ROZDZIAŁ 15. Rozkoszny chaos.

63 15 16
                                    

No to zaczynamy długo wyczekiwany maraton rozdziałowy. 🫶
Rozdziałów będzie 5 i będą pojawiać się, mniej więcej, co godzinę. 🫠
Mam nadzieje, że będziecie się dobrze bawić 🤭
Miłego czytania kochani. ❤️
Zostawcie po sobie ślad 🔥
Wybaczcie jeżeli występują błędy, nie będę zmieszczać informacji na dole, tak jak to robię zazwyczaj, wiecie co trzeba robić 👌

MICHAEL.

Obserwowałem rozczarowany wyraz twarzy White, oczywiście, że jej pragnąłem i chciałem ją poczuć na sobie, ale nie tej nocy, nie gdy piła, mogłem być egoistą i wziąć ją tu i teraz, ale nie chciałem, by rano tego żałowała.

Obserwowałem jej drobne i chude ciało. Gdy założyłem jej moją koszulkę, odsunąłem kołdrę, żebyśmy mogli się pod nią położyć.

— Czy ja cię obrzydzam? — zapytała, gdy leżeliśmy twarzami do siebie.

— Co? Nie, skąd w ogóle takie pytanie?

— Nie wiem, tak nagle kazałeś mi się ubrać i pomyślałam...

— Stop — przerwałem jej. — Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką znam, kazałem ci się ubrać, bo nie chciałem robić tego w ten sposób, piłaś i nie chciałbym, żebyś później tego żałowała.

— Nigdy nie żałowałam, żadnej rzeczy związanej z tobą! — odparła stanowczo i przysunęła się bliżej.

Musnęła ustami moją szyję, mój kutas stwardniał jeszcze bardziej. Sunęła dłonią po moim brzuchu, w miedzy czasie sunąc językiem wzdłuż mojej żuchwy.

— Przestań — rzuciłem ochryple, ale to jej nie zniechęciło, wręcz przeciwnie.

Bawiła się gumką od moich bokserek, co jakiś czas niby to przypadkiem muskając palcem czubek mojego penisa, nie żeby mi się to nie podobało, bo podobało mi się w chuj.

Musnąłem kciukiem jej wargę, a ona wsunęła go do ust i oblizała. I to był klucz do tego, żeby cały rozsądek wyparował z mojej głowy. Dopałem się do jej ust, a chwilę później znalazłem się nad nią.

Moja ręka powędrowała do jej bielizny, a gdy odnalazłem jej mokrą cipkę, warknąłem gardłowo. Pocierałem delikatnie jej łechtaczkę, jednocześnie przygryzając jej sutek i tonąc w akompaniamencie jej melodyjnych jęków. Wsunąłem w nią jeden palec, kręcąc kciukiem delikatne kółeczka na czułym guziczku jednocześnie.

Miałem ochotę zerwać z niej wszystko i wbijać się, dopóki nie wypieprze jej tego pierdolonego Devila z głowy.

Była moja, należała do mnie.

Przymknęła powieki i zagryzła swoją wargę, uwielbiałem patrzeć, jak wiła się pode mną. Była wtedy taka krucha i delikatna. Tęskniłem za nią cholernie mocno, za jej głupkowatym poczuciem humoru, za tym, jak bardzo potrafiła być nieznośna i wkurwiająca. Kochałem chaos, który wnosiła w moje życie. Kochałem ją...

Przyznanie tego przed sobą było jedną z rzeczy, które uważałem za niemożliwe. Od zawsze chciałem ją zniszczyć, a ostatecznie to ona zniszczyła mnie. Czułem się przy niej nagi i bezbronny. Miała mnie w każdym tego słowa znaczeniu. Nie było już sensu udawać, że jest inaczej.

Zrobiłam dla niej wszystko, podpalił bym niebo, gdybym musiał. Miłość do niej sprawiała, że traciłem zdrowy rozsądek. Po Penny obiecałem sobie, że już nigdy żadna kobieta nie zawładnie moim sercem. White chaotycznie wbiła się nie tylko do mojego życia i serca, weszła mi do głowy i nie mogłem się jej pozbyć.

Battle with the Devil. #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz