-19-

62 4 1
                                    

W niecałe dwie godziny, które poświęciłyśmy na stylizacje, Velvette zdążyła szczegółowo poznać cały przebieg akcji, zarówno z hotelu jak i zebrania. Swoją drogą też, że przemiana w Aidena z każdym kolejnym razem zajmowała mi coraz mniej. Oczywiście, nie miałam w zamiarze na to narzekać.

- Gotowe - oznajmiła triumfująco. Spojrzałam się w lusterko, tylko by ujrzeć, że przebranie faktycznie jest w perfekcyjnej kondycji.

- Dzięki - odpowiedziałam, uśmiechając się lekko. - I.. Przepraszam, że nie będę miała jak ci pomóc w przygotowaniach - dodałam, już z nieco smutniejszą miną.

- Luz, jakoś to ogarnę - powiedziała. - Z resztą, jeśli ten cały plan wyjdzie, cała nasza trójka zapewne będzie nosić cię na rękach. Jak nie wypali, prawdopodobnie nie odezwiemy się do ciebie przez najbliższy miesiąc, ale tam - machnęła ręką - tym na razie nie musisz się przejmować.

Nie no, Vel. Zajebista motywacja. Zaśmiałam się nerwowo, poważniejąc z każdą sekundą. - Wyjdzie - oznajmiłam pewnie. - Jakoś jutro czy pojutrze postaram się tu wpaść. Zaczniemy myśleć nad kolejnym etapem.

Przytaknęła głową, po czym dość szybko wygoniła mnie ze studia pod pretekstem bezpieczeństwa. - Teraz spadaj. Nie ma cię w hotelu od dobrych czterech godzin. Mam nadzieję, że zaczęłaś myśleć już nad wymówką. - Mówiła.

- Taa, jakoś to ogarnę - odparłam. Chwilę później pożegnałyśmy się, a ja do hotelu udałam się tym razem taksówką, od której strach z korzystania na szczęście zniknął.

*****

- Wróciłem - oznajmiłam donoście, zaraz po przekroczeniu framugi wejścia.

- Aiden! Martwiliśmy się o ciebie, czemu tak nagle wybiegłeś? - Spytała księżniczka, zjawiając się ku mojemu boku w przeciągu zaledwie dwóch sekund.

- Nikt się o niego nie martwił - wypomniał Angel, na co Vaggie subtelnie walnęła go w brzuch.

- Nie słuchaj go. Gdzie byłeś? - Dopytywała. No jasne, że przede mną szykowało się przesłuchanie. Całe szczęście było to na tyle oczywiste, że szczegółowo obmyślałam kłamstwo w trakcie jazdy taksówką.

- U mojej dziewczyny. Miałem zrobić jej drobne zakupy, spędzić czas i takie tam. - Wymówka ta, w moim mniemaniu była jedną z lepszych. W końcu raczej nikt nie będzie wnikał głębiej w mój związek, a nawet jeśli, wystarczyło bym wspomniała, że sprawa ta jest dość osobista i nie mam ochoty o niej opowiadać.

- Uuuu, dziewczyny? Czyli serio nie jesteś gejem - wtrącił pająkowaty, śmiejąc się pod nosem.

Potrząsnęłam głową, nieco to ignorując. - Tak czy siak, jestem dość zmęczony. Nie szkodzi, jak pójdę do swojego pokoju? - Spytałam.

- Nieee, pewnie. Rozumiemy. A zejdziesz później? - Odpowiedziała, stale utrzymując swój uśmiech.

- Zobaczę. Raczej tak - uznałam, po czym wyminęłam ją i skierowałam się wprost do własnej sypialni. Przez cały ten ciąg grałam nieco znużoną. Mówiłam cicho i dość wolno się poruszałam. Zaraz po tym jednak, jak zniknęłam z pola widzenia demonów, uśmiechnęłam się chytro, niemal co nie skacząc z radości.

Kłamstwo przeszło. Z resztą, jak zawsze.

Alastor x Reader l Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz