Rozdział 3

484 51 10
                                    


Wracamy do Denver?



Reeva

Wstaję na nogi, raniąc sobie dłonie odłamkami szkła. Jednak nie czuję bólu, adrenalina nadal buzuje mi w krwi, więc to wykorzystuję i wraz z trwającym zamieszaniem zabieram torebkę i udaję się na zaplecze. W kuchni znajduje się tylne wyjście, którym wychodzę na zewnątrz. Chłodne powietrze nieco mnie otrzeźwia. Przynajmniej na tyle, bym dała radę zamówić sobie przejazd do domu. Wysiadam przecznicę wcześniej i resztę drogi pokonuję pieszo, potykając się o własne nogi.

Adrenalina ze mnie schodzi. Zaczynam czuć każdą kończynę, każdy mięsień i nerw w ciele. Z trudem wchodzę do mieszkania, po czym zamykam drzwi na kilka zamków. To jednak nie sprawia, że czuję się bezpiecznie.

Zrzucam szpilki, podbiegam do okna i ostrożnie wyglądam na ulicę. Pusto. Ani śladu ludzi, czy też podejrzanego auta. Ale i tak zasłaniam zasłony. Ostrożności nigdy za wiele.

Cholera. Znów znalazłam się w sytuacji, która zagraża mojemu życiu. Ktoś chyba chciał mnie zabić! A Maxim... Boże... Przeze mnie nie żyje. Zesłałam na niego śmierć. Gdybym go nie spotkała, siedziałby teraz z inną kobietą, z którą spędziłby niezapomnianą noc. A teraz jego rodzina będzie musiała zidentyfikować jego ciało i zorganizować pogrzeb. Z mojej winy.

Obmywam rany w umywalce, na szczęście nie mam wbitych w skórę odłamków szkła, więc zaklejam je plastrami. Tylko dłonie oplatam bandażami, bo wyglądają, jakbym pocięła się nożem. Na twarzy też mam kilka zadrapań, a sukienka jest ubrudzona krwią. Zdejmują ją z siebie, jakby mnie parzyła, a następnie wchodzę pod prysznic.

Puszczam wodę i ustawiam ją na najzimniejszy strumień. Chłód sprawia, że drętwieją mi kończyny i w ten sposób pozbawiam się czucia. Tylko tak uda mi się funkcjonować i znaleźć wyjście z tej sytuacji.

Podsumowując. Nie wiem, czy na pewno byłam celem, kto strzelał ani, czy jeśli celowali do mnie, od jak dawna o mnie wiedzieli? Śledzili mnie? Od kiedy?

Po prysznicu owijam ciało ręcznikiem i ruszam do sypialni założyć coś wygodniejszego. Cały czas zerkam za okno w obawie, że zobaczę kogoś, kto tylko czeka, aż wyjdę. Jednak nikogo nie dostrzegam, co tylko wzbudza mój lęk.

Nie wiem, czy lepiej, gdy nikogo nie ma, czy może gdy ktoś się pojawi. Obie opcje są straszne. Nie wiem, czego się spodziewać. Wiem tylko tyle, że muszę obmyślić jakiś plan i stąd uciec. Ale jak? Od czego zacząć?

Za pierwszym razem popełniłam masę błędów. Dałam się zarejestrować kamerom, nie wyłączyłam telefonu, zajrzałam do domu i zostawiłam tam krwawe ślady. A potem błąkałam się po mieście, unikając policji. To nie może się powtórzyć. Problem w tym, że nie mam pojęcia, skąd wziąć nowe dokumenty i dokąd się udać. Nie przygotowali mnie na taką sytuację, wysyłając mnie tutaj.

Cholera jasna.

Syreny wyją przez następną godzinę, a nawet dłużej. W wiadomościach już mówią o tym wybuchu, policja szuka sprawców, za to w szpitalach pełno jest pacjentów oraz... trupów. Pociski trafiły nie tylko w restauracje, ale także w pobliski budynek oraz przechodniów. Więcej jest martwych niż żywych.

Zerkam za okno i spoglądam na chodnik. Pusto. Tylko czasem ulicą przejeżdża samochód, ale żaden nie wydaje się podejrzany. Chyba jest bezpiecznie. Czas wyjść, dojechać na dworzec i załatwić bilet na pociąg. Nie ważne gdzie, ważne, że daleko.

Nieczysta Gra | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz