Part 8

329 108 23
                                    

Ava

Nie mogłam uwierzyć w to, co powiedział przed chwilą Jill. Czy on mnie wyprosił w sposób bardzo niemiły ze swojej imprezy?
O co mu chodzi?

-Porozmawiamy? - powtórzyłam pytanie.

Chłopak był wyraźnie pijany. Gdyby nie Katie przy jego boku, już dawno wylądowałby na podłodze.

-Czemu miałby z tobą rozmawiać? - wtrąciła się rudowłosa. Ta małpa mnie tak denerwuje, że mam ochote jej te kudły powyrywać!

-Katie, Katie! - zaśmiał się Jill - porozmawiam z nią - wziął do ręki szklaną butelkę z piwem. Upił łyk.

Brunet oparł się o ścianę, czekając na moją rekacje.

-Uhm, moglibyśmy... w cztery oczy? No wiesz... sami?

-Chcesz ze mną porozmawiać, to rozmawiaj! Nie mam nic do ukrycia przed chłopakami z drużyny.

-Nie rozumiem cię! O co ci chodzi?

-O ciebie, słonko - z jego twarzy nie złaził złośliwy uśmiech.

-Możemy porozmawiać sami? - zapytałam ponownie, podkreślając ostatnie słowo.

-Jasne, tylko szybko - fuknął. Postawił pustą butelkę na stoliku i poprosił, żebym zaczekała na zewnątrz.

Chciał podejść i otworzyć drzwi, jednak mu się nie udało. Przewrócił się o własne nogi i upadł na podłogę twarzą w dół.

-Albo wiesz co? Nie chcę z tobą rozmawiać. Nie w takim stanie - machnęłam ręką i wyszłam.

-Zadzwoń jak oprzytomniejesz - poprosiłam przed zamknięciem drzwi.

Chwilę później wyszła Ivette. Objęła mnie ręką i zaproponowała odwiezienie do domu.

-Możemy się jeszcze przjeść? - spytałam niepewnie. Dziewczyna skinęła głową.

Powolnymi krokami kierowałyśmy się do parku. Przez drogę żadna z nas się nie odezwała. To była przyjemna cisza...

***

Wieczorem zapomniałam wyłączyć mój budzik, dlatego zadzwonił o siódmej rano. A tak to bym spała do dwunastej.

Zaspana zeszłam od razu do kuchni, żeby zaspokoić głód. Zdziwiłam się, bo przy stole siedziała Jeniffer i moja mama.

-Hej - przywitałam się, dając każdej po całusie w policzek.

Wyjęłam z szafki płatki kukurydziane, wsypałam je do miseczki i zalałam ciepłym mlekiem.

-Zjem u siebie - oznajmiłam. W odpowiedzi usłyszałam tylko nie rozlej.

Miskę postawiłam na biurku. Podeszłam do szafy i nałożyłam na siebie bluzę.

Zjadłam śniadanie i wróciłam do ciepłego łóżka. Wtuliłam się w kołdrę i zasnęłam.

***

Dzisiejszy dzień wydawał się denny i zbyt spokojny. Do piętnastej nie dostałam żadnego sms'a. Z braku jakichkolwiek czynności zabrałam się za przygotowywanie ciasta, bo miałam ochotę na coś słodkiego.

Włączyłam muzykę i zabrałam się za robienie ciasta, jednocześnie podśpiewując każdą piosenkę.

Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
Wytarłam ręce o ścierkę. Otworzyłam drzwi i w tej samej chwili je zamknęłam. W drzwiach stał nie kto inny jak Jill McCortney! Oparłam się o ścianę.

Jakby go przywitać? - pomyślałam.

Otworzyłam ponownie drzwi.
-Po co tu przyszedłeś? - zapytałam oschle.

-Przeprosić za wczorajszy wieczór...-podrapał się po głowie.

-Nie chcę twoich przeprosin.

-Ava, ja wiem, że wczoraj mogłaś czuć się urażona...

-Urażona?! - przerwałam mu - w tym momencie się poniżasz i urażasz swoją dumę.

Chłopak podniósł jedną brew, a ja kontynuowałam:
-Upokorzyłeś mnie przy wszystkich, a teraz myślisz, że jak przyjdziesz, to rzucę ci się w ramiona?

-Możemy porozmawiać w środku?

Westchnęłam i wpuściłam bruneta do środka.
-Zaczekaj w salonie, muszę wyjąć ciasto z piekarnika - poleciłam, na co kiwnął głową.

Po chwili poszliśmy do mojego pokoju. Usiadłam na fotelu, przy biurku, a on na brzegu mojego łóżka.

Nie odzywaliśmy się przez dłuższą chwilę. W tym czasie włączyłam laptopa.

-Ej, to między nami zgoda? - zapytał Jill.

Odwróciłam głowę w jego stronę.

-Nie - burknęłam.

-Wpuściłaś mnie przecież do domu.

-W każdej chwili możesz wyjść - zauważyłam. Chłopak zaśmiał się pod nosem.

-Byłem wtedy pijany! - podniósł głos.

-To nie jest żadne wytłumaczenie.

-Ty też nie jesteś bez winy - zaczął - Gdyby nie te twoje humorki, nie byłoby żadnej afery!

-Uhm, czy to nie ty prosiłeś żebym nikomu nie mówiła o pocałunku? Wstydzisz się mnie?.

-O co ci chodzi?! - krzyknął.

-O to samo co tobie.

Wstał z łóżka i podszedł do mnie.

-Nie poznaje cię - mruknął.

Ha, on mnie nie poznaje? On w przeciągu jednego tygodnia zmienił się z porządnego chłopaka w dupka.

-Lepiej idź do swojej Katie - mówiąc to podeszłam do drzwi i mu je otworzyłam.

Brunet złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i delikatnie pocałował.

Nie wiem, czemu ale zmiękły mi kolana i nie mogłam się wyrwać. Nie chciałam.

-Tęskniłem za tymi ustami - powiedział ponownie mnie całując.

-Przestań - odepchałam go.

Nie chciałam się do niego zbytnio przywiązywać, żeby historia się nie powtórzyła.

-Idź już sobie - rozkazałam.

____________
Podoba wam się zwrot akcji? Czekam na komentarze i gwiazdki :*

Is this love?/Zawieszone :(Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz