CZĘŚĆ II - SKOK GORYLA
Trzy i pół roku wcześniej
Wiatr nadleciał znad portu. Słońce zaszło jakąś godzinę temu, więc na niebie został jeszcze po nim lekki zarys. Kolorowe chmury powoli jednak znikały, aby niebo ogarnąć całkowitą ciemnością.
Goryl, Sokół i Koliber przedzierali się przez gęstą dżunglę, podążając w kierunku przystani na wyspie. Tropikalna roślinność była tu tak zwarta, że każdy krok wydawał się walką. Gałęzie szeleściły pod ich stopami, a wilgoć oblepiała skórę, sprawiając, że koszule kleiły się do ciała. Powietrze było gęste od zapachu wilgotnej ziemi i słodkich owoców gnijących na ziemi, a w oddali słychać było odgłosy dzikich zwierząt.
Goryl szedł na czele. Jego masywna sylwetka przecinała roślinność niczym ostrze maczety. Był szefem, najstarszym z tej trójki, a jego pewność siebie i doświadczenie sprawiały, że poruszał się z chłodnym spokojem. Twarz miał wykrzywioną w stałym wyrazie koncentracji, a każdy jego ruch wydawał się przemyślany i celowy. Wiedział, że muszą dotrzeć na przystań zanim odpłynie statek, którego załoga handlowała żywym towarem. Wiedział też, że na pokładzie znajduje się dziewczyna z Chin – mistrzyni w tworzeniu ładunków wybuchowych. Była im potrzebna, a on zamierzał ją zdobyć.
Sokół szedł tuż za nim, niewiele ustępując mu kroku. Choć jego twarz pozostała spokojna, wewnątrz tlił się lekki niepokój. Rzadko pozwalał sobie na takie uczucia, ale wiedział, że stawka jest wysoka. Musiał jednak ukryć swoje emocje, nie tylko przed Gorylem, ale i przed Kolibrem. Sokół był mistrzem kamuflażu – zarówno fizycznego, jak i emocjonalnego – a teraz to była jego najważniejsza maska.
Złoty Koliber natomiast poruszał się niespokojnie, jakby każde drgnienie liścia mogło zwiastować niebezpieczeństwo. Drżał nieco, co było niemal niezauważalne dla przeciętnego obserwatora, ale w tej dżungli nie było miejsca na przeciętność. W oczach Złotego czaiła się niepewność, którą próbował ukryć, ale każdy jego krok zdradzał napięcie, jakiego nie potrafił się pozbyć.
Należał do gangu nie długo, bo tylko pół roku. Goryl znalazł jego i Papugę w najbardziej ponurym zakątku wyspy, gdzie światła latarni ledwo przebijały się przez wieczorną mgłę, a cienie ludzi błąkały się niczym duchy. Papuga, młoda dziewczyna o czarnych włosach i oczach błękitnych jak ocean, klęczała nad Kolibrem, który leżał na zimnym betonie, ledwo oddychając. Jego twarz była posiniaczona, a na wargach widniały ślady krwi. Ubrania miał porwane, a każdy jego oddech zdawał się walką o przetrwanie.
Nieco wcześniej, oboje włóczyli się po ulicach, zmuszeni do życia na marginesie społeczeństwa. Papuga straciła rodziców w podobnym czasie, w którym Koliber został wyrzucony z domu. Wspólnie próbowali przetrwać, jednak na Yaku-Shimie przetrwać mogli nieliczni. Mieszkańcy trzymali się południowej części wyspy, którą od pozostałej części oddzielał targ. Oni wiedzieli jednak, że nie mogli w niej zostać, dlatego zapuścili się w głąb puszczy, gdzie każda noc była walką o przetrwanie.
Planowali uciec do Japonii, odpływając jakimkolwiek statkiem, który dobijał do brzegu, jednak pewnego wieczoru natrafili na grupę pijanych mężczyzn. Koliber, choć nie był silny, ruszył w ich stronę, chcąc obronić swoją dziewczynę. Niestety, jego odwaga nie wystarczyła. Mężczyźni okazali się silniejsi, a ich pięści szybko obezwładniły Kolibra. Gdy w końcu upadł na ziemię, ledwo się trzymał. Był na granicy snu i jawy. Szybko tracił przytomność i odzyskiwał ją na kilka sekund.
Papuga chciała pomóc. Nie miała pieniędzy na leki, ale znała naturę, wiedziała, jak wykorzystać rośliny, które znajdowała wokół. Przygotowała prowizoryczne opatrunki, usiłując złagodzić jego ból. Jednak to nie wystarczyło – potrzebowała czegoś więcej. W końcu zdecydowała się na desperacki krok i skierowała swoje kroki w stronę targu na wyspie. Ruszyła w kierunku apteki, by ukraść leki, które mogłyby uratować życie Złotemu. Chcieli opuścić wyspę, by mieć lepsze życie, a z takim stanem Kolibra było to wręcz niemożliwe.
CZYTASZ
Srebrny Skok
Teen FictionSześcioro wyrzutków, młodych ludzi, których świat skreślił zbyt wcześnie. Jeden lider, który zebrał ich z całego świata w jedno miejsce, tworząc kompanię. Gang, któremu dał cel i drugą szansę. Podarował im dom i rodzinę w zamian za jeden skok, do k...