Rozdział 5

433 45 19
                                    

Pytaliście o maraton. Na ten moment nie jestem w stanie zrobić jakiegoś mocarnego, zresztą nie widzę zbytnio sensu, ale dwa rozdziały dziś macie :))


***


Reeva

Przez uchylone okno wpada chłodne, nocne powietrze. Wzdrygam się, zimne iskry przemieszczają się po moich plecach, chociaż koszulka przylega do skóry przez pot. Nie wiem która jest godzina, ale zbudziłam się już drugi raz i za oknem wciąż jest ciemno. Z kolei dom jak zwykle jest pogrążony w ciszy.

Ostrożnie wstaję z łóżka, aby nie zbudzić śpiącego kota, po czym okrywam się szlafrokiem. Schodzę do kuchni, gdzie nalewam sobie do szklanki wody. Mam sucho w gardle, dlatego od razu wypijam połowę i muszę sobie dolać.

– Nie możesz spać?

Nie wiem jak, ale Valerie potrafi poruszać się bezszelestnie. Kiedy się odwracam, ona siedzi przy wyspie kuchennej ze szklanką bursztynowego trunku.

– A ty?

– Ja dopiero wróciłam – odpowiada, a potem upija łyk alkoholu.

– Skąd?

– Pomagałam bratu w pewnej sprawie. – Wzrusza ramionami.

Widzę, co robi. Omija temat, by nie mówić przy mnie o sprawach rodziny. Nie podoba mi się to. Niedawno stwierdziła, że jestem jej częścią, a teraz traktuje mnie, jak kogoś z zewnątrz.

– Zabiliście kogoś?

Zauważam, że zaskakuję ją tym pytaniem. Jednak szybko maskuje zdziwienie uśmiechem.

– Nie dziś. To nic takiego.

– Nie zbywaj mnie. – Podchodzę do blatu i opieram na nim przedramiona. – Nie chcę, aby szeptano, kiedy się zjawiam. Mów otwarcie. Czy może zbyt wiele wymagam?

Valerie przekrzywia głowę. Przygląda mi się w skupieniu, opróżnia szklankę i odstawia ją obok.

– No dobrze. Vincenzo kazał znaleźć osoby odpowiedzialne za strzelaninę w restauracji. Pomagałam bratu, bo spędziłam w Denver prawie pół roku i znam to miasto jak własną kieszeń. A także ludzi.

Marszczę czoło. Była tam prawie pół roku? Ale kiedy? W przeszłości? Teraz? Czy to znaczy, że...

– Byłaś w Denver w tym samym czasie, co ja? – upewniam się.

Kobieta sztywno kiwa głową.

Czyli nigdy nie byłam sama ani w pełni wolna. Ktoś zawsze mnie obserwował. Poruszał się za mną niczym cień.

– Kazał ci?

– Odpowiedź jest oczywista.

– I ani razu nie przyszłaś. Tylko mi się przyglądałaś? Jak jakiś stalker?!

W tej sytuacji nie sposób się nie unieść. Byłam pewna, że mnie zostawili, że wszyscy postanowili się odwrócić. Przez jakiś czas wierzyłam, że ktoś wróci i zabierze mnie do domu, ale z każdym kolejnym tygodniem utwierdzałam się w przekonaniu, że nie mam na co liczyć.Więc zaczęłam żyć własnym życiem, które Vincenzo obiecał mi na samym początku. Zanim doszło między nami do tylu rzeczy. Zanim wykrzyczałam, że go kocham.

Kurwa, jaka ja byłam głupia.

– Myślisz, że nie chciałam cię odwiedzić? Że spodobał mi się pomysł wywiezienia cię? I to na tak długo? On o niczym nam nie powiedział. Nie licząc Cristiana, ale on twierdzi, że dowiedział się wtedy, kiedy zadzwoniliśmy, że z tobą wracamy.

Nieczysta Gra | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz