Rozdział 12. Grill u Diego

161 17 59
                                    

Pov Pau

- Jestem oazą spokoju. Jebanym kwiatem lotosu na pierdolonej tafli jeziora - powiedziałem sam do siebie słysząc kroki po schodach zbliżające się mojego pokoju. Wszędzie bym je rozpoznał.

- Siema - Hector wskoczył na łóżko zajmując miejsce obok mnie - co oglądasz? - spytał widząc zapauzowany przeze mnie film na telewizorze.

- Jakieś węgierskie coś. Zacząłem to oglądać kilka dni temu i nie miałem czasu dokończyć - odparłem - czego znowu chcesz? Ponownie masz zamiar namówić mnie na chodzenie po opuszczonych budynkach czy idziemy oglądać walki meneli, gdzie przyjedzie policja i będziemy musieli uciekać przez płot, a ja zwichnę przy tym nogę?

- Tym razem nie mam żadnych pomysłów na wyjście - odpowiedział, a ja odetchnąłem z ulgą - ale mam tyle nowych plotek, że jebniesz.

- No dawaj. Już się boję - wziąłem do ręki opakowanie ciastek, zwracając na niego całą swoją cenną uwagę.

- Marc mi pisał, bo ogólnie to ostatnio spotkał się z Gavim i Lamine, ale Lamine poszedł do Diego i ten wracając o czym ja to? A tak Marc mi pisał, że Pedri tam sobie nowego kolegę znalazł, bo mają nowego mechanika, jak mu było na imię? Fa...fe...fer..dobra nie pamiętam. A i co do niego no to właśnie oni się tam kolegują i Pablo jest zazdrosny, czy tam coś i ciekaw jestem czy będą razem. W sensie Gavi i Pedri, bo w sumie to pasują do siebie, ale nie wiem. Co ty o tym myślisz? - opowiedział, co chwilę się zawieszając, powtarzając i machając rękami.

- Stop. Kurwa stop. Czy ty mógłbyś mówić wolniej? To wszystko dałoby się powiedzieć w jednym zdaniu. Czemu ty to tak komplikujesz? - spytałem po raz trzeci przetwarzając w głowie jego słowa i starając się cokolwiek zrozumieć - czyli podsumowując, w warsztacie Pedriego mają nowego mechanika, z którym się zaprzyjaźnił i teraz Pablo jest zazdrosny, tak?

- No tak. Czyli jednak moja wypowiedź nie była aż taka skomplikowana. To po prostu ty przesadzasz - stwierdził - no ale myślisz, że oni będą razem, czy nie?

- Nie wiem. Szczerze, nic mi do tego i chuj mnie to interesuje. Będą, to będą. Nie będą, to nie będą. Tyle w temacie - wzruszyłem ramionami - a teraz daj mi dokończyć ten jebany film.

- A o co w nim chodzi? - spytał zerkając na ekran.

- No ten tam rudy jest z tą blondi, ale ona go zdradza z jego bratem, ale on w sumie to nie jest jego bratem, bo ten rudy jest adoptowany i rudy stwierdza, że w sumie wyjebane w tą blodni i zaczyna zarywać do jej ex chłopaka, żeby ją tym wkurwić - wyjaśniłem.

- Brzmi znakomicie. Dobra, to na której minucie skończyliśmy? - chłopak odwrócił się w stronę telewizora.

Nie myślcie sobie, że oglądanie czegokolwiek z Fortem jest takie łatwe. On, jak to on, oczywiście musi się wtrącać w każde zdanie bohaterów i dodawać swoje super przemyślenia na dany temat. Więcej słychać było jego, niż aktorów.

- Nie jestem usatysfakcjonowany tym zakończeniem - Hec skrzyżował ręce na piersi udając obrażonego - ta wymalowana szpachlą blondyna, która miała na sobie więcej tapety niż ściany mojej babci, powinna dostać pół roku więzienia przynajmniej. Ona sfałszowała wszystkie papiery, tylko dlatego, że jej były ukradł jej innego byłego, a przypominam, że to ona go zdradziła z jego bratem!

- To było do przewidzenia, ale też wolałbym żeby chociaż kilka miesięcy dostała. Ale ten aktor grający jej byłego jest nawet ładny, więc to jedyny plus tego wszystkiego. Jak on się nazywa? - zapytałem widząc, jak brunet sprawdza wszystkie opinie, całą obsadę aktorską, reżysera i dokładną datę powstania tego węgierskiego dzieła.

Co, gdyby nie piłka? || FC BarcelonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz