Faustyna wstała wcześniej niż zwykle. Był poranek, ale słońce już wspinało się po horyzoncie, napełniając kuchnię ciepłym, złotym światłem. Każdy ruch zdawał się bardziej świadomy, każdy krok bardziej przemyślany. Wstała z łóżka, czując, jak serce przyspiesza na samą myśl o dzisiejszym dniu. Wycieczka z Bartkiem. Motor. To słowo brzmiało w jej głowie jak echo, które nie chciało zamilknąć.
Szła powoli po chłodnych kafelkach w kuchni, stawiając czajnik na gazie. Odgłos gotującej się wody uspokajał, choć na krótko. Faustyna szybko przygotowała herbatę dla siebie i mamy, starając się nie myśleć o tym, co czeka ją za kilka godzin. Z każdym oddechem przypominała sobie, dlaczego tak bardzo bała się motocykli. Strach był dla niej niczym cień, który nie odstępował jej od lat.
**Retrospekcja**
Blondynka od zawsze kochała wolność, uczucie wiatru rozwiewającego jej włosy i ciepło słońca na skórze. Jako mała dziewczynka biegała beztrosko po łąkach, wdrapywała się na drzewa, bawiła w piaskownicy i wyobrażała sobie, że świat jest jednym wielkim placem zabaw. Jej tata często ją wtedy podnosił, obracał w powietrzu, śmiał się głośno i mówił, że jego „mała księżniczka" zawsze będzie wolna. Był jej bohaterem, kimś, na kim mogła polegać bezgranicznie. Ale wszystko zmieniło się tego jednego dnia, gdy straciła zarówno ojca, jak i beztroską dzieciństwo.
Była wtedy mała, miała zaledwie sześć lat. Jej ojciec zginął w wypadku, który na zawsze zmienił jej życie. Dzień, w którym go pochowali, był jednym z najsmutniejszych w jej życiu. Jednak to nie był koniec cierpienia, jakie ją spotkało.
Kilka miesięcy później, gdy wciąż nosiła żałobę, jej wujek — brat taty — odwiedził ich dom. Wujek Tadek był bardzo podobny do ojca. Miał podobny głos, podobny sposób bycia, nawet zapach jego skórzanej kurtki przypominał jej tatę. To właśnie dlatego jej mama zgodziła się, by Faustyna spędziła z nim trochę czasu. Ufała, że Tadek będzie dla niej jak ojciec, przynajmniej przez ten jeden dzień.
Tego dnia Mężczyzna postanowił zabrać Faustynę na przejażdżkę motorem. Motor był potężny, głośny, czarny i lśniący. Kiedy brunet zaproponował wycieczkę, Blondynka poczuła lekkie ukłucie strachu, ale jednocześnie coś w niej czuło, że to będzie przygoda, którą tata by jej nie odmówił. W końcu zawsze mówił, że trzeba przełamywać strach, by poczuć prawdziwą wolność.
Wujek założył jej kask, podniósł na siodełko i powiedział, żeby trzymała się mocno. Poczuła bicie serca przyspieszające z każdą sekundą, gdy motor zaczął się toczyć po podjeździe. Na początku było nawet przyjemnie. Wiatr rozwiewał jej włosy spod kasku, a wujek co jakiś czas odwracał się i pytał, czy wszystko w porządku. Faustyna uśmiechała się, krzycząc, że tak, że jest wspaniale.
Ale potem wszystko się zmieniło. Wujek Tadek zaczął jechać coraz szybciej, wyprzedzać inne samochody na drodze, nieco bardziej nieostrożnie. Faustyna poczuła, że coś jest nie tak, ale nie chciała tego mówić na głos. Może to przez to, że czuła presję, by pokazać, że jest odważna. W końcu to była tylko przejażdżka, prawda? Nic złego nie mogło się wydarzyć.
Niestety, miała się mylić.
Jechali już przez dłuższy czas, gdy w oddali pojawiła się ciężarówka. Było to na wąskiej, wiejskiej drodze, z wysokimi drzewami po obu stronach. Ciężarówka jechała z naprzeciwka, a Tadek, zamiast zwolnić, postanowił jeszcze przyspieszyć. Faustyna pamięta, że zamknęła oczy. Czuła, jak serce bije jej w gardle, a ręce zaczynają się pocić na kierownicy wujkowego motoru. Wtedy to się stało. Ogłuszający huk, skrzypienie metalu, pisk opon. Wszystko to działo się w ułamku sekundy.
Pamięta tylko, że leciała przez powietrze. Świat wokół niej zwolnił, jakby ktoś wcisnął pauzę na filmie. Uderzyła o ziemię, a potem... cisza. Absolutna, przerażająca cisza.
YOU ARE READING
„Loving u is a losing game "
RomanceBartek, osiemnastoletni syn milionera, jest obiektem westchnień wszystkich dziewczyn. Przystojny, charyzmatyczny, zawsze w centrum uwagi. Faustyna to zwyczajna dziewczyna, która po odejściu ojca żyje z chorą matką w skromnym mieszkaniu, marząc o kar...