc jeśli podamy, że tkanina miała kolor ceglasty (czyli wpadający w pomarańczowo-brązowy odcień), to opisywanie jej później za pomocą słowa rubinowy (mocna czerwień) czy purpurowy (bliższy fioletowemu) jest nieporozumieniem. Oczywiście o ile nie zaszły jakieś nadzwyczajne okoliczności (przefarbowanie na skutek zmoczenia w barwiącej cieczy, specyficzne oświetlenie, zastosowanie magii...), o których też koniecznie trzeba wspomnieć lub choćby zasugerować, bo przecież czytelnik nie wie, jeśli mu nie powiemy, że coś się zadziało, prawda?
Natomiast już przy opisywaniu rumieńców można pozwolić sobie na swobodniejsze wymienianie kohiponimów czerwonego. Bo jeśli czyjeś policzki spąsowiały, a później stały się szkarłatne, zaś na końcu już całkiem malinowe (czyli kolor cały czas pogłębiał się i ciemniał, zgodnie z naszą intencją), to wszystko jest w porządku. Podobnie w porządku będzie wykorzystanie tych słów w odwrotnej kolejności, kiedy opisujemy zanikanie rumieńców.
Zaś już całkiem okej jest użycie kilku czy kilkunastu określeń, jeśli opisujemy różne rzeczy albo jedną, ale o skomplikowanym wyglądzie.
Powiedzmy, że tworzymy scenę z balu, kiedy to w modzie jest właśnie czerwień. By nie powielać jak katarynka (i urozmaicić opis) suknię jednej z dam określimy jako bordową, czerwień kolczyków – rubinową, usta – karminowe, podczas gdy innej przypiszemy buraczkową toaletę, zaś jej włosy doprecyzujemy jako ceglaste... i już wiadomo, która z nich ma lepszy gust (albo lepiej znającą się na swojej pracy, przychylną jej krawcową 😂).
Albo kiedy opisujemy wyjątkowy zachód słońca czy pofarbowanie włosów w stylu ombre, gdzie różne odcienie czerwieni naturalnie współwystępują – tu również nic nie szkodzi, umieścimy obok siebie (z głową oczywiście) kilka czy kilkanaście precyzyjnych określeń.