0. Preludium upadku.

59 8 0
                                    

twitter @dekliinacja + #dawkawatt

miłego czytania!

Drastycznie odcięłam się od świata, gdy zabarykadowałam się w swoim pokoju na całe pięć dni. Nie widziałam przez ten czas żywej duszy i choć nie planowałam tego początkowo, swojego odbicia w lustrze również unikałam jak ognia. Nie zapalałam świateł ani w pokoju, ani w połączonej z nim łazience. Panicznie bałam się widoku mojej własnej twarzy.

Twarzy przegranej, użytej i zniszczonej.

Telefon leżał dotychczas na dnie szafki nocnej, wyciszony lub najpewniej już rozładowany, odcinając mi tym samym jedyną drogę komunikacji ze światem. Nie chciałam tego świata oglądać, ponieważ obawiałam się tego, co może mnie w nim zastać. Wiedziałam, że Dylan nie rzucał słów na wiatr i najpewniej już dawno rozplenił stosowne plotki tak, by na dobre zamknąć moją buzię.

Dlatego gdy dziś zdecydowałam się po kilku dniach przerwy udać do szkoły, telefon został w domu. Obawiałam się wirtualnego świata niemalże tak samo, jak tego prawdziwego, więc nie chciałam jeszcze do niego wkraczać.

W niedzielę zagroziłam Dylanowi. Zagroziłam, zastraszyłam, obiecałam... Przyrzekłam, że pójdę na policję i ze szczegółami opowiem o tym, co wydarzyło się w miniony weekend. Odpowiedzią na mój rozciągnięty, żałosny lament był jedynie uśmiech. Ten, który nigdy nie sięgał oczu i zostawiał w człowieku niełatwe do przetrawienia uczucia.

Poczucie ujęcia w najpaskudniejszą z pułapek.

On również poczynił tamtego dnia obietnicę. Zarzekł, że pożałuję każdego piśniętego słówka, co jedynie potwierdził bezwstydnym przewijaniem w galerii wszystkich moich nagich zdjęć.

Choć ciosem znacznie podburzającym całe jestestwo było wykorzystanie mnie, upokorzenie i dotknięcie wbrew mojej woli, podanie pieprzonej tabletki, po której w mózgu została dziura... Najboleśniejszą była świadomość, że nigdy nie doczekam się sprawiedliwości. Wiedziałam, że trzymał mnie zamkniętą w swoich szponach i był w pełni świadom tego, jak bardzo się bałam.

Szkoła natomiast wyglądała tak samo, jak tydzień temu; jej wielkie pastelowe ściany błyszczały od nadmiaru zgromadzonych przez uczniów medali i pucharów, ławki zatłoczone były gaworzącymi uczniami, których stres zdawał się być wręcz namacalny, a szatnia... Szatnia kipiała tą charakterystyczną nienawiścią i kpiną, której źródło przesiadywało dumnie na jednej z ławek.

Zobaczyłam Dylana po raz pierwszy, odkąd zerwaliśmy i choć modliłam się w duchu, by po drodze do szkoły porwali go kosmici, on siedział w typowym dla siebie miejscu kompletnie nieprzejęty. Zmierzył mnie wzrokiem, przez który moje nogi przemieniły się w watę; schowana za kilkoma warstwami rozciągniętych ubrań, pod ostrzałem jego oczu poczułam się naga.

Niezmiennie czułam się obnażona. Nieważne, czy przesiadywałam w moim zacienionym pokoju, czy też sterczałam pośrodku korytarza. Byłam obdarta ze wszystkiego, co mnie chroniło. Nie czułam się bezpiecznie w swoim własnym ciele.

– Mam nadzieję, że buźkę trzymasz zamkniętą – szepnął, nachylając się nad moją drobną postacią w momencie, gdy odwieszałam kurtkę na wieszak. – Wiesz, jakie będą konsekwencje, jeśli coś piśniesz.

– Wiesz, jakie konsekwencje będą, kiedy policja wreszcie się dowie? – warknęłam, starając się nie pokazywać strachu. – Olivia i Kate zajebią cię, kiedy tylko usłyszą, co zrobiłeś.

– Olivia i Kate? – parsknął, chwytając za mój nadgarstek – Twoje koleżanki są już moje. Nie musiałem się nawet starać, żeby je do ciebie zniechęcić. Tego durnego pedała ci zostawiłem, bo nie chciało mi się nawet do niego odzywać. Ale koleżanki... Cóż, sprawdź sama, czy wciąż cię lubią.

Moja skóra płonęła we wszystkich miejscach, w których mnie dotykał. Czułam się tak, jakby przez moje żyły przelewała się lawa, która skutecznie trawiła mnie od środka; niosła za sobą strach, łzy i ból, którego za żadne skarby nie umiałam znieść.

Zamachnąwszy się odpowiednio, uderzyłam pięścią w jego policzek, pod nosem rzucając przy tym soczystą składankę wyzwisk i obelg. Nie spodziewałam się jednak, jakie konsekwencje to za sobą poniesie.

Gdy w środku lekcji udałam się, by odłożyć książki do mojej szafki, znalazłam w niej coś, co przebiło moje serce milionem strzał i spoliczkowało boleśniej, niż mogłoby się zdawać.

Dylan użył moich zdjęć tak, jak obiecał.

Istna lawina zadrukowanych moją nagością kartek wysypała się wprost na ziemię, pozostawiając zgromadzone wokół audytorium w niemałym szoku. Wstyd sparaliżował mnie na tyle doszczętnie, że nie byłam w stanie się ruszyć przez kilka dobrych sekund w mojej głowie zdających się trwać wiecznie. Dopiero pogwizdywania i śmiechy przywróciły mnie do rzeczywistości. Przywróciły mnie do świata, z którego chciałam raz na zawsze wyparować.

Zabił ostatnią cząstkę mnie, obrywając z godności, pewności siebie i... Z nawet mojego pieprzonego charakteru, ponieważ od tamtego dnia, stałam się bezkształtną plamą, która nieprzerwanie ukazywała sobą skutki wiązania się z nieodpowiednimi chłopcami.

Byłam cieniem, dobitnie obrazującym pokłosie wykorzystania, ośmieszenia i istnego, kurwa, oplucia. Byłam uosobieniem tego, co niosło za sobą okrucieństwo ludzi młodych.

Dawka ŚmiertelnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz