Part 9

273 99 17
                                    

DZIĘKUJĘ ZA 2 TYSIĄCE WYŚWIETLEŃ!

Katie

Od samego początku wiedziałam, że Jill ma coś do Avy. Staram się go zmieniać na lepsze, przynajmniej dla mnie. Nie zamierzam tolerować związku super chłopaka z cnotką. Powinna zostać zakonnicą.

Nie mogę uwierzyć, że kiedyś się przyjaźniłyśmy. Na samo jej imię się krzywię. Wprawdzie to było w podstawówce, ale było.

Ja zostałam super laską, a ona...?
Nie lubię wracać do tych wspomnień.
Wiem tyle, że zrobię wszystko, żeby zatrzymać przy sobie Jilla.

Olśniło mnie!

Bez chwili zastanowienia wyjęłam z tylnej kieszeni spodni komórkę, wybrałam kontakt pod nazwą Isabelle i kliknęłam zieloną słuchawkę.

-Is, mam świetny pomysł! - krzyknęłam do słuchawki. Wyobraziłam sobie jak odsuwa telefon od ucha.

-Jaki pomysł? - zapytała wyraźnie zdziwiona. Lubiłam ją, ale momentami zastanawiam się czemu jest taka głupia.

-Możesz przyjechać?

-Tak.

-Za dziesięć minut u mnie - nakazałam, rozłączając się.

Rzuciłam komórkę na łóżko, na którym sama się położyłam. Po piętnastu minutach usłyszałam burczenie samochodu Isabelle. Wjechała na podjazd i podeszła do drzwi. Zanim zdążyła zapukać - otworzyłam okno i krzyknęłam jej, żeby weszła bez pukania.

Dzisiejszego dnia i przez kolejny tydzień mam wolną chatę, tylko dla siebie. Rodzice wyjechali... zresztą, nie obchodzi mnie co będą robić!

Z zamyślenia wyrwał mnie głos Is. Poprosiłam ją, żeby poczekała na mnie w moim pokoju - a ja poszłam do kuchni.
Znalazłam w szafce paluszki i paczkę czekoladowych ciastek. Z lodówki wyjęłam sok pomarańczowy. Z takimi zapasami wróciłam na górę.

-Właśnie miałam poprosić cię o coś do picia! - uśmiechnęła się Is. Podałam jej butelkę soku i usiadłam na dywanie obok przyjaciółki.

-Więc co to za pomysł? - zapytała szatynka.

-Jak dobrze wiesz, Avie, naszej słodkiej kujonicy odbiło na punkcie Jilla. A on jest mój!

Dziewczyna tylko pokiwała głową na znak, że rozumie.

- Za sześć tygodni będzie wiosenny bal...

-I co w związku z tym?

-Zamierzam zostać królową, a Jill królem.

-Nie sądzisz, że Ava z nim pójdzie?

-Pomyślałam o tym. Poproszę Steve'a, mojego kuzyna, żeby z nią poszedł. Jemu żadna nie odmówi - puściłam jej oczko.

W poniedziałek po lekcjach złapałam Jilla na parkingu jak rozmawiał z Avą. Stanęłam na tyle blisko, żeby słyszeć ich rozmowę ale, żeby mnie nie widzieli.

-Jill, to nic nie znaczyło - powiedziała blondynka krzyżując ręce na piersiach.

-Dla mnie znaczyło! Myślałem, że po tym pocałunku się do mnie przekonasz...

Co?! Całowali się?! Uhg, tego za wiele! Postanowiłam wkroczyć do akcji. Podbiegłam do Jilla i pocałowałam go w usta.

-Cześć, skarbie! - przywitałam się, co chwilę zerkając na dziewczynę.

Jill

W duchu modliłem się, żeby Katie nie słyszała naszej rozmowy. Jednak bardziej martwiła mnie to, że wpiła się w moje usta na oczach Avy.

-Um, witaliśmy się już - odpowiedziałem jej. Na co walnęła mnie łokciem w bok.

-To ja już pójdę - mruknęła Ava.

-Zostań - zatrzymała ją Kat. - Rozmawialiście, a ja wam przerwałam. Kontynuujcie!

-Rozmawialiśmy o dzisiejszym sprawdzianie.

-Z czego? - dopytywała się.

Pomyślałem o matematyce, ale Avie na myśl przyszedł angielski. Powiedzieliśmy to w tym samym czasie. Można było wyczuć, że kłamiemy.

- Mieliśmy dzisiaj i z angielskiego, i z matematyki - próbowałem nas usprawiedliwić.

-Dobra, nieważne! - rudowłosa machnęła ręką. - Do zobaczenia dzisiaj, skarbie.

-Dzisiaj nie mogę - wykręciłem się. Oczywiście, że mogłem, ale tego nie chciałem. Nie wiadomo co ona wymyśli, jak zostaniemy sam na sam.

-I tak wpadnę. Buźki - zrobiła dzióbek i odeszła.

Po tym jak Katie odeszła przez chwilę staliśmy nieruchomi, wpatrując się w jej sylwetkę, która oddalała się od nas. Kiedy wsiadła do samochodu i odjechała przerwałem ciszę.

-Podwieźć cię? - zapytałem. Dziewczyna spojrzała na parking, gdzie zazwyczaj stały autobusy, tym razem ich tam nie było.

-Chyba nie mam wyboru - zaśmiała się.


Razem z Avą pojechałem do mnie do domu. Musiałem po coś wstąpić, a potem ją odwieźć.

-Wchodzisz ze mną, czy czekasz w samochodzie? - zapytałem kiedy byliśmy już pod moim domem.

-A długo ci to zajmie? - zapytała blondynka.

-Dwie, trzy minuty.

-To zaczekam w aucie - zdecydowała.

Pobiegłem na górę po płytę Shane'a. Stwierdziłem, że oddam mu, jak będę odwoził Avę. Otworzyłem drzwi pokoju, a na moim łóżku siedziała Katie!

-O, już jesteś - uśmiechnęła się. Co mam jej powiedzieć? Przecież Ava czeka w samochodzie. - myślałam, że już nie przyjedziesz...

-Jak tu weszłaś? Nikogo nie ma w domu!

-Mam klucze - oznajmiła. Co?! Skąd? Przecież jej nie dawałem. - Odbiłam sobie kiedyś tam jak zaczęliśmy chodzić, żeby móc do ciebie wpaść w każdej chwili.

Usłyszałem pipczenie samochodu. Pewnie Ava się niecierpliwi. Cholera!

-Ktoś na ciebie czeka? - zapytała, podchodząc do okna. Złapałem ją za rękę. Przynajmniej przez chwilę mogłem ją powstrzymać. - Kotku, później się poprzutulamy.

Ponownie podeszła do okna. Po chwili obróciła się w moją stronę. Była wściekła.
Wyszła z pokoju, a ja pobiegłem za nią.

-Katie, zaczekaj! - próbowałem ją powstrzymać.

Wyszła przed dom i stanęła koło mojego samochodu.

-Co ona tu robi?! - wydarła się.


___________________________

Co sądzicie o zmiany perspektywy w trakcie rozdziału? I ogółem o całym rozdziale? Opinię pozostawiam w waszych rękach!
Kolejny w środę lub czwartek :')

Is this love?/Zawieszone :(Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz