Rozdział XXII

20 1 0
                                    


Amili

Liam wyszedł...

Pokłóciłam się z nim. Chciał, żebym zadzwoniła na policję. Nalegał, żebym doniosła na Cartera. Ja nie miałam siły na nic, nie miałam wcale chęci do niczego. Nie miałam siły na jakąkolwiek konfrontację czy czołganie się po sądach i komisariatach. Próbowałam wytłumaczyć mu, że rodzice nie uwierzą mi. Próbowałam wytłumaczyć, że on ma silną broń
w ręce i boję się tego strzału. Levis wkurwił się na mnie. Powiedział, że sama jestem winna, tego jak on mnie potraktował. Ale jak miałam cokolwiek zrobić? Jak miałam się mu wyrwać
z tych silnych łap? Siedziałam na łóżku, zgarbiona. Czułam się jeszcze bardziej zagubiona, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Moje myśli były w pełnym chaosie, pełne wstydu i strachu. Co, jeśli Wilson dowie się, że ktoś wie o tym, co mi zrobił? Co, jeśli rzeczywiście spełni swoje groźby? Co, jeśli znów będzie chciał zrobić to samo co paręnaście godzin temu? Zadzwoniłam do szkoły i zgłosiłam, że jestem chora. To była jedyna rzecz, jaką mogłam zrobić, aby uniknąć pytań i spojrzeń. Nie mogłam sobie pozwolić na to, by ktoś jeszcze dowiedział się o moim stanie. Potrzebowałam czasu, aby pomyśleć, aby zrozumieć, co dalej. Cały dzień spędziłam
w swoim pokoju. Starałam się zająć czymkolwiek, byleby nie myśleć o tym, co się stało.

Kiedy nastał wieczór, wiedziałam, że muszę coś zjeść. Zeszłam na dół, starając się unikać kontaktu wzrokowego z Benkiem, który bawił się w salonie. Rodzice siedzieli przy kuchennym blacie jedząc kolację. Carter palił na balkonie, więc chciałam uniknąć spotkania z nim i zawinąć się szybko do swojego pokoju. Bałam się reakcji rodziców, gdy zobaczą moją twarz, ale nie miałam wyjścia. Chciałam, żeby ten dzień się skończył.

– Boże! Dziecko! Co ci się stało? – Krzyknęła mama, opuszczając widelec na ziemie.

– Spadłam z łóżka w nocy. – Mruknęłam pod nosem.

Wtedy usłyszałam jego głos.

– Widziałem, jak upada, niestety. Sam pomogłem jej wstać. – Wtrącił Wilson tym swoim obrzydliwym głosem.

– Wiedziałem, że jesteś dobrym gościem. – Dodał ojciec.

Gdy przyrządzałam kanapki nagle usłyszeliśmy mocne pukanie do drzwi. Tata skierował się
w stronę przedpokoju, żeby zobaczyć, kto postanowił nas odwiedzić.

Nagle usłyszałam głośne zdanie męskiego głosu.

Mamy nakaz aresztowania Cartera Wilsona!

Funkcjonariusz wszedł do środka i spojrzał prosto na Cartera.

Carter Wilson, jesteś aresztowany za gwałt i szemrane interesy. Masz prawo zachować milczenie. Wszystko, co powiesz, może zostać użyte przeciwko tobie w sądzie. Masz prawo do adwokata. Jeśli nie stać cię na adwokata, zostanie ci przydzielony z urzędu.

Policjant podszedł do mężczyzny i zaczął zakładać mu kajdanki.

Proszę, połóż ręce za plecami.

– Co to kurwa jest? – Krzyknął!

– Ja nic nie zrobiłem!

– TY KURWO! – Spojrzał na mnie z pogardą. – Zniszczę Cię i całą waszą rodzinę! – Dodał

Policjant przerwał mu:

Wszystkie pytania i wyjaśnienia możesz przedstawić w obecności swojego adwokata.

W tym momencie policja wyszła z domu, a ja zostałam z rodzicami i bratem sami.

Szybko podbiegłam do Benka sprawdzając, czy nie przestraszył się.

Słodka Tajemnica I ZAKOŃCZONE IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz