ROZDZIAŁ 18

2 1 0
                                    

Rok wcześniej


W barze był mały ruch. Niewiele ludzi siedziało przy ladzie i piło alkohol. Lokal wydawał się dość opuszczony, ale mimo to miał w sobie coś, co zachęcało innych do odwiedzenia go w wolnych chwilach.

– Posprzątałeś kibel?

– Jezu, uspokój się. Po co? I tak za godzinę znów będzie zarzygany.

Odwróciłam się w stronę, z której usłyszałam dobiegające mnie głosy. Jeden należał do syna szefa – Naoto, a drugi do młodszego od niego Sho, chłopaka, który zaczął pracę niedawno, podobnie do mnie.

Naoto zatrzymał się, przez co chłopak wpadł w jego plecy i przeklął pod nosem. Szatyn odwrócił się do niego przodem, z zaciśniętymi zębami. Zmarszczył czoło, a malutka zmarszczka na nasadzie jego nosa pojawiła się i zaczęła przykuwać uwagę Sho.

– Chcesz mnie pouczać co robić? – zapytał, ostrym tonem.

Sho jednak nie dał się przestraszyć, bo jedynie odsunął się pół kroku w tył i podparł dłonią o bok, przekrzywiając głowę w bok.

– Chyba muszę, bo za bardzo się obnosisz tym, że twój tatuś liczy tu pieniążki. Mam robotę, widzisz te trzy stoliki pod oknem? – zapytał, kiwając głową w róg pomieszczenia. Naoto zerknął w tamtą stronę, wzdychając. – To nowi klienci. Nikt ich jeszcze nie obsłużył, bo Ilia pilnuje kasy i obsługuje jednego pijaka przy ladzie, twój tatuś siedzi w biurze, Rob w ogóle nie pojawił się w robocie, Mika myje gary, a ty łazisz i nic nie robisz. Z tego co wiem, to do moich obowiązków nie należy wycieranie wymiocin, a kelnerowanie i umilanie gościom pobytu. Myślałem o zakupie harmonijki, Ilia powiedziała, że to zajebiście wkurwisty pomysł. Ty jednak widać, że się nudzisz, więc sięgaj po mopa i wycieraj.

Chłopak poruszył brwiami, poklepał szatyna po ramieniu i minął go. Z szerokim uśmiechem, przeszedł przez bar w stronę nowych gości, zbierając zamówienia. Jego pewność siebie była niemal namacalna, co wcale mnie nie zaskoczyło. Już jego pierwszego dnia wiedziałam, że chłopak nie bał się niczego i był naprawdę przyjazny, optymistyczny i wygadany. Potrafił odnaleźć się w każdej sytuacji, dlatego Naoto często wysyłał go do wyjaśniania niejasności z klientami knajpy.

Gdy zebrał ostatnie zamówienie, zatrzymałam wzrok na jego plecach, kręcąc głową z lekkim rozbawieniem.

– A ty? – głos Naoto rozbrzmiał koło mojego ucha.

Odwróciłam się do niego bokiem, opierając się dłonią o kant lady. Jego czarne włosy spadły mu na jedno oko, czego nie zamierzał nawet poprawiać. Kącik moich warg uniósł się lekko do góry, gdy dostrzegłam, że w dłoni trzymał szmatkę.

– A ja? – zagadnęłam.

Nic nie powiedział. Przejechał językiem góry rząd zębów, zastanawiając się co mi powiedzieć. Znałam go nie od dziś i wiedziałam, że do mnie nigdy się nie przyczepiał. Zawsze robiłam swoje.

W końcu pokręcił głową i cofnął się, kierując w stronę toalety.

– Zajmij się nowym klientem.

Parsknęłam śmiechem i faktycznie przeszłam na drugi koniec lady, podchodząc do nowo przybyłego mężczyzny.

– Witam, witam, co panu podać? – na uśmiech wypłynął mi sztuczny, wyćwiczony uśmiech.

Srebrny SkokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz