ROZDZIAŁ 19. Rewanż za wolność.

157 16 1
                                    

I tym oto rozdziałem kończymy nasz maraton 🥹🫠🫶
Jest to ostatni rozdział na dzień dzisiejszy. 🥹
Koniecznie dajcie znać, jak wam się podobało i jakie są wasze wrażenia🤭
Kocham i do następnego ❤️❤️

AMY.

Nie pamiętałam ile czasu spędziłam leżąc na podłodze w stosie kartek, w salonie Storma. W końcu do środka zajrzał zaniepokojony Matt, a gdy tylko zobaczył w jakim jestem stanie powiadomił mojego brata.

Lee pojawił się niedługo później, jak zwykle podając mi przeróżne tabletki, a następnie zabrał do domu. Całe to zajście nie było przejawem epizodu, to była zwykła bezsilność i złamane serce. Ból, który przeszywał mnie, jakbym miała cierń w sercu. Od tamtego dnia minął tydzień.

Jebany tydzień odkąd Storm wyszedł i nie wrócił, nikt nie miał z nim kontaktu, po trzech dniach jego nieobecności Matt zgłosił zaginięcie, a ja jak zwykle bezradnie walałam się w swoim starym pokoju w mieszkaniu Matta. Chciałam być na bieżąco, a Matt na to przystał.

Wszyscy nieziemsko się zamartwiali, najbardziej szkoda było mi siostry Storma. Na pytanie Emily w kontekście tego, gdzie jest jej brat, Penny skłamała, że miał coś ważnego w pracy i musiał wyjechać.

Gdzie jesteś Michael?

Zadawałam sobie to pytanie setki razy dziennie, rozumiałam, że chciał ochłonąć, bo to wszystko zniszczyło go doszczętnie, ale nie kurwa tydzień bez kontaktu z nami. Mógł napisać do kogokolwiek, że żyje i nic mu nie jest. Codziennie modliłam się do Boga, żeby wrócił i powiedział, że wszystko jest w porządku, żeby był bezpieczny, cały i zdrowy, albo żeby chociaż napisał, że żyje.

Kurwa cokolwiek. Jego milczenie codziennie zabijało mnie od środka, mimo, że po tym wszystkim co mu powiedziałam i co mnie spotkało, już i tak byłam martwa.

Z zadumy wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego telefonu, rzuciłam się, jak poparzona, bo miałam nadzieje, że to w końcu Michael, ale gdy wzięłam urządzenie do ręki okazało się, że to tylko Damon.

— Czego? Dobrze wiesz, że nie mogę mieć zajętej lini! — burknęłam od razu po odebraniu.

— Zluzuj gumkę w majtkach, twoje życie nie może się kręcić tylko wokół Romea.

— Damon! — ostrzegłam go, bo przez to wszystko byłam już na granicy.

— Dobra, dobra. Uspokój się. Znalazłem wyjście z twojej chujowej sytuacji i wiem, jak możesz zerwać zaręczyny nie narażając przy tymi ani siebie, ani swoich najbliższych.

Co ten debil znowu wymyślił?

— Zamieniam się w słuch, ale wiem, że to nie wykonalne.

— Poczekaj i daj mi się łaskawie wysłowić! — Ewidentnie tracił cierpliwość. — Pamiętasz, jak mówiłaś, że miałaś remis z Devilem na Delfie?

— No i co w związku z tym? Nie rozumiem, co to ma do rzeczy.

— Uwierz mi sporo. Musisz mu rzucić wyzwanie.

— Jakie znowu wyzwanie? Czy ty się zjarałeś?

— To nie istotne, istotne jest to, że musisz go wyzwać do rewanżu i zarządzać w zamian zerwania tych śmiesznych zaręczyn i spokoju, rozumiesz?

— Rozumiem, co do mnie mówisz, ale Devil na to nie pójdzie, ma władze i to on wydaje polecenia, nie zgodzi się.

Oczywiste było dla mnie to, że David się nie zgodzi. Musiał wziąć mnie za żonę, bo takie polecenie wydał mu ojciec. Może i przejął po nim interesy, ale nadal główne decyzje podejmował jego ojciec i jeżeli mówił, skacz to Davie pytał, jak wysoko. Takie były realia... tak został wychowany i zawsze musiał się podporządkować.

Battle with the Devil. #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz