Tajemnicza Muzyka

510 18 9
                                    

Faustyna siedziała przy swoim biurku, zapatrzona w kartkę papieru, która leżała przed nią. Próbowała skupić się na słowach, które miały stworzyć nową piosenkę, ale jej myśli były rozproszone. Każde zdanie, które zapisywała, wydawało się niewłaściwe, niewystarczająco dobre, aby oddać to, co naprawdę czuła. Siedząc tam, w jej małym pokoju, czuła się przytłoczona mieszanką emocji, które nie dawały jej spokoju.

Spojrzała na zegar na ścianie. Było późno, ale dla Faustyny czas przestał mieć znaczenie. W końcu była tak blisko stworzenia czegoś, co mogłoby naprawdę oddać jej uczucia, że nie chciała przerywać pracy. Jej matka spała już w sąsiednim pokoju, a cisza nocy była tylko przerywana dźwiękiem jej własnych myśli i odległym szumem miasta.

Tego wieczoru hałas był jednak wyraźniejszy. Dochodził z naprzeciwka, gdzie rodzice Bartka organizowali kolejną luksusową imprezę. Faustyna była już do tego przyzwyczajona. Często słyszała odgłosy rozmów, muzyki i śmiechu, które dochodziły z tej strony ulicy. Dla niej był to tylko kolejny dowód na to, jak różne były ich światy. Podczas gdy szatyn bawił się w blasku świateł i przepychu, ona siedziała w swoim skromnym pokoju, starając się wyrazić swoje uczucia poprzez muzykę.

Odłożyła pióro i spojrzała przez okno na ulicę naprzeciwko. Wzrok Faustyny szybko zatrzymał się na znajomej sylwetce. Bartek, jej sąsiad i obiekt jej westchnień od przedszkola, stał w oknie swojego pokoju. Jej serce zabiło szybciej. Chociaż była zakochana w nim od tak dawna, nie miała odwagi, by kiedykolwiek zbliżyć się do niego. Wiedziała, że chłopak prawdopodobnie nawet nie zdaje sobie sprawy z jej istnienia. Była tylko zwyczajną dziewczyną z sąsiedztwa, której życie daleko odbiegało od luksusów, w których żył on.

Kiedy spojrzał w jej stronę, Faustyna szybko odwróciła wzrok, udając, że jest zajęta pisaniem. Nie chciała, aby zauważył jej zainteresowanie. Wiedziała, że nie pasuje do jego świata, a on był otoczony przez piękne, pewne siebie dziewczyny, które miały wszystko, czego ona nie miała. Mimo to, uczucia do Bartka nie opuszczały jej serca. Od kiedy zobaczyła go po raz pierwszy na treningu piłki nożnej, jej serce było całkowicie oddane jemu.

Pamiętała ten dzień, kiedy miała zaledwie sześć lat. Była ciepła letnia sobota, a ona bawiła się w ogrodzie przed domem. Nagle zauważyła nowego chłopca, który przeprowadził się do domu naprzeciwko. Miał ciemne włosy i błyszczące oczy, które przyciągnęły jej uwagę od razu. Właśnie wtedy pierwszy raz zobaczyła szatyna, a to spotkanie wywarło na niej niezatarte wrażenie. Od tamtej pory była nim zafascynowana.

Faustyna zawsze była dyskretna w swoim zauroczeniu. Zbierała wszystkie informacje na temat Bartka, które tylko mogła znaleźć. Wiedziała jego imię, nazwisko i drugie imię. Znała harmonogram jego treningów, ulubione miejsca w mieście i nawet to, jaką muzykę lubił słuchać. Była jak cichy obserwator, który znał każdy szczegół jego życia, chociaż on nie miał pojęcia o jej istnieniu.

Nie raz słyszała, jak chłopak gra na elektrycznej gitarze. Mimo że jego ojcu to się nie podobało, jego pasja do muzyki była silniejsza. Często przysłuchiwała się jego grze, gdy siedziała w swoim pokoju z otwartym oknem. Te chwile były dla niej bezcenne, czuła wtedy, że ma możliwość zajrzenia do jego świata, nawet jeśli tylko na chwilę.

Faustyna przypomniała sobie pewien letni dzień, kiedy miała sześć lat. Siedziała w ogrodzie, kiedy usłyszała pierwszy raz jego grę na gitarze. Była zafascynowana melodią, którą wtedy zagrał, i choć była to tylko przypadkowa improwizacja, tamta melodia zainspirowała ją do napisania swoich pierwszych wersów. Tamtego dnia wiedziała, że jej marzenie o tworzeniu muzyki ma głębsze korzenie, że może być jej sposobem na połączenie się z chłopakiem, którego podziwiała.

Tego wieczoru Faustyna próbowała napisać piosenkę, która oddałaby jej uczucia. Każde słowo było starannie dobrane, każde zdanie miało oddać jej skrywane emocje. Pisanie było dla niej formą ucieczki, sposobem na wyrażenie tego, czego nie mogła powiedzieć na głos. Jej marzenie o karierze muzycznej było odległe, ale nie przestawała wierzyć, że kiedyś będzie miała szansę pokazać światu, co potrafi.

