Pov Kochen
- Posprzątałbyś tu raz na rok - westchnęła mama wchodząc do pokoju, jednocześnie pchając drzwiami leżące na podłodze ubrania.
- Sprzątałem na Wielkanoc. Tyle wystarczy - stwierdziłem - ej a studia są konieczne, żeby mieć pracę?
- Biorąc pod uwagę, że uczysz się na weterynarza, to raczej tak - odparła szukając czegoś w szafie.
- Ja nie idę - oznajmiłem wciąż przeglądając instagrama.
- Idziesz, idziesz. My z ojcem nie będziemy cię cały czas utrzymywać - Isabella nadal wyrzucała pojedyncze ubrania z mojej szafy - mam! Przypadkowo schowałam tu swoją koszulkę. Teraz śmierdzi petami i hot dogami z żabki.
- Hot dogi z żabki są akurat dobre - wtrąciłem się - myślisz, że przyjmią mnie na studia fotograficzne po biol-chemie?
- Ja byłam na technikum gastronomicznym. Olivera pytaj. A nie czekaj. On nawet podstawówki nie ukończył... dobra nie było tematu - machnęła ręką wspominając o swoim mężu, jak i moim tacie.
- Nauczycielka od matmy powiedziała, że będę kopał rowy, a teraz zarabiam więcej od niej - prychnął stając w progu - chcesz, to cię przyjmiemy jako sekretarkę albo sprzątaczkę do biura. Akurat brakuje nam osób.
- Nie dzięki - spojrzałem na godzinę - już dwudziesta?! Mecz się zaczął!
Isabella pokręciła głową opuszczając pomieszczenie. Kiedyś zapytałem ją o to, jakie są pozycje w piłce nożnej. Odpowiedziała: "Stojąca i leżąca, jak ktoś go kopnie". Albo na pytanie, czym jest spalony, rzekła: "Spalony, to jest piekarnik, jak Oliver coś w nim piecze". Z taką wiedzą na spokojnie wygrałaby milionerów.
Odpaliłem Barcelonę przeciwko Gironie i zgasiłem światło, aby żarówka nie odbijała się od ekranu.
- JEST! - krzyknąłem, kiedy po pół godziny gry padła pierwsza bramka.
- Nie drzyj tak japy, bo sąsiedzi pomyślą, że niepełnosprawny jesteś - powiedziała brunetka z łazienki obok.
- DWA ZERO! PIĘKNIE KURWA! - zeskoczyłem z łóżka bijąc brawo. W tym samym momencie usłyszałem dzwonek do drzwi. Czyżbym rzeczywiście obudził sąsiadów i przyszli zrobić mi kłótnię? Przekonajmy się.
Wyszedłem z jaskini zbiegając po schodach. Przekręciłem zamek, ale na zewnątrz nie ujrzałem Pana Henry'ego z żoną, tylko Yamala.
- Lamine? Co ty tu robisz o tej godzinie? - spytałem zaskoczony. On jednak nic nie odpowiedział. Zamiast tego mnie przytulił. Po sekundzie wyczułem jego łzy na swojej szyi - znowu to samo?
Ponownie nie dostałem ani zaprzeczenia ani przytaknięcia, jednak nie musiałem. Znałem prawdę i to bardzo dobrze.
- Lamine zostaje na noc - rzuciłem na szybko do mamy, która wciąż stała przed lustrem w toalecie, po czym weszliśmy do sypialni.
Często u nas nocował, a tym bardziej, że Isabella wiedziała o jego sytuacji rodzinnej, nie sprzeciwiała się.
- O co tym razem poszło? - dopytałem siadając na łóżku, a on zaraz po mnie.
- Robiłem pranie i jakimś cudem czerwona skarpeta wylądowała w białych rzeczach, a ja tego nie zauważyłem. Oczywiście rozpętała się wojna, bo zafarbowało jej białą wyjściową koszulkę, w której miała być na jutrzejszym spotkaniu - wyjaśnił opowiadajac o swojej rodzicielce, bo matką jej nie nazwę.
Chciałem go przytulić, jednak po chwili syknął z bólu.
- Rzuciła we mnie nagrzanym żelazkiem. Boli jak cholera - złapał się za ramię.
CZYTASZ
Co, gdyby nie piłka? || FC Barcelona
ContoKsiążka przedstawia życie piłkarzy Barcelony przed tym, jak stali się piłkarzami. Grupa kolegów wychowujących się na jednym osiedlu i chodzących do tej samej szkoły. ⚠️cringe i gay alert⚠️