Ava
Po nocy w domu Katie stwierdziłyśmy, że nigdy więcej. Musiałam rozdzielać dziewczyny, bo Maddie chciała udusić Katie, za to, że zgoliła jej kawałek brwi.
Na szczęście, albo i nie, rudej też się obrewało. Mads zostawiła jej siniaka pod okiem. Nie wiem czemu, ale ta cała sytuacja wydawała mi się komiczna.
Isabelle i Olivia dowiedziały się o "bójce" dopiero rano, bo spały, co mnie zdziwiło, bo przecież jęczały i wrzeszczały na cały dom! Jak można było tego nie słyszeć?!
W piątek nie mogłam dostać się do szkoły, żeby chociażby zmienić buty. Uczniowie wykupywali bilety na bal. O matko! Zupełnie o nim zapomniałam!
Przecież jeszcze wczoraj wieczorem pamiętałam... Dzisiejszy dzień nie zaczął się ciekawie. Przynajmniej dla mnie. Po pierwsze - znowu kłóciłam się z ciocia, która przeprowadziła się do mnie na parę tygodni, bo tato musiał wrócić do siebie, i gratisowo dostałam od niej w twarz. Wściekła, ze łzami w oczach opuściłam dom i udałam się na przystanek, na którym nikogo już nie było. Musiałam iść na piechotę, bo nie poszłabym spowrotem do domu, żeby prosić mamę o podwózkę.
W końcu jakoś przepchałam się do szkoły i doszłam do swojej szafki. Po chwili podeszła do mnie Maddie z ręką na czole.
- Masz może kredkę do brwi, brązowy cień lub cokolwiek?! - zapytała, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Zaprzeczyłam.
- Sorki, nie używam takich rzeczy.
- Może być nawet flamaster! Cholera, Ava, nie wiem co mam zrobić z tą pieprzoną bawią! - Zrezygnowana oparła się o szafkę. - Mogła zgolić mi tą brew chociaż jutro, pojutrze, kiedykolwiek tylko nie przed samym balem.
Powiedziałam Mads, żeby zapytała się Isabelle czy nie ma kredki do brwi lub czegoś takiego. Idąc w stronę toalet zaczepił mnie Jill.
- Hej, co jest? - spytałam.
- Stęskniłem się za Tobą... - powiedział, zamykając mnie w szczelnym uścisku.
Zaśmiałam się.
- Nie jesteśmy razem, Jill - zauważyłam.
- Nawet jeśli, to nie zabronisz mi tęsknić. - Uśmiechnął się zalotnie. - Ma się rozumieć, że idziesz ze mną na bal, co nie?
- Właśnie, dzięki, że mi przypomniałeś! Miałam ci powiedzieć, że chyba nie idę. W ogóle nie mam co na siebie włożyć...
- Dla mnie możesz iść na bal nawet tak, jak teraz.
- Nie mogę, bo o siedemnastej mam się opiekować siostrzeńcem. Gdyby pojechał w miarę wcześniej może bym się uwinęła..
- Jak ty nie idziesz, to ja też.
Chciałam powiedzieć mu, że nie musi przeze mnie tracić dobrej zabawy, ale zanim otworzyłam usta przerwał mi Steve. Co on tu robi? Cholera, to nie zapowiada się ciekawie...
- Avalon, zdecydowałaś się już, czy nie? - spytał.
- Na co? - dopytywał się Jill.
- Nie mówiłaś mu, że idziemy razem na bal? - zdziwił się Steve.
- Czyli historyjka o siostrzeńcu była wymyślona?! Chciałaś mnie spławić? Było mi od razu powiedzieć!
- Ale... Przecież... W sumie... - Nie mogłam złożyć sensownego zdania. Co chwilę się jąkałam. Przecież to wszystko nie tak! Jeśli miałabym iść na ten bal to tylko z Jillem!
- Nie tłumacz się. Znajdę inną partnerkę skoro uważasz mnie za kulę u nogi.
- Jill, to nie tak...
