Na krawędzi Wieczoru

632 16 5
                                    

Możecie włączać muzykę u góry by mieć podkład do historii zawsze ~ Autorka

Wieczór zbliżał się nieubłaganie, słońce chowało się za horyzontem, a na niebie zaczynały migotać pierwsze gwiazdy. Powietrze było ciepłe, a delikatny powiew wiatru przynosił ze sobą zapach kwitnących kwiatów. Bartek i Faustyna stali na ulicy, delektując się ostatnimi promieniami dnia, zanim postanowili wejść do jego domu. Szli w ciszy, każdy zatopiony we własnych myślach.

Faustyna czuła, jak serce bije jej coraz szybciej. Zastanawiała się, co przyniesie ten wieczór. Czy będzie potrafiła się odprężyć w jego obecności? Czy zdoła ukryć swoje emocje, które coraz trudniej było jej opanować?

Bartek, z kolei, zastanawiał się nad jej nagłym odejściem poprzednim razem. Co mogło ją tak nagle przestraszyć? Czy to, co się między nimi dzieje, ma jakieś głębsze znaczenie, czy to tylko chwilowe zauroczenie?

Gdy przekroczyli próg pokoju Bartka, chłopak odłożył hełm na półkę i zdjął skórzaną kurtkę, starannie zawieszając ją na wieszaku. Faustyna rozejrzała się wokół, zauważając wszystkie detale pokoju, które odzwierciedlały jego osobowość. Gitary, plakaty zespołów, półki pełne płyt – wszystko to tworzyło obraz jego pasji i zainteresowań.

— Od kiedy jeździsz na motorze? — zapytała cicho, nieśmiało patrząc na Bartka.

— Od piętnastego roku życia. Tata kupił mi motor na urodziny — odpowiedział z uśmiechem. — To był jeden z najlepszych prezentów, jakie kiedykolwiek dostałem. A ty? Myślałaś kiedyś o jeździe na motorze?

— Nigdy nie próbowałam, trochę się boję — przyznała Faustyna, lekko się uśmiechając.

— To musimy to zmienić. Chcesz coś do picia? — zapytał Bartek, zmieniając temat.

— Wodę z cytryną, proszę.

Bartek skinął głową i wyszedł do kuchni, pozostawiając Faustynę samą w pokoju. Dziewczyna podeszła do jednej z elektrycznych gitar, które stały na stojakach. Szczególnie przyciągnęła ją czarna gitara, lśniąca w blasku nocnej lampki. Ostrożnie wzięła ją do ręki i usiadła na łóżku Bartka. Gdy przypadkiem dotknęła jednej ze strun, pokój wypełnił się głośnym, dźwięcznym brzmieniem, które przestraszyło Faustynę.

— Bartek pewnie zaraz wróci — pomyślała. — Co on sobie o mnie pomyśli? Pewnie, że jestem kompletnie niezdarna.

W tym momencie Bartek wrócił z dwoma szklankami wody z cytryną. Widząc jej zaskoczoną minę, roześmiał się serdecznie.

— Chciałabyś coś zagrać? — zapytał, stawiając szklanki na stoliku.

— Nie, nie, ja nie umiem grać — odpowiedziała szybko, czując, jak ciepło zalewa jej policzki.

— Nie pytam, czy umiesz. Pytam, czy chciałabyś spróbować — odpowiedział z uśmiechem. — Chodź, pokażę ci, jak to się robi.

Usiadł za nią na łóżku, obejmując ją delikatnie, aby mogli razem trzymać gitarę. Faustyna czuła jego bliskość, co sprawiało, że jej serce biło szybciej. Bartek zaczął powoli prowadzić jej dłonie po gryfie gitary, pokazując, które struny dotykać i jak ułożyć palce.

— Spokojnie, to nie jest takie trudne. Zaufaj mi — mówił spokojnym głosem, patrząc jej prosto w oczy.

Faustyna, czując ciepło jego oddechu na swojej skórze, zaczęła chichotać.

— Co się tak chichoczesz? — zapytał z uśmiechem. — Jest coś śmiesznego w nauce gry na gitarze?

Ich spojrzenia spotkały się na dłuższą chwilę, a świat wokół nich zdawał się zatrzymać. Napięcie między nimi rosło, aż Faustyna, chcąc przerwać tę magiczną, ale onieśmielającą chwilę, spytała:

— Co teraz mam zrobić?

Bartek, łapiąc jej palce, ustawił je w odpowiedniej pozycji na gryfie gitary.

