Rezydecja Kubickich

344 12 6
                                    

Faustyna, pełna nadziei i determinacji, stała przed ogromną, kutą bramą prowadzącą do rezydencji Kubickich. Zgromadziła całą odwagę, jaką miała, by tam dotrzeć. Wzięła głęboki oddech i nacisnęła dzwonek. Z głośnika przy bramie usłyszała kobiecy głos, który zapytał o cel jej wizyty.

– Przyszłam do Bartka – powiedziała Faustyna, starając się brzmieć pewnie.

Bramy powoli się otworzyły, ukazując długi podjazd prowadzący do imponującego, nowoczesnego domu. Rezydencja była ogromna, pełna szkła i stali, z bujnymi ogrodami wokół. Wszystko to wyglądało jak z innego świata, zbyt piękne i luksusowe jak na jej wyobrażenia.

Kiedy dotarła do głównych drzwi, otworzyła je sekretarka, elegancka kobieta w średnim wieku.

– Dzień dobry, w czym mogę pomóc? – zapytała uprzejmie.

– Byłam umówiona z Bartkiem – powtórzyła Faustyna.

Zanim sekretarka zdążyła odpowiedzieć, zza rogu wyłonili się rodzice Bartka. Wyglądali na zaskoczonych widokiem Faustyny, a ich twarze szybko przeszły w wyraz niechęci. Matka Bartka, elegancka kobieta o zimnym spojrzeniu, spojrzała na nią z góry.

– Czy przyszłaś tutaj po reklamy? – zapytała z wyraźnym sceptycyzmem w głosie.

– Nie, przyszłam do Bartka – powtórzyła Faustyna, czując, jak jej pewność siebie topnieje pod ich nieprzyjaznymi spojrzeniami.

– Do Bartka? – powtórzył ojciec, równie zimny. – Coś mi się nie wydaje.

Sekretarka, widząc, co się dzieje, wkroczyła do rozmowy.

– Przepraszam, państwo Kubiccy, ta młoda dama przyszła do waszego syna Bartka – powiedziała, próbując złagodzić napięcie.

Rodzice Bartka wymienili zdziwione spojrzenia. Matka, która zawsze uważała, że jest blisko ze swoim synem, nie mogła uwierzyć, że nic nie wiedziała o tej dziewczynie.

– Bartku! – zawołała w stronę schodów.

Bartek, usłyszawszy hałas, zszedł po schodach z wyraźnym zdziwieniem na twarzy. Rezydencja była ogromna, cała w szkle, otoczona kwiatami, a na środku holu wisiał wielki, rodzinny obraz.

– Co się tutaj dzieje? – zapytał, patrząc na zgromadzonych.

– Ta młoda dama mówi, że przyszła do ciebie – powiedziała matka z wyraźnym sceptycyzmem.

Bartek spojrzał na Faustynę, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.

– Faustynka, to ty! – powiedział, podchodząc do niej. – Chodź, idziemy na górę.

Szybko chwycił ją za rękę i poprowadził w stronę schodów, zostawiając zdezorientowanych rodziców za sobą. Gdy dotarli na górę, Bartek zatrzymał się na chwilę.

– Przepraszam za nich – powiedział, spuszczając wzrok. – Czasami potrafią być naprawdę okropni.

Faustyna, choć zdziwiona i trochę przerażona, próbowała się uśmiechnąć.

„Pewnie zauważyli, że jestem biedna" – pomyślała. „Nie mam ubioru jak oni i nie wyglądam tak ładnie jak te laski na tych imprezach."

Wjechali windą na piąte piętro. Faustyna nie mogła uwierzyć, jak duży i luksusowy był pokój Bartka. Wszędzie wisiały plakaty zespołów, gitary, a na jednej ze ścian stała szafa sięgająca sufitu, pełna elektrycznych gitar. Widok z jej pokoju na pokój Bartka był zupełnie inny.

Bartek coś do niej mówił, ale ona była tak zafascynowana, że nie odpowiadała. Podeszła do okna i zauważyła swój pokój w oddali. Bartek dotknął jej ramienia, a ona lekko podskoczyła.

– Spokojnie, to tylko ja – powiedział łagodnie. – Pierwszy raz zobaczyłem cię tam, jak pisałaś coś przy oknie.

Faustyna zarumieniła się i szybko zmieniła temat.

– Może zaczniemy pracę nad tekstem? – zaproponowała.

– Jasne, chodźmy na górę – odpowiedział Bartek, prowadząc ją na drugie piętro swojego pokoju. Na górze była sofa, stolik i telewizor. Faustyna usiadła, a Bartek poszedł po picie.

Zaczęli pracować nad tekstem. Faustyna była w swoim żywiole, rzucając pomysłami, a Bartek z entuzjazmem zapisywał jej słowa. W pewnym momencie zauważył, że zapatrzył się na nią, kiedy zaczęła pisać coś kreatywnego.

„Jest taka piękna, kiedy jest skupiona" – pomyślał, po czym szybko otrząsnął się z zamyślenia, gdy Faustyna coś do niego powiedziała.

– Co? A tak, tak – odpowiedział, próbując ukryć swoje zakłopotanie.

Pracowali razem do późna, aż Bartek w końcu wstał.

– Pójdę po coś do picia – powiedział.

Kiedy wrócił, zobaczył Faustynę leżącą na kanapie, śpiącą. Ostrożnie przykrył ją kocem i delikatnie przeniósł do swojego łóżka. Sam poszedł na kanapę, uśmiechając się do siebie.

„Ona naprawdę jest wyjątkowa" – pomyślał. Prawdziwa Przyjaciółka.
***

Rano Faustyna obudziła się zdezorientowana, gdzie jest. Gdy zrozumiała, że leży w łóżku Bartka, zarumieniła się. Bartek wszedł do pokoju z uśmiechem, trzymając w rękach szklankę wody z cytryną.

– Dzień dobry, Faustynko. Jak się spało? – zapytał, stawiając szklankę na stoliku obok łóżka.

Faustyna spojrzała na niego, a potem na wodę z cytryną. Poczuła, jak ogarnia ją panika.

– Przepraszam, ale muszę już iść – powiedziała szybko, zrywając się z łóżka. W pośpiechu wciągnęła na siebie swoje rzeczy.

Bartek spojrzał na nią z zaskoczeniem i smutkiem.

– Fausti, co się stało? – zapytał, próbując ją zatrzymać.

– Naprawdę muszę iść. Przepraszam – odpowiedziała, unikając jego wzroku.

Szybko opuściła pokój, a potem rezydencję, nie oglądając się za siebie. Bartek stał przez chwilę w osłupieniu, trzymając w ręku szklankę wody z cytryną, zastanawiając się, co poszło nie tak.

———————————————————————————————————

Co myślicie się stało ze Fausti uciekła ????

„Loving u is a losing game "Where stories live. Discover now