Faustyna:
W mojej głowie była pustka. Nudziło mi się cholernie. Jedyne co miałam do zrobienia to nauka na którą nie miałam ochoty. Siedziałam przy biurku dobre kilka minut zastanawiając się czym mogę się zająć. Nie miałam ochoty wychodzić z domu, a byłam pewna, że jeśli napiszę do kogokolwiek to będę musiała to zrobić. Otworzyłam szufladę która znajdowała się pod biurkiem. Leżał w niej granatowy notatnik. Przypomniało mi się jak bardzo lubiłam w nim pisać. Nie pisałam długich powieści czy innych podobny. Pisałam krótkie wierszyki które zawsze miały jakieś znaczenie. Przekartkowałam go, by znaleść wolną kartkę. Na górze napisałam datę. Zaczęłam myśleć i próbować napisać choć kilka słów.Mam nadzieję, że nie będzie z nami jak z tymi przyjaciółmi z wiersza pewnej pani.
Miś od ciebie będzie na półce leżał, a ty będziesz szczęście przymierzał.
Razem po ulicach będziemy się włóczyć nasze serca ze starości będą powoli się kruszyć.
A miś na półce dalej będzie leżał i wspominał z nami sekrety o których wiedział.
Wyskrobałam długopisem na kartce i delikatnie zamknęłam zeszyt. Odłożyłam do staranie na biurko. Postanowiłam, że dzisiaj pójdę wcześniej się umyć. Był piątek, a ja chciałam żeby jutrzejszy dzień był dla mnie lepszy niż dzisiaj. Weszłam pod prysznic.
Zawinęłam się staranie w ręcznik i wyszłam z łazienki. Delikatnie otworzyłam drzwi. Ku mojemu zdziwieniu na łóżku zobaczyłam Bartka. Chłopak siedział trzymając w ręce mój notatnik. Spojrzałam na niego zaniepokojona jednak postanowiłam udawać, że to nic i podeszłam do szafy by zebrać potrzebne ubrania.
- Fausti - zacisnęłam usta. Przeczytał moje wypociny.
- Co tam? - zapytałam łamiącym głosem. W mojej głowie właśnie zaczęły pojawiać się pytania które kompletnie nie miały sensu.
- To twoje prawda? - usłyszałam, że wstał i ruszył w moją stronę. Nie odwracałam się dalej szukając ubrań. Poczułam jego rękę na moim nagim ramieniu, a po chwili też jego usta na mojej szyi.
- Yhm - mruknęłam odchylając głowę tak by dać mu więcej miejsca.
- Podoba mi się czemu nigdy nikomu tego nie pokazałaś - odwrócił mnie do siebie.
- Weź to jakieś tam mało istotne teksty które kiedyś lubiłam pisać - wtuliłam się niego. - Muszę iść się ubrać zaraz pogadamy - zabrałam ubrania ruszając w stronę łazienki. Po chwili wyszłam a chłopak siedział na rogu łóżka. Podeszłam do niego by siąść mu na kolana. Pocałowałam go na co brunet przewrócił nas tak byśmy leżeli.
- Kocham cię księżniczko - powiedział zakładając kosmyk moich blond włosów za ucho.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam patrząc na niego czule. - Tak wogule to co tu robisz? - zapytałam.
- Twój brat zadzwonił do mnie, że siedzisz jakaś smutna w pokoju, powiedział żebym się wkoncu na coś przydał a no i, że jak coś ci kiedyś zrobię to wyrwie mi nogi z dupy - odpowiedział. Zaśmiałam się głośno na odpowiedź chłopaka. Wcale mnie to nie zdziwiło to był właśnie cały Mikołaj. Usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Chwyciłam za niego i ponownie wtuliłam się z bruneta. Odebrałam połączenia a tuż po chwili na ekranie zobaczyłam trzy moje przyjaciółki.
- No hejka baby - powiedziała głośno Hania.
- Miałyśmy nadzieję, że będą jakieś ploteczki, ale widzę, że u Faustynki jakiś fagas więc nici - dodała Wika.
- Jaki fagas wypraszam sobie ja tutaj już mieszkam więc koniec z obgadywanie nas za plecami - oburzył się mój brunet.
- Przepraszam bardzo, ale od kiedy ty tu mieszkasz - chciałam powiedzieć, ale Bartek pocałował mnie wpychając swój język w moje usta.
- Fuuuuu nie na wizji ludzie szanujmy się - krzyknęła Julita.
- Rozumiem, że się kochacie, ale błagam szanujmy się - dodała Hania.
- O mordo, ale będę was teraz wkurwiał będziemy się lizać teraz na każdej przerwie Faustynka - przytuliła mnie mocniej i uśmiechnął się złośliwie. Gdy skończyliśmy już rozmawiać nie zostało nam nic więcej niż iść po jakieś przekąski do filmu. Znaleźliśmy sobie serial na Netflixie mimo, że nie jestem fanką seriali to ten był naprawdę fajny. Bardzo mi się spodobał. Leżeliśmy z Bartkiem wtuleni w siebie. Złapałam za energetyka leżącego na szafce nocnej i już chciałam się napić kiedy brunet mi go wyrwał. Zaczął mi tłumaczyć, że nie mogę tyle pić bo najpierw muszę uregulować moją relację z jedzeniem. Próbowałam się z nim wykłucać jednak na marne. Zeszliśmy potem na chwilę do mojej mamy bo wróciła z pracy. Pogadaliśmy i śmialiśmy się z Mikołaja który straszył Bartka. Czułam się bardzo dobrze. Wiedziałam, że wreszcie mam na kim polegać. Że mam wspaniałą rodzinę, przyjaciół a nawet chłopaka...Ważna informacja!
Wierszyk który został wykorzystany w rozdziale jest w 100% napisany przez ze mnie i mam nadzieję, że każdy to uszanuje oraz go nie użyje bez mojej zgody. Przepraszam za brak rozdziałów przez ostatni czas. Postaram się napisać coś na zapas i wrzucać częściej.