— Zagramy teraz melodię, którą razem piszemy — powiedział, uśmiechając się zachęcająco.

Dźwięki płynęły gładko, a Faustyna, choć początkowo niepewna, zaczęła odnajdywać w grze radość. Ich harmonijne granie tworzyło magiczną atmosferę w pokoju, pełną muzyki i ciepła.

Po dłuższej chwili Faustyna przerwała grę, czując, że musi wyjaśnić Bartkowi, dlaczego ostatnio uciekła tak nagle.

— Czekaj, Muszę ci coś powiedzieć — zaczęła nieśmiało. — Uciekłam wtedy, bo musiałam wrócić do mamy. Martwiłam się, że coś mogło się jej stać.

Bartek spojrzał na nią z troską w oczach.

— Mogę pomóc twojej mamie, jeśli tylko potrzebujesz — powiedział miękko, uśmiechając się słodko.

Rozmowa nie ciągnęła się długo. Faustyna została odprowadzona po paru godzin do domu, a przed drzwiami zatrzymała się na chwilę.

— Czy chciałbyś wejść? — spytała, niepewna jego odpowiedzi.

— Był to długi dzień i jest już późno, ale chętnie kiedyś odwiedzę — odpowiedział, uśmiechając się ciepło.

Gdy lekko otworzyła drzwi, a Bartek już kierował się w stronę swoich drzwi, Faustyna nagle poczuła impuls. Zawołała jego imię.

— Bartek! — zawołała.

Szatynek odwrócił się, zaskoczony, trzymając swój telefon w reku. Był zmęczony, ale na jego twarzy pojawił się uśmiech. Szybko podszedł do niej, a ona, bez namysłu, przytuliła go mocno.

— Dziękuję za dzisiaj — powiedziała cicho, czując ciepło jego ciała.

— Dobranoc, Faustynko — odpowiedział, uśmiechając się szeroko.

Rozeszli się, oboje z uśmiechami na twarzach, każdy zanurzony w swoich myślach i emocjach, które zaczynały kiełkować między nimi.

Monolog Bartka

Po powrocie do swojego pokoju, Bartek usiadł na łóżku, czując, jak serce bije mu szybciej. Myśli krążyły wokół Faustyny i dzisiejszego wieczoru. Była inna niż wszystkie dziewczyny, które znał. Jej szczerość, nieśmiałość i naturalność przyciągały go jak magnes. Nie znał takich dziewczyn. Kobiety które poznawała były zazwyczaj dziewczynę z podobnym życiem jak jego. Były zazwyczaj bardzo wymagające. Odkąd dojrzał jego rodzice wybierali mu znajomych i w tym tez partnerki.

— Dlaczego ona jest taka wyjątkowa? — zastanawiał się. — Co sprawia, że nie mogę przestać o niej myśleć?

Bartek nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego. Jego życie było pełne luksusu, motocyklów, imprez i muzyki, ale teraz... teraz czuł, że brakuje mu czegoś, czego wcześniej nie dostrzegał. Brakowało mu kogoś, kto rozumiałby go i akceptował takim, jakim jest, bez żadnych oczekiwań czy pretensji.

— Może to jest to, czego szukałem — myślał, patrząc na gitarę, której dotykała Faustyna. — Może ona jest kluczem do mojego szczęścia.

Westchnął głęboko, kładąc się na łóżku i zamykając oczy. Przed oczami miał jej twarz, jej uśmiech i błyszczące oczy. Zasnął z myślą, że musi zrobić wszystko, aby lepiej ją poznać i zrozumieć.

###

Faustyna obudziła się z delikatnym dźwiękiem budzika. Poczuła, jak promienie słońca wpadają przez okno i rozświetlają pokój. Usiadła na łóżku, przecierając oczy i przypominając sobie wczorajszy wieczór. Był pełen emocji. Czuła, że między nią a Bartkiem dzieje się coś wyjątkowego. Ale czy to mogło trwać? Jakie były szanse na coś więcej? Czy byłabym dla jego wystarczająca lub dla jego rodziców?

Leżała przez chwilę, rozmyślając o Bartku i o tym, co powiedział jej poprzedniego wieczoru. Jego ciepłe słowa i troska sprawiły, że czuła się bezpieczna i ważna. Ale co to oznaczało? Czy to była miłość? A może tylko chwilowe zauroczenie?

Myśli Faustyny były pełne nadziei, ale także niepewności. Musiała dać sobie czas, aby zrozumieć swoje uczucia i dowiedzieć się, czego naprawdę chce.

„Loving u is a losing game "Where stories live. Discover now