Pod Gwiazdami Miłości

709 23 26
                                    

Bartek stanął przed domem Faustyny, czując lekki niepokój. Wiedział, że dzisiejszy dzień będzie szczególny — to miała być ich pierwsza wspólna wycieczka. Motor czekał zaparkowany przy chodniku, lśniąc w popołudniowym słońcu. Bartek musiał jednak najpierw przejść przez formalność — przywitanie z matką Faustyny. Nabrał głęboko powietrza i skierował się do drzwi.

Zapukał. Chwilę później usłyszał delikatne kroki, a drzwi otworzyły się z lekkim skrzypieniem. Stała tam Faustyna, ubrana w lekką sukienkę, z nieco niepewnym uśmiechem na twarzy. Ich spojrzenia się spotkały, a jej oczy zdradzały mieszaninę radości i lęku. Wiedział, że wycieczka motorem budziła w niej niepokój, ale cieszył się, że się zgodziła.

— Cześć, Bartek — powiedziała cicho, jakby trochę zawstydzona.

— Hej, Faustyna. Gotowa? — zapytał, choć w jego głosie była nuta niepewności. Wiedział, że dla niej to wyzwanie.

Zanim jednak zdążyła odpowiedzieć, za jej plecami pojawiła się jej mama, pani Agnieszka. Jej spojrzenie było pełne zaskoczenia, ale szybko zamaskowała je uprzejmym uśmiechem.

— Bartek! — zawołała radośnie. — Co za niespodzianka. Co cię tutaj sprowadza?

— Dzień dobry, pani Agnieszko. Przyszedłem po Faustynę, wybieramy się na małą wycieczkę — odpowiedział spokojnie, starając się brzmieć swobodnie.

Pani Agnieszka spojrzała na swoją córkę z pewnym rodzajem rozbawienia w oczach, po czym szepnęła:

— Weź coś do wody, kochanie. Nigdy nie wiadomo, kiedy się przyda.

Faustyna, trochę zdziwiona tą sugestią, skinęła głową i zniknęła na chwilę w kuchni, by sięgnąć po butelkę wody. Bartek zajął chwilę, by porozmawiać z panią Agnieszką, która okazała się znacznie bardziej serdeczna, niż się spodziewał.

Gdy Faustyna wróciła z wodą, pani Agnieszka pożegnała ich z życzeniami dobrej zabawy. Bartek delikatnie wziął Faustynę za rękę, prowadząc ją w stronę motoru. Na pierwszy rzut oka widać było, że dziewczyna jest spięta. Jej twarz, zazwyczaj pełna spokoju, teraz zdradzała wewnętrzny konflikt.

— Wszystko w porządku? — zapytał cicho, próbując złapać jej spojrzenie.

— Tak, tylko... po prostu... trochę się boję — przyznała, a jej głos zadrżał. Jej dłonie były zimne, kiedy ujęła kask, który podał jej Bartek.

Bartek uśmiechnął się delikatnie, chcąc dodać jej otuchy. Przyglądał się jej przez chwilę, próbując znaleźć sposób, by rozluźnić atmosferę. Kiedy pomagał jej założyć kask, kilka kosmyków włosów zaplątało się między paski, co wywołało u niego nagły śmiech. Zaczął robić śmieszne miny, próbując je wyplątać, co sprawiło, że Faustyna również się zaśmiała, zapominając na chwilę o strachu.

— No, gotowa? — spytał, kiedy zapiął pasek pod jej brodą.

— Gotowa — odpowiedziała, choć w jej głosie wciąż było słychać niepewność.

Ruszyli powoli, Bartek celowo nie dodawał gazu, chcąc, by Faustyna poczuła się komfortowo. Jechali spokojnie przez miasto, mijając spokojne uliczki i pełne zieleni parki. Po chwili Faustyna zaczęła się rozluźniać. Czuła, jak jej ciało stopniowo przestaje się trząść, a serce bije nieco wolniej.

Minęli rzeczkę, przy której tańczyli tydzień temu na festiwalu, a wspomnienie to wywołało delikatny uśmiech na jej twarzy. To było miłe wspomnienie, które trochę zmniejszało lęk przed tym, co miało nadejść.

Po jakimś czasie wjechali na autostradę. Słońce powoli zachodziło, a złote promienie oświetlały drogę. Latarnie zaczęły już świecić, a ruch był minimalny. Bartek trzymał kierownicę pewnie, a Faustyna zaczęła dostrzegać piękno tej chwili. Miasto wydawało się tak inne z perspektywy motoru — pełne życia, a jednocześnie spokojne.

„Loving u is a losing game "Where stories live. Discover now