- Kurwa.. - Vel przeklnęła, chyba zdając sobie z czegoś sprawę.
- Co jest? - spytałam zmartwiona.
- Twój głos. I ogólnie sposób bycia - powiedziała, a ja natychmiast zrozumiałam o co chodzi.
- Spróbuj powiedzieć coś, używając niższej tonacji - poprosił Voxxy.
Chciałam wykonać jego polecenie, jednak zanim otworzyłam usta, wybuchłam śmiechem, który z każdą sekundą przemieniał się w rozpacz.
- Jak ja do kurwy mam brzmieć jak facet? Przecież nawet ostatni idiota zorientuje się, że mam coś nie tak z głosem - oznajmiłam.
- Racja. Vox, przecież ona piszczy a nie mówi - dodał Valentino.
- Chcesz wpierdol? - powiedziałam zirytowana. W odpowiedzi dostałam krótkie pokręcenie głową.
- Wiem. Zamontujemy mały zmieniacz głosu, gdzieś w kołnierzu - zaproponował niebieski demon. - Powinienem mieć coś takiego w biurze. Zaraz wracam.
- dwie godziny później -
Wszystkie przygotowania zajęły nam łącznie siedem jebanych godzin. Nawet nie będę już myśleć o fakcie, że zarówno ja jak i dziewczyna tej nocy nie zmrużyłyśmy oka. Jednak muszę przyznać, że było warto. Po ujrzeniu swojej przerobionej postaci, śmiało mogłam stwierdzić, że coraz bardziej zaczęłam wierzyć w ten cały nasz plan.
Po zamontowaniu zmieniacza głosu, jak nazwał to Voxxy, opracowaliśmy jeszcze sposób w jaki mam chodzić, odzywać się oraz ogólnie obmówiliśmy całą analizę mojego nowego, udawanego ja.
- Załóż jeszcze to - powiedziała Velvette, wręczając mi opaskę z dwoma, dość realistycznymi rogami. Zrobiłam o co prosiła, a ten mały szczegół jedynie poprawił mój całokształt.
- Wiesz co masz mówić, tak? - Spytał Vox, gdy odprowadził mnie on z ogromnym plecakiem pod drzwi wyjściowe wierzy. Znajdowały się w nim wszystkie rzeczy głównie potrzebne mi do stylizacji, oraz laptop i parę innych pierdułek.
Zanim się odezwałam, wyłączyłam małe urządzonko przymocowane do kołnierza. - Tak - odpowiedziałam z małym uśmiechem. Chłopak następnie przytulił mnie mocno, co szybko odwzajemniłam.
- Ufam ci, Vivi. Ja i reszta mocno w ciebie wierzymy - zaczął swoją gadkę. - I pamiętaj, że w razie czego masz do mnie dzwonić. Niezależnie od pory, zawsze odbiorę.
Czułam jak delikatnie się rumienię, co na szczęście łatwo mi było przykryć pod bujną peruką.
- Jasne. Dam z siebie wszystko - odparłam. Demon wręczył mi plecak, który niósł za mnie przez korytarze, a ja niemal nie wyjebałam się pod jego ciężarem.
- To do zobaczenia. Informuj nas na bieżąco - rzekł, posyłając mi uśmiech pomieszany z powagą. Doskonale wiedziałam, że chłopak dość mocno się stresuję. Ale co tu dużo mówić? Rozumiałam go. Ja również byłam cała spięta, co doskonale ukrywałam pod rozweselonym wyrazem twarzy.
Pożegnałam się z nim, a następnie zaczęłam dreptać po ulicach pentagram city. Na wszelki wypadek ponownie włączyłam urządzenie do zmieniania głosu, przykładowo gdyby któremuś z przechodniów wpadł do głowy pomysł by zacząć ze mną konwersację.
Ubolewałam też nieco fakt, iż musiałam przejść całą drogę do hotelu na własnych nogach. Vox nie mógł mnie podwieźć ze względów bezpieczeństwa, by przypadkiem nikt nie zauważył jak wysiadam z auta należącego do Vees. Taksówka również nie wchodziła w grę. Szczerze mówiąc, po prostu się bałam nią jechać.
CZYTASZ
Alastor x Reader l Hazbin Hotel
RomanceA co gdyby członków Vees była czwórka? Vivienne (ty), czyli jedna z potężniejszych overlordów pewnego dnia postanawia zemścić się na odwiecznym wrogu swojej kampanii, Alastorze. Plan jednak nie do końca idzie tak jak powinien, a dziewczyna zaczyna m...