Vincenzo
Odwieszam mokry ręcznik na suszarkę, zakładam bieliznę, po czym wchodzę do garderoby. Do dzisiejszego stroju dobieram szare spodnie, jasną koszulę oraz kamizelkę, jednak gdy tylko zdejmuję ją z wieszaka, odkrywam, że coś jest z nią nie tak. Unoszę ją, aby lepiej się jej przyjrzeć i wtedy dostrzegam równe cięcia. Po kamizelce zostały nierówne paski. Moja pierwsze oskarżenia padają na kota, jednak on ani razu nie wszedł do garderoby i prócz kilku pobitych naczyń i doniczek, nigdy nie podrapał mebli, zasłon a już na pewno nie tknąłby ubrań. Jak na porzuconego kuweciarza, ma jakieś kocie maniery. Zatem to nie jego sprawka.
Sięgam po kolejną kamizelkę i ta również jest pocięta. Biorę następną, następną i jeszcze raz następną. Wszystkie są zniszczone. I ja już dobrze wiem, czyja to robota. Tylko jedna osoba w tym domu ma motyw oraz nie boi się konsekwencji.
Porzucam koszule i w samych spodniach ruszam korytarzem prosto do sypialni należącej do Reevy. Pukam dwa razy, lecz nie słyszę odpowiedzi. Robię to ponownie i w końcu słyszę odpowiedź.
– Jeśli to ty, Vincenzo, to spierdalaj!
Kącik moich ust unosi się delikatnie. Nie sądziłem, że będzie mi dane ujrzeć w niej ten pazur oraz zaciekłość. Owszem, pół roku temu również potrafiła postawić na swoim, jednak wtedy była jeszcze przestraszona tym, że kogoś zabiła, że musiała uciekać i trafiła tutaj. Nie miała też powodu, aby mnie nienawidzić. Teraz ma, dlatego wysuwa pazurki i drapie bez ostrzeżenia.
– Nie odejdę, póki nie omówimy pewnej sprawy.
– Pierdol się! Nie mamy czego omawiać, a jeśli tu wejdziesz, nie odpowiadam za to, co się stanie.
Cholera podoba mi się ta gra i jestem ciekaw jak potoczy się dalej pomimo tego, że jestem wkurwiony za zniszczone ubranie.
– A ja nie odpowiadam za to, co się stanie, gdy w końcu wyjdziesz z pokoju.
– O coś mnie oskarżasz? Już mam na koncie morderstwo. Co jeszcze możesz mi zarzucić?
– Więc to nie ty zniszczyłaś mi kamizelki?
Odpowiada mi cisza tak głęboka, że mój oddech wydaje się brzmieć za głośno. Opieram się bokiem o ścianę, bo nie zamierzam odejść i tak łatwo się poddać. Mam wystarczająco dużo czasu, by spędzić je za drzwiami swojej kobiety.
– Reeva, wiem, że to ty. Chcę to wyjaśnić. Jeśli nie usłyszę teraz odmowy, wchodzę.
Daję jej chwilę na zastanowienie się, liczę do dziesięciu, a odpowiedź nie nadchodzi. Uznaję to za zgodę, dlatego naciskam klamkę i przekraczam próg sypialni. Widząc Reevę leżącą na łóżku w samej koszulce i nogami zgiętymi w kolanach rozumiem, co miała na myśli mówiąc, że nie odpowiada za to, co się stanie, gdy tu wejdę. A ona swoimi odzywkami dała sobie czas na wymyślenie planu na wyprowadzenie mnie z równowagi. Bo nie mogę powiedzieć, że widok jej nagich nóg oraz odsłoniętego brzucha jest mi obojętny. Skłamałbym.
– Nie masz w co się ubrać, Vin?
To zdrobnienie w jej ustach jest przekleństwem. Zaklęciem rzucanym, aby mnie omamić. Ona sama w sobie jest magiczna.
– A ty masz zamiar się ubrać?
– Jestem u siebie – zauważa. – Ty nie, a jednak stoisz tu bez koszulki.
Próbuję patrzeć jej w oczy, lecz mój wzrok ciągle ucieka do kobiecych palców, którymi gładzi wnętrze uda. Zbliża je do czerwonych majtek, muska je szybkim ruchem i wraca do kolana. Robi to z premedytacją. Dostrzegam przebiegły uśmieszek, jaki maluje się na jej twarzy.
CZYTASZ
Nieczysta Gra | 18+
RomantizmDrugi tom Niebezpiecznej Umowy. Złamane serce z czasem się zagoiło. Reeva zaczęła żyć życiem, które kiedyś obiecał jej Vincenzo i chociaż zapragnęła zostać u jego boku, pogodziła się z faktem, że ją odesłał. Dotrzymał umowy. Ona również. Pół roku sp...