Faustyna:
Lekcja polskiego właśnie dochodziła do końca. Zapisywałam ostanie informacje. Gdy zadzwonił dzwonek zaczęłam się pakować jednak kiedy wstałam strasznie zakręciło mi się w głowie. Na szczęście Bartek podszedł by o coś mnie zapytać i mnie złapał.
- Hej, wszystko okey? - zapytał przejęty nadal mnie podtrzymując.
- No chyba tak - złapałam za plecak zamiarem założenia go na plecy jednak brunet złapał go nie umożliwiając mi to.
- Kiedy ostatnio jadłaś? - objął moje ramię gdy wychodziliśmy z klasy. Normalnie pewnie popchnął by mnie delikatnie w tłum na głównym korytarzu. Zawsze się tak zaczepialiśmy jednak w obecnej sytuacji napewno by tego nie zrobił.
- Wczoraj - odwróciłam głowę by uniknąć kontaktu wzrokowego.
- Księżniczko - jęknął. - Nie ćwiczysz na W-f'ie, a zaraz po nim i tak kończymy lekcje więc idziemy na jakieś pyszne jedzenie - popatrzyłam na niego błagalnie. Gdy byliśmy już pod damską szatnią chłopak ostrożnie dał mi plecak. Weszłam do środka gdzie czekały na mnie już dziewczyny. Usiadłam na ławce która się tam znajdowała. Hania zaraz zaczęła rozmowę na temat tego kto ćwiczy. Okazało się, że dzisiaj nie ćwiczy też Julita. Chociaż to mi się udało. Wyciągnęłam z plecaka butelkę wody by się napić. Gdy wszystkie dziewczyny były już przebrane wyszłyśmy na salę. Nienawidziłam tego przedmiotu tylko i wyłącznie przez nauczycieli. Zawsze trafiałam na jakiegoś Buca. Weszłyśmy na blok gdzie już czekali na nas chłopcy. Usiadłam z Julitą na ławce. Gdy nauczyciel zaczął sprawdzać obecność poczułam na sobie czyiś wzrok jednak to zignorowałam.
- Faustyna! - rozbrzmiało po sali gimnastycznej - No oczywiście nie zmienię na ławce co tym razem do cholery! - przestraszyłam się jak najgorszy tchórz. Cholernie bałam się gdy ktokolwiek podnosił na mnie głos jednak nie mogłam pozostawić tego bez odpowiedzi. Gdy już miałam się odezwać odezwał się mój brunet.
- Boli ją brzuch i prawie zemdlała na lekcji - powiedział głośniej wkurzony jego zachowaniem.
- A ty co jesteś jej adwokatem sama nie umie się odezwać! - krzyknął ponownie, a ja lekko się wzdrygnęłam.
- No dalej Bartuś broń swojej Faustynki - powiedział jeden z chłopaków z naszej klasy, a reszta tych matołów zaczęła się śmiać.
- Hahaha, ale jesteście śmieszni no ciekawe czy było by ci tak do śmiechu jakby każdy dowiedział się co robiłeś z Martyną na tamtej przerwie w kiblu Michał upsss wymsknęło mi się - dodał sarkastycznie świeży. Reszta nagle zamilkła.
Nauczyciel postanowił, że zrobi dla chłopaków trening piłki dla chłopaków. Bartek nigdy nie lubił grać, ale na jego nie szczęście miał do tego talent. Wybrali drużyny i zaczęli grać. Uważniej obserwowałam ruchy bruneta. Totalnie przestałam słuchać dziewczyn. Bartek popatrzył na mnie ciepło po czym strzelił bramkę.
- Nooo proszę Faustynka - usłyszałam śmiech moich przyjaciółek.
- Już wracam sorry odcięło mnie - powiedziałam.
- Bartuś się stał jak tak wogule u was gadaj - ciągnęła dalej Hania.
- Jest cudownie - powiedziałam uśmiechnięta.
Wyszliśmy ze szkoły całą paczką. Postanowiliśmy iść na jedzenie. Mówiłam do Bartka, że nie mam ochoty jednak ten nie dawał za wygraną. Dzisiaj było naprawdę pięknie. Chociaż w mojej cały czas siedział pan od w-f który na mnie krzyczał. Nienawidziałam gdy ktoś na mnie krzyczał. Weszliśmy do małej kawiarenki. Wybrałam sobie kawę w zestawie z bajglem. Był to zestaw śniadaniowy, ale miałam na niego ogromną ochotę. Wszyscy zamówiliśmy jedzenie po czym porwał nas wir rozmów. Oczywiście nie obyło się bez rozmowy na temat mnie i Bartka. Gdy nasze zamówienie przyszło zaczęliśmy jeść. Na początku szło mi to opornie jednak z czasem zaczęło iść gładziej.
- My będziemy się już zbierać - objął mnie ramieniem. Zdziwiło mnie to bo nie umawialiśmy się na nic jednak postanowiłam to zignorować. Pożegnaliśmy się z resztą i wyszliśmy z restauracji. Wtuliłam się delikatnie w bok bruneta.
- Mieliśmy jakieś plany o których zapomniałam - zapytałam uśmiechając się słodko.
- Nie, ale chciałem pogadać i spędzić z moją dziewczyną czas - pocałował mnie w skroń. Usiedliśmy na przystanku wyczekując na autobus. Było mi trochę zimno, więc wtuliłam się mocniej w chłopaka.
Gdy dojechaliśmy na nasz przystanek zabraliśmy plecaki i wyszliśmy z autobusu. Ruszyliśmy w stronę domu Bartka. Chłopak otworzył drzwi puszczając mnie przodem. Weszliśmy na górę do jego pokoju. Położyłam się na jego łóżku. Chłopak podszedł do mnie a ja wtuliła się w niego.
- Powiesz mi czemu tak się wystraszyłaś dzisiaj na w-f'ie - powiedział na co wtuliłam się w niego mocniej.
- Ja... ja poprostu nie lubię gdy ktoś na mnie krzyczy - zająknęłam się. Chłopak nie drążył już tematu tylko zaczęła delikatnie głaskać mnie po głowie. Zamknęłam oczy by trochę się uspokoić. Przysunęłam się jeszcze bliżej do Bartka, a później poczułam tylko jak ktoś przykrywa nas kocem...