XIII. On wiedział, gdzie mnie szukać.

106 16 4
                                    

twitter @dekliinacja + #dawkawatt

miłego czytania!

Bryce początkowo chciał potowarzyszyć mi i Elly, jednak odpadł po maksymalnie piętnastu minutach. Zasnął na kanapie w salonie i nie przebudził się nawet pomimo wielu hałasów, które wraz z dziewczynką generowałyśmy.

Emmeline za grosz nie była do Bryce'a podobna. Miała śnieżnobiałą cerę i długie, falowane blond włosy. Uśmiechała się pięknie, ale tak skrajnie odmiennie od niego. Jej oczy choć błyszczały tak samo szczęśliwie, miały inny kształt i kolor. Oczy Bryce'a były zielone, a jej – ciemnobrązowe.

Choć oczy nie były wyznacznikiem czegokolwiek, właśnie w oczach najbardziej się od niego odróżniała i to ich wygląd podsunął mi myśl, że byli od siebie zbyt różni, by móc być skorelowanymi.

Z tego tytułu tym mocniej zaczęło mnie zastanawiać, kim właściwie była Elly.

Cóż, może była kopią swojej matki.

Przez pierwszą godzinę najmocniej mogłam odczuć to, że dziewczynka była chora. Nie dość, że początkowo się mnie wstydziła, to jeszcze kichała raz za razem, kaszlała, a na dodatek płakała, gdy tylko objawy jej się nasilały. Gdy upewniłam się, że nie przesadzę z podaniem jej kolejnej dawki leków, zabrałam ją do kuchni i podałam wszystko, co konieczne.

Następną godzinę przespała, a leki na całe szczęście zdążyły zadziałać. Choć nadal nie była objawem zdrowia, troszkę jej się faktycznie poprawiło. Zaczęła mnie o pewne rzeczy wypytywać, wiele też opowiedziała. Przestawiła mnie całej swojej kolekcji kucyków, a od ich ilości naprawdę pobolewała głowa.

Nauczyłam się jednak, że te otrzymane od Olivera są niefajne, jako iż sam w sobie Oliver miał opinię niefajnego.

Generalnie rzecz ujmując, o przyjaciołach Bryce'a dowiedziałam się więcej od Elly, niż od niego samego. Nie, żeby mnie oni jakkolwiek obchodzili. Elly po prostu bardzo dużo mówiła o swoich „wujkach", podczas prezentowania kucyków, które od nich dostawała.

Oliver był jej najmniej lubianym wujkiem, jako iż był ponoć najnudniejszy. Zabraniał jej jeść truskawki, wymyślał średnie zabawy i nigdy nie pozwalał jej na robienie szalonych rzeczy. Dziewczynka nie lubiła też muzyki, którą zdarzało mu się włączać, bo kompletnie nic z jej nie rozumiała. Fanki Abby zatem nie uda mu się wychować.

Trevor był natomiast wujkiem najfajniejszym. Przemycał z nią słodycze, gdy Bryce nie patrzył, zabierał ją na przeróżne place zabaw i boiska, by porzucać piłką do kosza. Raz nawet wziął ją do prawdziwej stadniny, by mogła zobaczyć na żywo konie. Na dodatek lubił te same bajki, miał dość dobry gust co do kucyków, a co najważniejsze: śmiał się z Olivera. O Trevorze mówiła najwięcej i w samych superlatywach.

Choć Oliver nie wyglądał mi na kogoś, kogo mogłoby to wszystko wybitnie przejąć, momentami było mi go wręcz szkoda; widać było, że chciał się o dziewczynkę jak najlepiej zatroszczyć, a względem niego tworzyła się wręcz opozycja.

Początkowo nie chciałam znajomych Bryce'a poznawać, jednak z perspektywy czasu uznałam, że było to całkiem przydatne. Nie znałam ich co prawda za grosz, jednak miałam przynajmniej świadomość, kim w ogóle byli ludzie, o których mi opowiadano.

No, przynajmniej częściowo – Trevora przecież ostatecznie nie zobaczyłam, jako iż nie wyszedł się przywitać ostatnim razem. O istnieniu kogoś imieniem „Leo" natomiast nie miałam pojęcia, jednak nie wydawał się być w tym uniwersum zbyt ważny. Jako „wujek" był ponoć miły i zawsze przyprowadzał ze sobą nadzwyczajnie słodką „ciocię".

Dawka ŚmiertelnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz