Motor, Plaża i uczucia

308 13 7
                                    

Kilka dni minęło od tamtego poranka, kiedy Faustyna musiała nagle opuścić rezydencję Bartka. Gdy się obudziła, Bartek przyniósł jej wodę z cytryną, ale nagle przypomniała sobie, że jej mama jest sama w domu. Zestresowana, w pośpiechu opuściła jego dom, martwiąc się, że coś mogło się wydarzyć pod jej nieobecność. Od tamtej pory nie widziała Bartka ani razu, choć jej myśli często krążyły wokół niego.

Dzisiaj Faustyna miała ważne zadanie. Musiała iść po ciastka i tort do piekarni przy rzece, ponieważ jej mama miała urodziny. Był piękny, słoneczny dzień – idealny na lekką, hiszpańską sukienkę, którą miała na sobie. Szła pomiędzy kamienicami, czując na skórze ciepłe promienie słońca i delikatny wietrzyk.

Droga do cukierni prowadziła przez urokliwe uliczki. Faustyna przechodziła obok klubu, w którym kilka dni temu wspierała Bartka podczas jego występu. Zatrzymała się na chwilę, przypominając sobie tamten wieczór. Bartek na scenie, pełen pasji i energii, grający na gitarze. Widok ten sprawił, że poczuła ciepło w sercu. Po krótkim zamyśleniu ruszyła dalej.

Gdy szła wzdłuż rzeki, jej uwagę przyciągnął tłum ludzi na plaży. W tle słychać było szum morza, a na piasku ludzie grali w siatkówkę. Wśród nich zauważyła Bartka, który właśnie szedł w stronę motocykli razem z kilkoma kolegami. Faustyna nie mogła uwierzyć własnym oczom. Bartek wyglądał niesamowicie przystojnie w swojej czarnej skórzanej kurtce, którą właśnie zakładał. Jego motor, czarny z zielonymi akcentami – ulubionym kolorem Bartka, przyciągał wzrok. Faustyna poczuła, jak jej nogi miękną. Wyglądał tak gorąco, że miała ochotę zemdleć.

Nie mogła powstrzymać swoich myśli. Marzyła o tym, by wsiąść na ten motor i pojechać z Bartkiem gdzieś daleko, sam na sam, tylko oni dwoje, z dala od całego świata. To pragnienie było tak silne, że na chwilę pozwoliła sobie na tę fantazję, wyobrażając sobie, jak wiatr rozwiewa jej włosy, a ona trzyma się mocno Bartka.

Zastanawiała się, czy podejść do niego, ale kiedy zobaczyła, że nagle otoczyło go mnóstwo dziewczyn, zrezygnowała. Wiedziała, że nie miała szans przebić się przez ten tłum. Chłopaki wkrótce odjechali, a dziewczyny, jak zwykle, zostały z niczym, łaknąc tylko pieniędzy i powierzchownego blasku.

Faustyna otrząsnęła się z zamyślenia i ruszyła dalej w kierunku cukierni. Weszła do środka, a zapach świeżo upieczonych ciastek od razu przypomniał jej dzieciństwo.

– Dzień dobry – przywitała się z uśmiechem. – Chciałabym zamówić tort o smaku truskawkowym. Razem z mamą kochamy truskawki. Zawsze, gdy byłam mała, jadłyśmy je w ogródku u babci.

Sprzedawczyni uśmiechnęła się serdecznie.

– Mamy w ofercie piękny tort truskawkowy, pokryty niebieskim lukrem. Myślę, że będzie idealny na urodziny mamy.

Faustyna skinęła głową.

– Wezmę ten tort oraz kilka ciastek, proszę.

Po odebraniu zamówienia, zaczęła kierować się w stronę kamienicy, w której mieszkała. Cały czas nie mogła pozbyć się z głowy myśli o Bartku. Wiedziała, że powinna była zostać i wyjaśnić mu, dlaczego tak nagle uciekła, ale strach o matkę okazał się silniejszy.

Gdy wróciła do domu, zastała swoją mamę siedzącą na balkonie, wpatrującą się w ogród.

– Cześć, mamo – przywitała się Faustyna, podchodząc do niej i całując ją w policzek. – Mam dla ciebie niespodziankę!

Mama spojrzała na nią z uśmiechem.

– Co to takiego, kochanie?

Faustyna pokazała jej tort i ciastka.

– Wszystkiego najlepszego, mamo. Wiem, że kochasz truskawki, więc pomyślałam, że taki tort będzie idealny.

Mama Faustyny była wzruszona.

– Dziękuję, kochanie. To bardzo miłe z twojej strony.

Wieczór spędziły razem, delektując się tortem i wspominając stare czasy. Faustyna próbowała cieszyć się chwilą, ale jej myśli wciąż krążyły wokół Bartka. Postanowiła, że musi z nim porozmawiać i wyjaśnić wszystko. Wiedziała, że nie może dłużej unikać tego tematu.

***

Wieczorem, gdy Faustyna siedziała przy oknie, wspomnienia z dnia nie opuszczały jej myśli. Spojrzała na ulicę i zauważyła coś, co przyciągnęło jej uwagę a raczej usłyszała – to Bartek przyjechał na swoim motocyklu, tym samym, który widziała dzisiaj po południu. Zaskoczona, szybko wybiegła z mieszkania, biegnąc na dół.

– Bartek! – zawołała, widząc go już przed wejściem do domu.

Bartek, słysząc swoje imię, odwrócił się z zaskoczeniem. Trzymał w ręku hełm, a jego twarz zdradzała zmęczenie, ale i radość na widok Faustyny.

– Faustyna? – zapytał, podchodząc do niej bliżej. – Co ty tutaj robisz tak późno?

Faustyna spojrzała na niego, serce bijące jej mocno w piersi.

– Chciałam cię zobaczyć. Musiałam z tobą porozmawiać. – odpowiedziała, czując, że to właśnie ten moment, który tak bardzo pragnęła.

Bartek uśmiechnął się lekko, przyciągając ją bliżej.

– Cieszę się, że przyszłaś. Chodźmy, musimy porozmawiać – powiedział cicho, prowadząc ją z powrotem do domu.

Faustyna poczuła, że ten wieczór może odmienić wszystko. W jego oczach widziała nadzieję i zrozumienie, które dodawały jej odwagi na to, co miało nadejść.

„Loving u is a losing game "Where stories live. Discover now