- Miłej zabawy, gołąbeczki! - wykrzyknął, unosząc ręce w górę. Czułam jak po policzku spłynęła mi pierwsza łza. Tuż po niej pojawiły się kolejne.
- Czyli idziemy razem, tak?
- Steve, zostaw mnie samą, proszę... - powiedziałam, po czym weszłam do jednej z kabin w damskiej toalecie. Usiadłam na podłodze i przetarłam rękawem od bluzy oczy.
Tak jak mówiłam Jillowi - wieczorem opiekowałam się trzyletnim siostrzeńcem. Zerwałam się z dwóch ostatnich godzin i wróciłam do domu. Nie spodziewałam się, że jak tylko wejdę do środka, to kogoś tam zastanę.
Do mojej nogi przytulił się Toby, a tuż za nim stała moja ciocia. Ręce miała oparte na biodrach i dziwnie się na mnie patrzyła.
- Nie miałaś pojechać dziś na miasto? - zapytałam zdziwiona sytuacją.
- Już byłam. A ty nie miałaś wrócić o czrernastej do domu?
- Miałam, ale wróciłam wcześniej.
- Avalon! - krzyknęła. - Zmieniłaś się nie do poznania! Nie rozumiem twojego zachowania. Mogłaś mieć wszystko, uczyłaś się tak jak kiedyś twoja matka...
- No właśnie, zawsze wszystko kręci się wokół was wszystkich! Nigdy nie pomyśleliście o mnie!
- Nie mów tak.
- Prawda w oczy kole? - Po tych słowach dostałam w policzek. Cholernie piekł, ale nie mogłam się rozkleić.
- Gdyby tato tu był, nie zachowywałabyś się tak?! - wrzasnęłam.
- Miałaś się opiekować Tobym.
- Może chociaż raz zrobisz coś sama - powiedziałam, po czym wyszłam z domu. Ten dzień był okropny. Wszystko na to wskazywało....
Siedziałam właśnie na łóżku i pochłaniałam ciasto czekoladowe, kiedy przyszła do mnie wiadomość. Od Maddie.
Mads: Nie uwierzysz! Znalazłam partnera na bal, tak się cieszę!!
Ava: Kogo?
Mads: Zobaczysz na balu ;p
Ava: Nie idę na bal.
Mads: Zaraz, zaraz! Przecież Steve cię zaprosił! Nie mów mi, że odrzuciłaś!
Ava: Pogadamy kiedy indziej, teraz daj mi dokończyć ciasto...
Mads: Nie mazgaaaaj się!
Zablokowałam telefon i położyłam go na szafce obok łóżka. Nie miałam ochoty z nią pisać. Chciałam sprawdzić godzinę, a z tego względu, że nie mam w pokoju zegarka wzięłam do ręki komórkę, ponownie....
Mads: Tylko nie żałuj, że nie poszłaś.
Znowu ona?
A jeśli ma rację? Jeśli powinnam się zgodzić i... Pójść tam? Przecież nic mi się nie stanie, a drugiej takiej okazji nie będzie... Zresztą chciałabym zobaczyć kogo zaprosił Jill.***
Dałam całusa w policzek Steve'owi i wsiadłam do jego samochodu. Po niecałych dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Strasznie stresowałam się spotkaniem twarzą w twarz z Jillem.
- Wchodzimy? - zapytał mój partner, wyciągając do mnie ramię. Skinęłam głową i otworzyłam drzwi.
____________________________
Ciąg dalszy nastąpi :'DJak w szkole? :) W której jesteście klasie? I najważniejsze - jak wam się podobał rozdział? :*
CZYTASZ
Is this love?/Zawieszone :(
Teen Fiction"Są związki bez miłości i miłość bez związków" Choć Ava i Jill kochają się nie są razem. Oboje tego pragną, ale brakuje im odwagi, żeby wyznać swoje uczucia. Kiedy je wyznają ich życie się komplikuje. W ich życiu pojawia się wiele osób. Czy najbliż...