Part 12

272 91 16
                                    

Przepraszam za błąd w poprzednim rozdziale. Jeśli pisze, że chłopak z lasy nazywa się Robert. Poprawne imię to Robin.

Jill

Pisałem z Avą, ale ona nie chciała pisać. Może nie powinienem jej się narzucać? A miałem jej powiedzieć, że - znowu - zerwałem z Katie.

Czuje się jakbym zrzucił z serca ogromny ciężar. I bardzo dobrze.

Oczywiście nie obyło się bez wyzwisk na moją osobę, ale to nic. Obiecała też, że się zemści.

Wierzę jej, bo jest zdolna do praktycznie każdego świństwa. Byle bym cierpiał.

Z moich rozmyślań dobiegł mnie dźwięk dzwonka do drzwi. W tej samej chwili dostałem SMS-a:

Shane: Stary, otwórz mi drzwi.

Zaśmiałem się i zbiegłem na dół. Wpuściłem go do środka i zapytałem czy chce coś do picia.

-Cieszę się, że do mnie wpadłeś - stwierdziłem, nalewając mu kawy do kubka. - Moi starzy wyjechali na jakiś seans filmowy w kinie. Wiesz, tam się poznali, a dziś jest ich rocznica ślubu - poruszyłem zabawnie brwiami, na co Shane się roześmiał.

-Jedziesz ze mną do Jamesa? Podobno robi jakąś domówkę, ale tylko dla paru osób.

-Ee, no nie wiem. Za dużo imprez w tym miesiącu! - zauważyłem.

-Przestań się mazać i chodź ze mną! - nakazał, a ja tylko kiwnąłem głową.

***

Shane miał racje, było mało osób - jak na imprezę. Znałem tam praktycznie każdego. Madison, Olivia, James, Ivette i Isabell, co dziwne: była bez Katie. Było jeszcze kilku chłopaków z drużyny i dziewczyn z cheerlederek. Może nie znałem ich imion, ale po twarzach wiedziałem, że znam te osoby.

-No, dobra! - krzyknął James. - Są wszyscy?

-Jeszcze ja! - odezwała się rudowłosa, biegnąca w naszą stronę. Jednak jej tutaj nie brakuje...

Zlustrowała mnie wzrokiem i podniosła lewą brew. Odwróciłem wzrok.

-Więc siadamy w salonie! - nakazał Danzol.

Każdy obecny przeszedł do dużego pomieszczenia, gdzie najbardziej w oczy rzucał się telewizor, wiszący na ścianie.

Usiedliśmy w kółku, na dywanie. Wiedziałem co się szykuje...

-Gramy w butelkę! - oznajmił pijany gospodarz.

Pierwsza kręciła Katie. Wypadło na Maddie:

-Prawda, czy wyzwanie?

-Wyzwanie - odparła Mad.

-A więc, hm... Zadzwoń do Avy Charms, twojej przyjaciółki i powiedz jej, że całowałaś się...- urwała.- Przespałaś się z Jillem Harrisem - posłała mi złośliwe spojrzenie. - Włącz Głośnik.

Brunetka wyjęła z torebki komórkę i wystukała numer przyjaciółki. Już miała kliknąć zieloną słuchawkę, ale przerwałała jej Liv.

-Nie możesz tego zrobić!

-Przykro mi, kochana, ale musi - wtrąciła się Kat. - A teraz dzwoń!

Maddie zrobiła to, co kazała jej Katie i włączyła głośnik. Jeden sygnał, drugi, trzeci... Oby nie odebrała!

-Halo? - odebrała. Niech to szlag.

-Hej, Ava... - zaczęła brunetka.

-Maddie! Stęskniłam się za tobą. Wracam we wtorek - oznajmiła blondynka.

-Cieszę się, ale mam ci coś do
powiedzenia... - w oczach Madison zebrały się łzy. Widziałem, że Katie się śmiała.

-Mad, kochana, ty płaczesz?!

-Zrobiłam ci straszne świnstwo- dziewczyna rozpłakała się na dobre.

-Jeśli chodzi ci o zeszyt z matematyki, to nie musisz się martwić. - zaśmiała się Ava - To żadne świństwo!

-Przespałam się z Jillem - wykrztusiła. Nie dostała odpowiedzi. - Ava, proszę. Powiedz coś...

-Nie dzwoń do mnie więcej. - rozkazała.- Ani ty, ani on!

Kiedy Ava się rozłączyła Liv podbiegła do przyjaciółki i ją objęła.

-Nie płacz - poprosiła. - Chodź, idziemy stąd.

_______________________
Rozdział krótszy, ale jest w nim to, co miało być. Zostaw gwiazdkę.

Is this love?/Zawieszone :(Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz