Faustyna:
Dzisiejszy dzień zapowiadał się cudownie, mieliśmy zaplanowane dużo fajnych atrakcji. Wstałam o około dziewiątej i razem z Wiką postanowiłyśmy obudzić resztę. Pierw skierowałyśmy się do Haniulów, którzy nie byli zadowoleni z naszej wizyty jednak gdy świeży usłyszał, że ma okazję oblać chłopaków wodą szybko wygramolił się z łóżka. Podzieliliśmy się na trzy, dziewczyny poszły obudzić Julitę, świeży chłopaków, a ja Bartka. Po cichu weszłam do naszego pokoju z butelką wody napełnioną do pełna. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że brunet już nie śpi tylko leży w łóżku z telefonem w ręce. Wyjęłam telefon z jego ręki, by chlusnąć go wodą.
- O Ty zaraz zobaczysz co się z tobą stanie - powiedział. Zaczął wstawać, a ja szybkim krokiem zaczęłam wychodzić z pokoju jednak chłopak pociągnął mnie i nie umożliwił mi to.
- I co teraz? - dopowiedział chłopak lekko się uśmiechając. Mimo, że jego włosy były delikatnie mokre dodawało mu to uroku. Jego klata, która była naga, wręcz kusiła, by na nią spojrzeć.
- Co zamierzasz zrobić? - zapytałam zalotnie. Brązowooki wpił się w moje usta, by zacząć je namiętnie całować. Nie mogło być jednak tak pięknie gdyż ktoś musiał nam przerwać tę chwilę. Ktoś zaczął szarpać za klamkę do drzwi do, których byłam przyciśnięta.
- No zaraz idziemy muszę najpierw też wyjebać na nią butelkę wody - krzyknął i zaczął się śmiać. Po czym wpił się jeszcze raz w moje usta co z przyjemnością odwzajemniłam. Dalej mnie całując zabrał butelkę w której było jeszcze trochę wody, by wylać ją na nas. Przez moje ciało przeszedł delikatny dreszcz spowodowany zimną wodą. Powoli zaczęłam się od niego odklejać.
- Chodź idziemy robić śniadanie, a później na rowery - powiedziałam oraz złapałam chłopaka za rękę, by pociągnąć go na dół. Zeszliśmy, a na dole nasi przyjaciele zaczęli już przygotowywać śniadanie.
Po zjedzonym śniadaniu wybraliśmy się do wypożyczalni, która była nie daleko naszego domku. Postanowiliśmy jechać do miasta, by trochę pozwiedzać oraz zrobić zakupy spożywcze ponieważ nasza lodówka świeciła pustkami. Ja jechałam przed ostania pierwsi jechali Hania wraz ze swoim chłopakiem potem dziewczyny, a następnie chłopaki. Na końcu ja z Bartkiem, który nie ukrywał tego, że pojechał ostatni, by patrzeć mi się na dupę. Gdy dojechaliśmy do miasta wybraliśmy się na stragany, by pooglądać jakieś głupoty.
- To co robimy matching bransoletek - zapytałam.
- Takk koniecznie, które bierzemy - powiedziała Julita. Zaczęłyśmy wybierać biżuterię, każdy z nas miał ten sam krój, ale inny kolor oraz zwierzątko. Ja miałam niebieskiego żółwia, Hania również niebieską rybkę, Bartek zielonego krokodyla, Wika różową świnkę, Julitka pomarańczowego tygrysa, Kostek brązowa małpkę, Patryk szarego słonia natomiast świeży żółtego lwa. Postanowiliśmy zrobić zdjęcie bransoletek i wstawić je na story. Kochałam tych ludzi byli dla mnie naprawdę bardzo ważni. Nie wyobrażałam sobie, że kiedyś ich zabraknie. Nikt nie był wstanie tak poprawić mi humoru jak oni. Biliśmy zgraną grupą mimo, że jednak czasem dzieliły nas pewne rzeczy to i tak zawsze udało nam się to pogodzić. Każdy z nas był inny jednak przez to tworzyliśmy jedną całość. Kochałam spędzać z nimi czas, z reszta nadal kocham. Nikt nie ma mowy, że ich zastąpi. Miałam nadzieję, że kiedyś jeszcze wybierzemy się na taką wycieczkę.
Po skończonych zakupach wróciliśmy do domku. Było około godziny szesnastej, więc postanowiliśmy iść na plażę by trochę się pokąpać i poopalać. Ubrałam na siebie butelkowo- zielony strój kąpielowy. A na to nałożyłam czarną bluzkę Bartka oraz moje beżowe shorty. Weszłam do łazienki, by jeszcze szybko skorzystać z toalety. Gdy myłam ręce ktoś wszedł do pomieszczenia. Był to Bartek. Chłopak podszedł do mnie. Włożył ręce pod moją bluzkę i umiejscowił je na brzuchu. Zaczął delikatnie całować moją szyję.
- Pięknie wyglądasz - mruknął po między pocałunkami.
- A tobie co się tak wzięło na czułości - zaśmiałam się.
- Poprostu doceniam to co mam - powiedział. Odchyliłam głowę do tyłu i odsunęłam jego głowę.
- Wieczorem - uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam jego minę, która ewidentnie mówiła, że nie ma ochoty czekać. - no co? - dodałam. Obróciłam się przodem do niego, by delikatnie musnąć jego usta. Jednak chłopak przekształci to w długi namiętny pocałunek.
- To co idziemy? - zapytałam gdy się od niego oderwałam, a ten przytaknął. Wskoczyłam jeszcze do pokoju po telefon oraz czapkę z daszek, która swoją drogą też była Bartka. Spodobała mi się, więc czemu miałam tego nie wykorzystać. Od zawsze zabierałam mu rzeczy na przykład właśnie te czapkę. Zbiegłam po schodach, a przy wyjściu zobaczyłam ubierających już buty moich przyjaciół. Również założyłam buty. Szliśmy podzieleni na dwie grupy pierw szli chłopcy, a za nimi my. Niestety albo stety dostałyśmy po drodze lekkiej głupawki.
- Ej, ale szczerze mówiąc, macie trochę rację - powiedziała śmiejąc się Wika.
- No mówię właśnie, to powinno być karalne - śmiała się głośno Julita - oni mają większe dupy od nas - dodała na co wszystkie wybuchałyśmy śmiechem.
- Ja to bym coś zjadła - powiedziałam i popatrzyłam na naszych towarzyszów, którzy nie byli pewni czy napewno usłyszeli to co usłyszeli.
- Czy my dobrze słyszeliśmy - powiedział lekko rozśmieszony świeży - czy wy obgadujecie nasze pupcię - dopowiedział po czym razem z przyjaciółkami wybuchałyśmy śmiechem.
- Nie, no one poprostu dzisiaj coś nie funkcjonują normalnie - szepnął do chłopaków jednak tak byśmy my też usłyszały.
- Przecież one są dzisiaj bardziej odklejone niż ja przez całe życiem - mówił Kostek. Miał rację. Kostek jak to Kostek zawsze miał głupie pomysły, ale my dzisiaj naprawdę jakoś dziwnie mocno byłyśmy odklejone.
Gdy doszliśmy na plażę rzuciłam z siebie ubrania. Po tym jak dziewczyny zrobiły to samo rozliczyłyśmy sobie kocyk. Miałyśmy w planach trochę się pokąpać jednak też trochę pogadać. Razem z przyjaciółkami toczyłyśmy rozmowę o pewnej sytuacji, która ostatnio się wydarzyła. Natomiast pewna dziewczyna zaczęła z dupy się do mnie pruć na przerwie, a ja jak to ja nie dałam za wygraną. Odpyskowałam jej i z zawziętym uśmieszkiem odeszłam. Nagle poczułam jak kogoś lekko wilgotne ręce podnoszą mnie. Zobaczyłam jedynie czerwone kąpielówki, które należały do Bartka. Krzyknęłam żeby mnie puścił jednak on zawzięcie szedł w kierunku morza. Wszedł na niewielki pomost, by chwilę później wziąć mnie tak żebym była do niego przodem i skoczyć do nawet ciepłej słonej wody.
- Ty idioto - krzyknęłam - po co to zrobiłeś? - dodałam ściszonym głosem. Chłopak nadal trzymał mnie na rękawach.
- To oni mnie namówili - powiedział i wskazał na chłopaków, których śmiechy dochodziły do nas z daleka. - Ale wiesz, że nadal cię lubię oraz, że nadal bardzo mam ochotę cię pocałować - mruknął tak bym tylko ją usłyszała.
- Po tej akcji nie wiem czy jeszcze kiedyś ci będzie dane - dopowiedziałam - no może jak mnie przekonasz - zaśmiałam się i chlusnęłam go delikatnie wodą...