- Przecięte? - Ziewnęła zaspana Velvette, chyba piąty raz powtarzając to co właśnie im przedstawiłam.
- Tak, przecięte - potwierdziłam, łapiąc się za skronie.
- Myślicie, że kto to był? - Dodałam, patrząc się na dwójkę demonów. Byłaby trójka, gdyby nie to że Valentino był zbyt uparty, żeby mieć ludzi ze studia na oku.
- Zapewne któryś z podwładnych, nie należący do kółka wielbienia naszego alfonsa. - Vox wzruszył ramionami.
- Nawet sobie nie żartuj - rzuciłam szybko. - Jeżeli to faktycznie któryś z pracowników, to jesteśmy w niezłym niebezpieczeństwie. - Mówiłam. Robiłam to w dość szybki sposób, a słowa w sumie bardziej skierowane były do mnie samej niż do reszty. Przejmowanie się wszystkim przejęło górę, a moją głową zawładnęły teraz wyłącznie ponure myśli.
No bo tak. Szkodzenie naszej firmie w taki sposób, to jedynie wierzchołek góry lodowej. Pracownicy, tak jak do niedawna jeszcze Angel Dust, mieszkają wraz z nami w tym samym budynku. W każdej chwili przy pomocy sprytu oraz mocy mogli by zagrozić nawet naszemu życiu. Kabelki.. To pierwszy taki przypadek od dobrych siedmiu lat. Po co, ktoś by miał to wogóle robić!? Chyba, że.. - Zasłoniłam sobie usta, na samą myśl odwracając się za siebie - Ktoś to zrobił dla zwrócenia naszej uwagi, bądź zebrania w jedno miejsce!?
Zdążyłam jedynie o tym pomyśleć, gdy czerń zapanowała nad moim widokiem. Ciemność, nic więcej. Poczułam jak moje ciało zaczyna oblegać nieokreślona siła, ciągnąca mnie w jakąś stronę. Nic już nie słyszałam. Ani głosu Velvette czy Voxa, ani nawet własnych myśli. Zostałam przez kogoś uprowadzona, nie będąc w stanie nic z tym zrobić.
CZYTASZ
Alastor x Reader l Hazbin Hotel
RomanceA co gdyby członków Vees była czwórka? Vivienne (ty), czyli jedna z potężniejszych overlordów pewnego dnia postanawia zemścić się na odwiecznym wrogu swojej kampanii, Alastorze. Plan jednak nie do końca idzie tak jak powinien, a dziewczyna zaczyna m...