Dzień drugi

10 2 0
                                    

Następnego dnia Duncan wstał wcześnie. Wiedział bowiem, że choć na hybrydy polować można całą dobę, najlepiej jest to jednak robić zaraz po wschodzie słońca. Hybrydy budziły się o brzasku, ale ludzie o tej porze w większości jeszcze spali, dzięki czemu nie mogli mu przeszkodzić. Duncan, choć zazwyczaj przyjaźnie nastawiony do ludzi, pracować wolał jednak bez potencjalnych rozpraszaczy.

Tego ranka udał się na pobliską plażę. Już poprzedniego dnia zauważył na niej charakterystyczne siedlisko hybryd, wtedy jednak było ono prawie puste. Dzięki zauważeniu go wcześniej, mógł się lepiej przygotować - w siedlisku były ślady szponów i pióra, co wskazywało na to że jest to siedziba hybryd ptasich. W polowaniu na nie często przydawały się łuk i kusza (dzięki nim można było je zestrzelić podczas lotu), więc Duncan zabrał ze sobą dodatkowy rynsztunek. 
Po dotarciu na miejsce znalazł skałę za którą mógł się ukryć i obserwować siedlisko, a potem czekał. W gnieździe było co najmniej kilkanaście hybryd, a Duncan miał jedynie 7 strzał i 13 bełtów. Musiał strzelać do hybryd będących wysoko, ale zanim go zauważą. Nie mógł też strzelać do hybryd będących nad samym gniazdem, inaczej spadłyby na inne i je obudziły.
Pierwsza hybryda zaczęła się podnosić. Miała piękne białe skrzydła i wyglądała na zdezorientowaną. Kiedy wzniosła się na odpowiednią wysokość, Duncanowi żal było ją zestrzelić. Przez chwilę się nad tym wachał, ale później białoskrzydła zaczęła pikować w dół chcąc zaatakować jednego z marynarzy. Duncan trafił ją w ostatniej chwili. Zaraz po niej obudziły się kolejne dwie hybrydy. Duncan toczył teraz wyścig z czasem. Musiał zabić je obie, zanim wzniosą się na tyle żeby zobaczyć jej ciało. Wycelował z kuszy.  Bełt trafił pomiędzy pióra skrzydła jednej z hybryd. W tym momencie druga spojrzała się w stronę ciała. Otworzyła dziób gotowa do przeraźliwego krzyku. Bełt Duncana godził ją w szyję w ostatniej chwili. W ten sposób jednak Duncan zwrócił uwagę pierwszej z hybryd. Widział jak jej głowa obraca się w stronę z której nadleciał bełt, a później hybryda zaczyna pikować na niego z ogromną prędkością. Naładował kuszę po raz kolejny. Wycelował. Strzelił. Kreatura zrobiła zwinny unik. Naładował jeszcze raz. Strzelił. Bełt wbił się w szyję hybrydy.
Z kolejnymi kilkunastoma poszło o wiele łatwiej. Gdy została już tylko jedna, Duncan wstał chcąc poprawić swoją pozycję. Nie zwrócił uwagi na to, że hybryda również się podniosła. Wstała, otrzepała skrzydła i zaczęła rozglądać się dookoła. To konkretne stworzenie miało względnie ludzką twarz, na której zaczynała się teraz malować ogromna gorycz i nienawiść do tego który zabił resztę starda. Nagle jej wzrok trafił na Duncana, trzymające w rękach kuszę. Choć hybrydy zazwyczaj nie miały umiejętności logicznego myślenia i wyciągania wniosków, ta z pewnością zrozumiała że to właśnie on zabił jej rodzinę. Duncanowi w ostatniej chwili udało się uskoczyć przed jej atakiem. Upadł na piasek. Hybryda skoczłya za nim. Przycisnęła go swoim szponem do ziemi. Chciała przystawić mu drugi szpon do gardła, ale Duncan wykorzystał jej ruch. Przewrócił ją ciągnąc ją za nogę. Wstał, dobył miecza i jednym ruchem podciął jej gardło.
- Gdybyś już nie leżała, pewnie padła byś na wznak - powiedział sam do siebie, dumny ze swojego dzisiejszego pierwszego polowania. Postanowił, że zanim pójdzie dalej, musi jeszcze pozbierać strzały i bełty z ciał. Gdy je wyjmował, zauważył, że większość z ciał nie ma przypadłosci babci, prawie wszystkie wyglądały jak zwyczajne hybrydy. Tylko ta jedna z ludzką twarzą już po paru minutach wyglądała na kilkudniowego trupa. Duncan stwierdził, że powie o tym doktorowi przy następnym spotkaniu.  Gdy tak oglądał ciała usłyszał za sobą czyjeś kroki.
- Dlaczego je zabijasz? - zapytał dziewczęcy głos. Duncan odwrócił się i zobaczył przed sobą dziewczynę w charakterystycznej kurtce.
- Muszę to robić. One zabijają ludzi. - odpowiedział. Dziewczyna zaczęła oglądać ciało białoskrzydłej hybrydy. - Ta miała bardzo ładne skrzydła. Jak anioł.
- Miała. Ale miała też chęć zabicia jednego z marynarzy. Zastrzeliłem ją żeby go nie zaatakowała.
- A więc ona nie zabiła go, ale ty zabiłeś ją? To wygląda trochę niesprawiedliwe.
- Tu nie chodzi o sprawiedliwość, a o bezpieczeństwo. Hybrydy to po prostu potwory. Zabijają ludzi dla zabawy. Nie można im na to bezkarnie pozwolić.
Dziewczyna popatrzyła przez chwilę na morze, jakby się mocno nad czymś zastanawiała.
- Muszę już iść. Moi rodzice się pewnie martwią. - powiedziała, po czym pobiegła w stronę hotelu z widokiem nie czekając na odpowiedź Duncana.

Świat NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz