twitter @dekliinacja + #dawkawatt
miłego czytania! ♡
Spędziłam dany mi czas znacznie lepiej, niż wówczas, gdy identyczne słowa usłyszałam od Aidema w szpitalu. Ucieczka była procederem dużo bardziej skomplikowanym i – przynajmniej na pierwszy rzut oka – zdecydowanie bardziej przerażającym. Danie nogi ze szpitala psychiatrycznego nie było zbyt proste i wymagało od nas wielu dni intensywnych narad, które przy okazji trzeba było bacznie chronić przed uwagą osób postronnych.
By uciec, musieliśmy przełamać wewnętrzne bariery i znieść myśl, że możemy summa summarum skończyć w areszcie lub nawet i trumnie. Podjęcie się tamtej decyzji, zmieniło coś w chemii mojego mózgu. Choć w relacjach międzyludzkich wciąż byłam cholernie strachliwa, poza nimi pozwalałam sobie na znacznie więcej; niekiedy kierowała mną brawura, niekiedy odwaga zmieszana z rozsądkiem... Raz bywało lepiej, raz wręcz tragicznie, niemniej jednak sama ucieczki nauczyła mnie woli walki. To dzięki niej nie miałam już aż tak wielkich obiekcji przed podjęciem ryzyka.
Jak najgłupszy trzynastolatek, wyznawałam całym sercem zasadę, że żyje się tylko raz, skutkiem czego wreszcie budowałam świat na swoich zasadach. Nie w wymarzonych realiach, ale na swoich zasadach.
Miałam minimum odwagi, by o siebie walczyć, co chciałam dobitnie udowodnić znajomym, Bryce'owi, jak i samej sobie.
Byłam niemal pewna, że decyzja, którą zamierzałam podjąć, była słuszna.
Każdego dnia starałam się zastanawiać nad tym, co robiłam. Starałam się przekraczać pewne granice lub patrzeć na rzeczy chociażby trochę inaczej, niż dotychczas. Próbowałam się uświadomić w tym, że dużo moich zachowań wynikało z choroby, a nie spaczonego charakteru.
Choć wyglądało to niekiedy naprawdę sztucznie, starałam się nie odgryzać Aidemowi na każdym kroku i troszkę uważniej przyglądać jego reakcjom. Pomimo iż jego pobyt w szpitalu był spowodowany nieco pokrętną kwestią, cierpiał on również na pewne schorzenia psychiczne i mógł niekiedy zachowywać się nielogicznie. Tak przynajmniej wywnioskowałam z jego historii.
Harper natomiast sprowadzała mnie na ziemię.
Tłumaczyła mi, że moja reakcja na wiadomość Bryce'a może być pokłosiem zaburzenia, o którym wspomniała mi kilka dni wcześniej. Na każdym kroku podkreślała, że nie brzmiało to tak, jakby mężczyzna chciał ze mnie zrezygnować.
Niemalże młotkiem tłukła mi do głowy, że chłodne i stonowane odzywki są absolutną normą w relacji pracownik-pracodawca, a moje przybicie było związane tylko i wyłącznie z nagłą zmianą używanego przez niego tonu.
Z drugiej strony natomiast powtarzała mi, że chęć zmiany była czymś naprawdę dobrym, ale nie musiałam jej kosztem zmieniać się o sto osiemdziesiąt stopni. Nie musiałam być nagle karykaturalnie miła, momentami rażąco wręcz sztuczna.
Na podstawie własnych obserwacji tłumaczyła mi, które zachowania mogą być chorobowe, a które natomiast były dla mnie naturalne.
Dzień w dzień pilnowała, bym nie stała się... Nijaka.
Widać było, że chciała dobrze, jednak ja wciąż na tyle głowy miałam zbyt wiele nieprzyjemnych głosów, które sprawiały, że powątpiewałam w jej intencje.
Znalazłszy odpowiednią drogę, wychodziłam wieczorami na dach i spisywałam kolejne listy, które w przyszłości miały trafić do Blake'a. Starałam się w tych wiadomościach racjonalizować wszystko, co się działo i uważnie monitorować moje reakcje. Choć nie wiedziałam, w jaki sposób mogłabym je anonimowo wysłać, uparcie je pisałam.
CZYTASZ
Dawka Śmiertelna
RomantikOsiemnastoletnia Nessa Spencer wreszcie decyduje się poprosić o pomoc, skutkiem czego zostaje wysłana do szpitala psychiatrycznego na przedmieściach rodzinnego Edynburga. Nie gości w nim jednak długo, ponieważ przez serię nieprzyjemnych wydarzeń wra...