Melodia Nocy

413 17 7
                                    

Bartek siedział na potworku przed kamienicą, gdzie mała latarnia oświetlała ciemność nocy. Latarnia, znajdująca się w niewielkim zakątku, rzucała ciepły, złocisty blask, tworząc w tej opustoszałej przestrzeni intymną atmosferę. Wokół panowała cisza, przerywana jedynie odgłosami deszczu spadającego na bruk.

Z gitarą opartą na kolanach, Bartek próbował odnaleźć odpowiednie słowa do melodii, którą stworzył w ostatnich dniach. Czuł, jak jego palce przesuwają się po strunach, ale efekty były dalekie od oczekiwanych. Każde słowo, które próbował dopasować do melodii, brzmiało jak echo czegoś już znanego, zamiast wnosić coś nowego i świeżego.

„Coś jest nie tak," mruknął do siebie, odkładając gitarę na kolana i rozglądając się wokół. „Dlaczego nie mogę znaleźć odpowiednich słów do tej melodii? Każde zdanie wydaje się puste."

Frustracja zaczęła się kumulować w jego umyśle. Czuł, jak jego pomysły wymykają się z rąk, jakby były ulotnymi marzeniami. Mimo że próbował różnych podejść, każda nowa wersja była tylko nieudolnym kopią tego, co już stworzył.

Nagle zauważył znajomą postać w oknie kamienicy naprzeciwko. Blondynka, której kontur rysował się na tle światła latarni, przyglądała się mu z zainteresowaniem. Bartek poczuł, jak jego nastrój zaczyna się poprawiać. Widok jej twarzy był dla niego jak promień słońca w pochmurny dzień.

„Hej, szatyn! Widzę, że znów próbujesz coś stworzyć. Jak idzie?" usłyszał jej głos, który brzmiał ciepło i serdecznie, przeszywając nocną ciszę.

Bartek spojrzał w górę i zobaczył uśmiech, który rozświetlał jej twarz. „Cześć, Faustynka. Tak, dzisiaj mam problemy. Cały czas kręcę się w kółko, nie mogę znaleźć odpowiednich słów do tej melodii."

Faustyna zaśmiała się cicho. „Może spróbuj czegoś innego. Czasami zmiana perspektywy może pomóc."

Bartek westchnął i odwrócił wzrok. „Masz rację. Wydaje się, że jestem w martwym punkcie. Chciałbym, żeby coś przyniosło mi prawdziwą inspirację."

Blondynka przyglądała się z uwagą, jak jego palce znów przesuwają się po strunach gitary. Jej obecność była dla niego pocieszeniem, a jej entuzjazm - motywacją. Jednak mimo jej serdecznych słów, Bartek czuł, że wciąż brakuje mu kluczowego elementu.

Bez zastanowienia Faustyna zaczęła mruczeć pod nosem melodię, która przeszła jej przez myśl. Była to prosta, ale pełna emocji melodia, która idealnie pasowała do dźwięków, które Bartek próbował uchwycić.

Bartek zatrzymał się nagle, usłyszawszy ten delikatny, melodyjny dźwięk. Spojrzał na Faustynę z zaskoczeniem. „Co to było? To brzmi świetnie! Skąd to wzięłaś?"

„Próbowałam po prostu coś wymyślić," odpowiedziała, jej oczy błyszczały w blasku latarni. „Czasami najprostsze pomysły mogą okazać się najciekawsze. Chcesz, żebym ci pomogła w napisaniu tekstu?"

Bartek był zaskoczony, ale również podekscytowany. „To byłoby świetne! Twoja melodia dała mi nową nadzieję. Co powiesz na to, żebyśmy razem popracowali nad tekstem?"

Faustyna zgodziła się z entuzjazmem. „Oczywiście, chętnie pomogę. A może jako wdzięczność chciałbyś mi coś zaoferować?"

Bartek pomyślał chwilę, zanim odpowiedział. „Wiesz, jeśli chcesz, mogę spróbować załatwić ci producenta. Wiem, że to dla ciebie ważne, zwłaszcza teraz, gdy musisz wspierać swoją matkę."

Blondynka nie wiedziała co powiedzieć. Nie wiedziała ze Bartek wie jej aktualną Sytuację.
Faustyna była wzruszona jego propozycją. „To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Dziękuję, Bartek."

Bartek uśmiechnął się szeroko. „To ja powinienem dziękować. Twoja pomoc jest dla mnie cenna. Poza tym, jutro wieczorem gram w klubie. Może chciałabyś przyjść i posłuchać? Będziemy mieli okazję porozmawiać o szczegółach naszej współpracy."

Faustyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej. „Z przyjemnością przyjdę. Będę się cieszyć, że mogę być tam, gdy będziesz grał."

Kiedy Faustyna zniknęła z okna, Bartek poczuł, że jego muzyczna podróż nabiera nowego kierunku. Pomysł współpracy z Faustyną wydawał się być początkiem czegoś naprawdę ekscytującego. Znowu wziął gitarę do rąk i zaczął grać, tym razem z nową nadzieją i energią.

***

Następnego dnia, Bartek z niecierpliwością przygotowywał się do występu w klubie. Był to dzień po ich spotkaniu, a każda chwila była wypełniona myślami o nadchodzącym wydarzeniu. Kiedy zobaczył Faustynę w tłumie, poczuł ulgę i radość. Jej obecność była dla niego jak promień słońca w pochmurny dzień.

Gdy Faustyna weszła do klubu, Bartek zauważył ją od razu. Uśmiechnął się szeroko i machnął do niej, zapraszając do stolika blisko sceny.

„Cześć, Faustynko! Cieszę się, że przyszłaś," powiedział, próbując zachować spokój, mimo że wewnętrznie czuł się pełen emocji.

„Cześć, Bartek. Nie mogłam się doczekać. Jak się czujesz?" zapytała, siadając obok niego.

„Trochę zdenerwowany, ale to normalne. Pozatym są tu ze mną jeszcze Chłopaki. Dzięki, że jesteś tutaj. Twoja obecność naprawdę dodaje mi pewności siebie," odpowiedział Bartek, patrząc jej prosto w oczy.

Faustyna uśmiechnęła się, a jej blond włosy błyszczały w świetle klubowych lamp. „Będę ci kibicować. Z pewnością dasz radę."

Bartek wziął głęboki oddech i wszedł na scenę z Kumplami. Wstrzymał oddech, gdy spojrzał w kierunku Faustyny, czując, jak jego serce bije szybciej. Zaczął grać, a muzyka płynęła z niego z pasją i energią, jakiej nie czuł od dłuższego czasu. Każdy akord, każda nuta, była pełna emocji i nadziei.

Publiczność była oczarowana ich występem, a Faustyna siedziała w pierwszym rzędzie, patrząc na Bartka z dumą. Każdy dźwięk, każda melodia, były jeszcze piękniejsze w jej obecności. Gdy Bartek skończył grać, klub wypełnił się oklaskami, a on poczuł, że udało mu się przekazać swoje uczucia i emocje w muzyce.

Spojrzał na Faustynę, która z szerokim uśmiechem klaskała razem z resztą publiczności. Czuł, że ich współpraca ma potencjał, który mógłby zmienić wiele w jego życiu, ale również w jej życiu.

***

Po występie Bartek wrócił do stołu, gdzie czekała na niego Faustyna. Rozmowa zaczęła się od gratulacji, ale szybko przeszła na temat planów na przyszłość. Bartek był pełen energii i pomysłów na wspólne projekty.

„Jak ci się podobało?" zapytał, siadając obok Faustyny.

„Było fantastycznie! Jesteś naprawdę utalentowany, Bartek, znaczy wy," odpowiedziała, jej oczy błyszczały od zachwytu. „Nie mogę się doczekać, aż zaczniemy pracować razem."

Bartek uśmiechnął się, zadowolony z jej słów. „Ja też nie mogę się doczekać. Cieszę się, że udało nam się znaleźć wspólny język. Jutro spotykamy się w moim Domu, prawda?"

„Tak, na pewno. Już nie mogę się doczekać," odpowiedziała, patrząc na niego z pełnym zaufania spojrzeniem.

Bartek czuł, że ich współpraca ma szansę stać się czymś naprawdę wyjątkowym. Czuł, że Faustyna wnosi do jego życia coś nowego i wartościowego. Razem mogli stworzyć coś, co będzie miało prawdziwe znaczenie, nie tylko dla nich samych, ale także dla innych.

Gdy nadszedł czas, by się pożegnać, Bartek patrzył na Faustynę z ciepłym uśmiechem. „Dzięki, że przyszłaś. Do zobaczenia jutro."

„Dzięki za zaproszenie. Do zobaczenia, Bartek," odpowiedziała, machając mu na pożegnanie.

Bartek obserwował, jak blondynka oddala się w stronę wyjścia. Czuł, że ta noc była tylko początkiem czegoś większego. Wiedział, że ich wspólna praca będzie pełna wyzwań, ale również pełna możliwości. Był gotów na to, co przyniesie przyszłość, a Faustyna była dla niego ważnym elementem tego planu.

„Loving u is a losing game "Where stories live. Discover now