Znowu spojrzała w stronę okna, ale szatyn już tam nie stał. Może to i lepiej, pomyślała. Skupiła się z powrotem na kartce papieru, starając się znaleźć odpowiednie słowa. Pióro w jej ręku przesuwało się po papierze, a ona zapisywała kolejne wersy, które miały stać się częścią jej piosenki.

„Czy wiesz, co czuję,
Czy wiesz, jak tęsknię,
Za chwilą, w której spojrzysz na mnie
I dostrzeżesz, kim naprawdę jestem..."

Faustyna zatrzymała się na chwilę, zastanawiając się nad kolejnymi słowami. Jej myśli wciąż wracały do Bartka. Próbowała sobie wyobrazić, co by zrobiła, gdyby miała odwagę podejść do niego i wyznać mu swoje uczucia. Ale wiedziała, że to tylko marzenia. Bartek był zbyt odległy, zbyt poza jej zasięgiem. Jego życie było pełne blasku, a jej – ciche i skromne.

Dlaczego on nie jest na imprezie z rodzicami? – zastanawiała się. Zawsze wydawało się, że pasuje do tego świata, a jednak teraz wyglądał na zamkniętego w sobie, w swoim pokoju. Czyżby coś go trapiło? Czy może ma jakieś tajemnice, o których nikt nie wie?

Wiedziała, że musiała skupić się na swojej muzyce. To była jej jedyna droga do wyrażenia tego, co czuła. Muzyka była jej ucieczką, jej sposobem na radzenie sobie z rzeczywistością. Chociaż jej matka wspierała ją w tym marzeniu, życie było trudne. Po odejściu ojca, musiała przejąć wiele obowiązków, a opieka nad chorą matką była priorytetem. Mimo to, nie przestawała marzyć.

Przypomniała sobie, jak często widziała szatyna na boisku piłkarskim, kiedy była jeszcze dzieckiem. Jego determinacja, pasja do sportu i charyzma były tym, co przyciągnęło ją do niego od samego początku. Każde jego osiągnięcie było dla niej jak osobista wygrana. Zawsze czuła, że jest częścią jego życia, chociaż tylko z daleka.

Słowa piosenki zaczęły się układać w całość, a Faustyna poczuła, że powoli zbliża się do wyrażenia tego, co naprawdę czuła. W jej sercu wciąż tliła się nadzieja, że może kiedyś Bartek dostrzeże ją i zobaczy w niej coś więcej niż tylko sąsiadkę z przeciwka.

„W moich snach jesteśmy blisko,
Choć w rzeczywistości dzieli nas świat.
W każdym dźwięku słyszę twoje imię,
Czy kiedykolwiek będziesz wiedział, jak bardzo cię kocham?"

Faustyna zamknęła oczy, wsłuchując się w melodię, która brzmiała w jej głowie. To była ta sama melodia, którą usłyszała latem, kiedy Bartek grał na swojej gitarze. Tamten dźwięk był inspiracją dla jej własnej twórczości. *Może kiedyś będziemy mogli zagrać razem?* – pomyślała. *Czy to tylko marzenie, które nigdy się nie spełni?*

Znowu spojrzała przez okno, mając nadzieję, że może zobaczy go jeszcze raz. Jednak jego pokój był pusty. Przez chwilę poczuła smutek, ale szybko zamieniła go na determinację. Wiedziała, że musi iść naprzód, niezależnie od tego, czy Bartek kiedykolwiek dostrzeże jej uczucia.

W jej głowie kłębiły się myśli, które przelewała na papier. Była pewna, że muzyka jest jej prawdziwym powołaniem, a każde słowo, które zapisała, było częścią jej duszy. Piosenka, którą tworzyła, była jej sposobem na wyrażenie miłości, tęsknoty i nadziei.

„Może kiedyś zrozumiesz,
Może kiedyś dostrzeżesz,
Że to, co czuję, jest prawdziwe
I że zawsze będę przy tobie."

Faustyna zakończyła swoją piosenkę, czując, że udało jej się oddać wszystko, co czuła. Było późno, ale czuła się spełniona. Patrząc na swoje dzieło, wiedziała, że jest gotowa, by iść naprzód, niezależnie od tego, co przyniesie przyszłość. Bartek był jej inspiracją, ale to jej własna siła i determinacja sprawiły, że stworzyła coś wyjątkowego.

*To niesamowite, jak potrafisz wyrazić siebie przez muzykę, Bartek,* pomyślała. *Może kiedyś zrozumiesz, że nasza pasja może nas połączyć.*

Patrząc na napisane słowa, Faustyna wiedziała, że jej miłość do Bartka, choć może nigdy nieodwzajemniona, dała jej siłę, by dążyć do swoich marzeń. I to było coś, czego nikt jej nie mógł odebrać.

„Loving u is a losing game "Where stories live. Discover now