Rozdział 11

501 49 6
                                    

Jak się czujecie z tym, że bohaterowie nawet nie byli siebie tak blisko, by doszło do jakiegoś pocałunku?

*

Vincenzo

Nigdy nie byłem w domu Nikoleva. Jakoś nie było okazji, czasu ani powodu. No i zaufania. Łatwiej było zapraszać jego do siebie niż sam pakować się w prawdopodobne gniazdo jadowitych żmij. Jednak nasza relacja w ciągu ostatnich miesięcy zmieniła się na lepsze. Razem władamy większym terytorium, kontrolujemy większą ilość ludzi, no i łączy nas układ, dzięki któremu nasze rodziny na zawsze się połączą.

Małżeństwo.

- Twój brat już wie? - Jefferson podaje mi szklankę z alkoholem.

- Nie. Powiem mu, kiedy się skontaktuje albo przyjedzie. Na razie się nie odzywa.

- Składa za to raporty mojemu bratu. Dobry z niego tropiciel, z tego co mówi.

- Nie odpuści, póki jej nie znajdzie, to mogę ci zapewnić z ręką na sercu.

Uśmiecha się, kiwając głową.

- Pewnie nie będzie zadowolony - stwierdza po chwili. - Chociaż kto wie? Może i jego strzeli strzała amora.

Śmieje się pod nosem, a ja odsuwam szklankę, którą już miałem przy ustach. Nikoleva czasem gada dziwne rzeczy, ale o strzale amora słyszę po raz pierwszy.

- Strzała amora?

- Strzeli go tak, jak ciebie.

Unoszę brew.

- Nie patrz tak na mnie. Jeśli nie chcesz, nie przyznawaj się do swoich uczuć do Reevy. Ja wiem swoje. A propo Reevy, długo będziesz ją ukrywał? Nie jestem pewien, czy odesłanie jej w taki sposób było dobrym posunięcie, chociaż zapewniło jej bezpieczeństwo. Wie, przed czym ją ochroniłeś?

- Nie - odpowiadam od razu. - Odkąd ją sprowadziłem, rzuca we mnie przedmiotami.

- Sprowadziłeś? - Nikoleva unosi brew. - Nie wspominałeś.

- Uznałem, że zrobię to podczas dzisiejszego spotkania. Więc tak, sprowadziłem ją, bo znalazła się w niebezpieczeństwie. Pomyślałem, że możesz z tym pomóc.

Sięgam po leżącą obok teczkę i podaję ją mężczyźnie. Otwiera akta.

- Kojarzysz go?

W środku znajdują się zdjęcia owego Maxima i wszystko to, co udało się zebrać Valerie. Typ jest podejrzany, a mnie wkurwia to, że tak niewiele o nim wiem. W dodatku ten chuj miał czelność przebywać w towarzystwie Reevy. Uważał ją za pociągającą, na pewno rozbierał ją wzrokiem przy każdej okazji, całował ją i miał zamiar się z nią przespać. Nosz kurwa, pojebie mnie zaraz. Dlaczego ten chuj musiał umrzeć? Sam bym go zabił.

- Nie, ale skoro mówimy już o podejrzanych osobach, mam coś dla ciebie.

Odkłada teczkę, a następnie chwyta tablet.

- Rozmawiałem ostatnio z żoną, bardzo polubiła Reevę i martwi ją ta cała sytuacja. Nie chcę, aby się martwiła, przez to niewiele sypia, więc dla jej spokoju postanowiłem raz jeszcze przyjrzeć się życiu Reevy. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.

- To zależy, co chcesz mi pokazać.

Podaje mi wtedy tablet, na którym wyświetla się zdjęcie przedstawiające jakiegoś mężczyznę przechodzącego przez bramy cmentarza.

- Szedłem śladem Connora, dowiedziałem się, gdzie został pochowany, kiedy i o której. To zdjęcia pochodzi z dnia pogrzebu. Wiesz, kim jest facet na zdjęciu?

Nieczysta Gra | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz