-12-

49 5 0
                                    

Kurdupel, tak!? Ja ci zaraz pokaże kurdupla.. - Zanim jednak zwyzywałam go w myślach, szybko zdałam sobie z czegoś sprawę. - Kurwa! Moje rzeczy z plecaka! - Pobiegłam w stronę łóżka, by upewnić się, że Alastor nie miał jak czegoś widzieć. Na szczęście, koszmary z głowy się nie ziściły. Plecak zapięty był w pełni, a do tego wtapiał się w tło. Mogłam się jedynie martwić o tego laptopa.. w końcu mówiłam, że nie przepadam za tymi technologiami, tak? Jedynym plusem było to, że był to laptop prywatny, nie do pracy, dlatego nie miałam wielkiego, niebieskiego "V" na środku.

Dobra, olać. Widział to widział, nie to nie. Ważne że się przynajmniej o to nie czepiał.

*****

Noc. Godzina 22. Z tego wszystkiego nawet zapomniałam o moim planie propo pogadania z vees, a czas spędziłam na robieniu tych jebanych ulotek. Przypomniał mi za to o nim Vox, który aktualnie do mnie dzwonił.

- O kurwa.. - Przeklnęłam pod nosem. Nie zdążyłam odebrać, dlatego połączenie wyskoczyło mi na ekranie blokady. Wraz z 30 innymi. Kurwa, typ pewnie myślał że mnie tam zabili, gdy tak na prawdę byłam zbyt głucha by usłyszeć wibracje dochodzące z komody.

- Halo..? - Spytałam niepewnie.

- Kurwa, Vi! Ty żyjesz! - Wykrzyczał zmartwiony telewizor.

- Przepraszam, nie słyszałam - odparłam.

Nastała krótka chwila ciszy, którą demon po chwili przerwał.

- Zdejmiesz ten modyfikator? Dziwnie mi się z tobą gada, jak masz głos faceta a gadasz w wersji żeńskiej.. - uznał, jakby nie pewnie.

- Oh, tak. Racja - odpowiedziałam szybko. Przyznam szczerze, że już się do tego przyzwyczaiłam, przez co zarówno nie zdążyłam zdjąć sztucznego głosu, jak i całej kreacji. Nurtował mnie fakt, że jest to jeszcze przede mną, a zabawa z przebieraniem zacznie się jutro od nowa. Z taką różnicą, że będę zmuszona robić ją teraz sama.

Odłożyłam głośniczek gdzieś w kąt łóżka, wracając do rozmowy.

- Lepiej? - Zaśmiałam się.

- Znacznie. No więc, mów. Wszystko idzie tak jak powinno, tak? - Spytał. Doskonale wiedziałam, że odpowiedzi to ja nie mam do wyboru, dlatego cieszyłam się, że prawda jest czymś co go zadowoli.

- Tak. Alastor jak zawsze czepia się o byle gówno, ale ogólnie to wszystko jest zgodnie z planem, nie martw się Voxxy - pocieszyłam go. Doskonale byłam świadoma tego, jaki siadał na nim stres. Oddawać tak losy reputacji kampanii, do drugiej osoby.. Byłam wdzięczna za zaufanie, którym mnie obdarzył, dlatego wiedziałam, że go nie zawiodę.

- Cieszę się - odrzekł. - A, i tak wogóle to mam dla ciebie informację.

- Hm?

- Spotkanie włodarzy jutro o 16. Idziesz? - Spytał.

- No chyba se kurwa żartujesz. - Chwila ciszy opanowała moje uszy.

- Japierdole, wybacz. - Dodałam szybko. Z słuchawki usłyszałam teraz cichy chichot.

- Velvette ma zamiar iść jakby co, ja z Val'em odpadam. Ale prosiła mnie, bym ci przekazał - dodał.

- No dobrze. W takim razie pójdę, nie będę jej samej zostawiać - powiedziałam. Ponownie usłyszałam śmiech.

- Dobrze. Nie zapomnij się tylko przebrać w strój Vivienne, bo nikt nie zna takiego overlord'a jak Aiden - powiedział. Zgodziłam się. Niedługo później się pożegnaliśmy, a ja wróciłam do pracy na laptopie.

Skończyłam. Skończyłam robić tą jebaną ulotkę, która zajęła mi całe cztery godziny. Szczerze, nie wiedziałam teraz dlaczego do kurwy  nie zrobiłam jej wcześniej. Aktualnie było to jednak bez znaczenia. Ważne, że praca dobiegła końca a ja miałam chwilę dla siebie. Oczywisty fakt, że miałam zamiar poświęcić ją na zdejmowanie z siebie tych wszystkich warstw przebrania.

Wstałam z łóżka, idąc w stronę toalety. Na szczęście w porę przypomniałam sobie, że woda w niej nie działała, dlatego chcąc nie chcąc, udałam się prosto w stronę miejsca, o którym wspominał jeleniowaty.

Opuściłam swój pokój hotelowy. Drzwi wydały głośne skrzypnięcie, na które wcześniej nawet nie zwracałam uwagi, mimo że towarzyszyło tu od zawsze. Ze względu na porę, było też ciemno, zarówno na korytarzu, jak i za oknem. Czy się bałam? Skąd. To ten upiorny, ciemno czerwony klimat wywoływał nieokreślony stan w mojej głowie. Potrząsnęłam nią i ruszyłam w kierunku toalet.

Po dwóch upiornych minutach, w mojej głowie ciągnących się w dobry kwadrans doszłam do łazienki, która okazała się być.. dwoma. łazienkami. No oczywiście, jakby kurwa inaczej? Damska i męska. Pytanie tylko, do której miałam wejść. Jest już po 22, tak? Jaka jest szansa, że mieszkańcy hotelu będą korzystać o takiej godzinie z ubikacji. Nie mówiąc już nic, że zapewne jedynie ja byłam takim wyjątkiem, co nie miał działającego kibla w swoim pokoju.

Zdjęcie tam całej metamorfozy było w chuj ryzykowne, dlatego zrezygnowałam z tego pomysłu. Na wszelki wypadek weszłam do męskiego kibla i.. no cóż. Wyglądał on praktycznie jak te w placówkach wychowawczych za czasów życia, z różnicą taką, że dodany był typowo piekielny klimat i wszędzie walało się od zdechłych robaków. Ignorując ten fakt, do wcześniej zabranej ze sobą butelki nalałam trochę wody, i z takim wyposażeniem wróciłam do siebie.

*****

Makijaż zmyty, ubrania zdjęte. Została jedynie mocno domocowana peruka wraz ze sztucznymi ulepszaczami ciała. Pierwszo co, zajęłam się bandażami na piersiach. O kurwa jaką ulgę poczułam, gdy ich ucisk przestał na mnie napierać. Z moich ust wydało się aż lekkie wzdychnięcie z przyjemności. Szybko założyłam wcześniej przygotowaną, czarną i bardzo długą bluzę i krótkie kolarki w podobnym kolorze.

Teraz jedynie peruka. Z dobre 15 minut zajęło mi odpinanie tych wszystkich wsuwek i innych badziew, jednak po upływie owego kwadransu, stara, damska ja wróciła. Przyznam, że przez ten dzień nawet odzwyczaiłam się od mojego standardowego wyglądu, przez co było mi z lekka dziwnie.

Zostawiając cały syf, oczywiście przydatny mi do jutrzejszego odnowienia wyglądu, udałam się w stronę łóżka, padając na nie natychmiastowo.

Zebranie włodarzy.. - informacja Voxa stale krążyła mi gdzieś na końcu głowy. - W chuj mi się nie chce, ale już chyba nie mam wyboru. Jak mu mówiłam, nie zostawię Velvette. Nie wspominając już o tym, że przecież potwierdziłam mu swoją obecność. Teraz mogłam mieć jedynie nadzieję, że inny, radiowy overlord jakiego znałam, nie będzie miał zamiaru zaszczycić tam nas swoim pojawieniem się.





Alastor x Reader l Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz