ROZDZIAŁ 16

1 1 0
                                    

Obecnie


Czułam, jak ciężar części mojej przeszłości staje się lżejszy. Sroka zrozumiała. Wysłuchała moich opowieści. Z ulgą, choć nie bez zmęczenia, opadłam z powrotem na swoje miejsce, czując, jakby z moich barków zdjęto niewidzialny ciężar.

– Co się stało z Tarianem i Erosą? – zapytała, gdy skończyłam opowiadać jedną z wielu historii z sierocińca.

– Nie mam pojęcia – przyznałam, czując wgłębi siebie smutek. – Byłam starsza, szybciej wyszłam z sierocińca. Im zostały jeszcze dwa lata. Opuściłam miasto, nie chciałam już do niego wracać.

– Przez sierociniec... – dopowiedziała sobie.

Nie chciałam mieszać ani wyprowadzać ją z błędu, dlatego milczałam. Sierociniec jednak nie grał żadnej znaczącej roli w mojej decyzji. Wręcz przeciwnie – gdybym mogła, z ogromną satysfakcją przechodziłabym codziennie obok niań Gosue, by widzieć ich zdenerwowane twarze.

– Idę spać – oznajmiłam, wstając z materaca.

Ruszyłam do drzwi, pociągnęłam za klamkę, jednak one nie puściły. Odwróciłam się w stronę dziewczyny, która w dalszym ciągu siedziała na materacu, okryta ciemno-szarym kocem.

– Będziesz mnie tu przetrzymywać?

Sroka przeciągnęła się leniwie.

– Po pierwsze – zaczęła, ziewając – sama tu wlazłaś przez okno, co mogę uznać za włamanie.

Jej słowa były mieszanką sarkazmu i szczerego zmęczenia. Spojrzałam na nią uważniej, dostrzegając, jak bardzo jest wyczerpana.

– A po drugie, wiele lat temu, zapewne jakiś Grek, wynalazł coś takiego jak klucz – powiedziała, kiwając głową na dziurkę pod klamką, w której tkwił metalowy przedmiot.

Spojrzałam na drzwi i zauważyłam klucz, którego wcześniej nie dostrzegłam.

– Bądź łaskawa i sama sobie je otwórz, bo ja już wygodnie leżę i zasypiam...

Uśmiechnęłam się do siebie, doceniając jej lekki ton. Podeszłam do drzwi, wyjęłam klucz z zamka i otworzyłam je, wciągając chłodne, nocne powietrze z korytarza.

– Dzięki, Sroka – powiedziałam cicho. – Za wszystko.

Sroka tylko mruknęła w odpowiedzi, już na granicy snu. Przez chwilę stałam w drzwiach, patrząc na nią, zanim zamknęłam drzwi za sobą i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Korytarz był cichy, a w powietrzu unosił się delikatny zapach wiosennych kwiatów.

Moje kroki były ciche, niemal bezgłośne, jakbym nie chciała zburzyć spokoju tej nocy. W głowie wciąż krążyły wspomnienia z sierocińca, ale teraz wydawały się odleglejsze, mniej przytłaczające. Wspomnienia przestały być jedynym tematem rozmowy; przeszłyśmy do lżejszych tematów, by nie wywoływać ponownie tych bolesnych momentów. Rozmawiałyśmy o codziennych sprawach, o śmiesznych sytuacjach, które przydarzyły się nam w ostatnich dniach. To pomogło mi poczuć się normalniej, jakby ten fragment mojego życia był tylko jednym z wielu, a nie jedynym.

Ciało domagało się relaksu, dlatego zamiast pójść spać, ruszyłam w stronę łazienki. Pomimo tego, że noc była już późna, czułam, że potrzebowałam ochłonąć i się umyć.

Weszłam do łazienki, zamknęłam za sobą drzwi i odetchnęłam głęboko. Marzyłam o ciepłym prysznicu, który zmyje ze mnie kurz, pot i troski dnia. Ciepła woda miała być dla mnie chwilą ukojenia, momentem, w którym mogłam się zrelaksować i zapomnieć o wszystkim, choć na krótko.

Srebrny SkokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz