Last...

148 8 2
                                    

Faustyna:
Wyjazd dobiegł już końca. Bartek postanowił, że zostanie u mnie na noc. Moja mama wróciła już do pracy zresztą tak samo jak Mikołaj. Leżałam w łóżku czując ciepło które biło od bruneta który przytulał się do mnie. Na mój telefon przyszło powiadomienie a po chwili usłyszałam dzwonek. Chwyciłam za telefonu odebrałam połączenie. Dzwoniła do mnie Hania z propozycją spotkania grupowego. Wiedziała, że wczoraj wróciliśmy z nad morza więc postanowiła wyciągnąć nas na spacer i jedzenie. Oczywiście postanowiłam się zgodzić. Jeszcze chwilę porozmawiałyśmy. Leżałam myśląc nad tym co byłoby jeśli nie bylibyśmy z Bartkiem razem. Poczułam jak chłopak delikatnie muska swoimi ustami moją skórę. Uśmiechnęłam się i odwróciłam w jego stronę. Wtuliłam się mocno w jego klatkę piersiową.
- Dzwoniła Hania - mruknęłam w jego klatę. - Idziemy dzisiaj na grupowy spacer - dodałam.
- Myślałem, że spędzimy ten czas jakoś inaczej - kreślił na moich plecach nie określone znaczki. - no wiesz tak we dwoje - powiedział na co lekko go uderzyłam.
- Ale wiesz, że jedno drugiego nie wyklucza mamy jeszcze całe dwie godziny - mruknęłam zalotnie całując jego usta. Chłopak z chęcią oddał mój pocałunek. Przeczesałam delikatnie jego rozczochrane włosy. Poczułam jak jego dłoń wsuwa się pod moją koszulkę i zatrzymuje się na lędźwiach.
Obudził mnie dźwięk dzwoniących telefonów. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Cholera już czternasta spóźniliśmy się. Na moim telefonie widniało połączenie od Hani, a na telefonie Bartka od Patryka. Spojrzałam na chłopaka który nadal smacznie spał. Że też dałam się namówić i uległam jego pokusie. Nie mówię, że żałowałam, ale przez to nasi przyjaciele nas zabiją.
- Bartek wstawaj spóźnimy się - uderzyłam go poduszką.
- Kochanie wiesz, że jestem wykończony zresztą nie uwierzę jeśli powiesz, że ty nie - zaśmiał się jednak mi nie było do śmiechu.
- Nie no stary umówiliśmy się wstawaj bo cię zabije zaraz - powiedziałam i wstałam z łóżka. Zebrałam potrzebne rzeczy kierując się do łazienki. Po wzięciu szybkiego prysznica zaczęłam robić makijaż w między czasie dzwoniąc do Hani. Poinformowałam dziewczynę, że za pół godziny będzie. Wyszłam z łazienki by wyciągnąć mojego chłopaka z łóżku. Po paru minutach mi się to udało. Ten udał się do łazienki żeby emisje się ogarnąć. Zebrałam wszystkie rzeczy do torebki oraz założyłam buty. Po chwili razem z brunetam czekaliśmy już na autobus który miał na zawieś do galerii krakowskiej w której czekali już nasi znajomi. Podróż minęła nam bez zbędnych przeszkód.
   Po spotkaniu razem z mamą i Mikołajem postanowiliśmy spędzić wspólnie wieczór. Rozłożyliśmy sobie ulubione planszówki. Kochałam kiedy było tak jak zawsze. Odkąd pamiętam siadaliśmy całą rodziną grając w gry planszowe. Zawsze kłóciłam się z Mikołajem o to, że oszukuje a tata razem z mamą się z nas śmiali. Teraz mimo, że brakowało nam jednego członka rodziny umieliśmy dalej spędzać ten czas razem zapominając o wszystkich problemach. Rozmawialiśmy o wszystkim śmiejąc się przy tym.
- Nie no oszukujesz - krzyknął Mikołaj kiedy po raz kolejny przegrał ze mną w jedną z gier w której graliśmy. Razem z mamą popatrzyłyśmy na siebie wybuchając przy tym śmiechem.
  Po kilku kolejnych rundach doszliśmy do wniosku, że jesteśmy już zmęczeni i włączyliśmy film. Nie powiem bo naprawdę się w niego wciągnęłam. Postanowiłam jednak ogarnąć się do spania oraz zadzwonić na chwilę do mojego chłopaka. Poinformowała o tym siedzących obok mnie udając się do góry. Po wyjściu z łazienki wybrałam numer Bartka i zadzwoniłam na FaceTime. Gdy odebrał na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
- No hejka - uśmiechnął się również.
- Co robisz? - zapytałam słodko.
- Siedzę w pokoju, a przed chwilą skończyłem grać z chłopakami, a ty? - odpowiedział przeczesując ręką lekko rozczochrane włosy.
- Byłam się umyć, a wcześniej z mamą i Mikołajem graliśmy w planszowki - powiedziałam dalej się uśmiechając. Rozmawialiśmy jeszcze trochę. Postanowiłam położyć się spać wcześniej. Weszłam pod kołdrę okrywając się nią szczelnie. Kochałam Bartka. Bardzo. Miałam nadzieję, że to nigdy się nie rozsypie. Chciałam żeby wszystko się unormowało żeby nie martwić nikogo moim zdrowiem. Gdyby ktoś powiedz mi, że czterodniowy wyjazd nad morze z przyjaciółmi zmieni tyle w moim życiu nigdy bym mu nie uwierzyła...



Koniec...








Niestety to już ostatni rozdział mojej pierwszej „książki". Mam nadzieję, że wam się podoba. Mimo to nieżegnany się nią na zawsze (myślę, że jeśli będzie mieli ochotę jest szansa na dalszą część lub to wszystko oczami drugiego głównego bohatera, a może nawet osób postronnych co wy na to?)

We never thought that weOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz