-13-

58 5 0
                                    

Ostatecznie, oko zmrużyłam gdzieś dopiero po czwartej. Miałam lepsze zajęcia, takie jak pisanie na czacie grupowym Vees, bądź sprawdzanie naszych mediów, zamiast dbać o poprawę swojego zegara biologicznego. Przed pójściem spać, oczywiście nastawiłam budzik, który ostatecznie nic nie dał.

Dlatego więc niemal co nie spierdoliłam się z łóżka, po usłyszeniu donośnego pukania od zewnętrznej strony moich drzwi.

- Kurwa, kurwa, kurwa.. - powtarzałam. Specjalnie ustawiłam alarm na w chuj wczesną porę, by mieć czas na ogarnięcie tego jebanego przebrania. A co wyszło? Godzina jedenasta, ja dopiero co ruszam cztery litery, a któryś z mieszkańców hotelu kurwa wali mi w drzwi!

Zaczęłam grzebać w pozawijanej kołdrze, by znaleźć ten jebany zmieniacz głosu. Gdy w końcu mi się to udało, używając go wykrzyczałam - Taaak!?

- O! Aiden! Wstałeś już? Mogę wejść? - Spytała osoba, postanawiająca że do mnie zajrzy. Po głosie rozpoznałam, że jest to księżniczka.

- Co? Nie! A co potrzeba? - Odkrzyknęłam. Moje słowa chociaż nie miały, to chyba jednak zabrzmiały zbyt ostro. Usłyszałam odpowiadającą mi chwilę ciszy, po której Charlie zaczęła mówić.

- Aaa.. Nie, no. Nic. Nie przejmuj się, przepraszam, że zawracam głowę - zaśmiała się nerwowo.

- Nie, nie o to chodzi - odpowiedziałam szybko. - Po prostu wstałem przed chwilą, sama wiesz. Powiedz po co przyszłaś.

- No dobrze. Za godzinę mamy zajęcia, przyjdziesz? - Spytała.

- Taaa... no pewnie.. - odparłam.

- Super! To do zobaczenia za godzinę! - Wrzasnęła szczęśliwa. Nie minęła chwila, gdy usłyszałam jak kroki dziewczyny oddalają się coraz bardziej.

O japierdole.. Jak ja zdążę, to będzie cud.

Bandaż na bandażu, spinki na spinkach, rzeczy do makijażu skruszone i ze śladami użycia. Jednak wszystko to, było warte, bo po równo godzinie i dwudziestu minutach męska wersja Vivienne wróciła, a o damskiej było trzeba chwilowo zapomnieć.

Opuściłam łazienkę, zamykając za sobą drzwi. Jak się okazało, ruch ten był w dechę, gdyż zaledwie parę sekund później, przede mną pojawił się mój kochany jelonek. Miałam już zamiar się odezwać, jednak chwilę przed przypomniałam sobie o dość.. mocno ważnej rzeczy. Megafon, urządzonko, zmieniacz głosu, czy cokolwiek to kurwa jest leżało na moim łóżku, podczas gdy powinno być zamontowane w kołnierzu.

- Hm? - Wymruczałam jedynie, wzrokiem lokalizując te małe radyjko. Starałam się zmienić tonację na tak niską jak tylko możliwe, co choć słabo, to jednak trochę wyszło.

- Charlie poprosiła, bym spojrzał czy już schodzisz - powiedział, z dziwnym, podejrzliwym akcentem w głosie.

Przytaknęłam głową, patrząc raz to na niego raz to na miejsce położenia urządzonka. Czy podejrzane będzie, jak rzucę się na te łóżko, wezme to gówno i będę udawała, że nigdy nic się nie stało? Tak. Będzie to w chuj podejrzane. Jednak znacznie bardziej dziwne byłoby, gdybym nagle zaczęła gadać naturalnym głosem, dlatego uznałam że wykorzystanie pierwszego pomysłu będzie idealnym planem.

Jak wymyśliłam to sobie w głowie, tak też zrobiłam. Sprytnie wyminęłam demona zagradzającego mi drogę i wskoczyłam na łóżko, szybko zasłaniając urządzenie. Korzystając z faktu, że byłam do niego tyłem, przymocowałam je sobie w wyznaczone miejsce na kołnierzu.

- Co ty robisz? - Spytał szybko.

Zastanawiałam się chwilę na odpowiedzią. Ostatecznie zaczęłam coraz bardziej rozkładać się na materacu, udając wielki zachwyt z tego, że mogę na nim leżeć.

Alastor x Reader l Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz