XX. Obraz, który miał zostać ze mną już na zawsze.

93 11 1
                                    

twitter: @dekliinacja + #dawkawatt

miłego czytania!

– I jak? – westchnęłam, stanąwszy na progu salonu. Mężczyzna palił kolejnego papierosa, a jego wyraz twarzy wciąż zdawał się być niesamowicie podenerwowany. – Mogę sobie iść, jeśli tylko tego potrzebu...

– Nie – wtrącił nagle, przecierając wolną dłonią czoło – Zostań. To naprawdę nic takiego.

– Co pomaga ci w takich momentach? – Opadłam na kanapę, zastanawiając się przy okazji nad tym, jak mogłabym poprawić mu humor.

– W takich, to znaczy jakich? – burknął, jednak niemalże od razu po tym wyrzucił resztkę papierosa i zasiadł obok z bladym uśmiechem. – Dobra, może i masz rację, najlepiej nie jest.

– Powiesz mi, o co właściwie chodziło z tą dziewczyną? – rzuciłam, na co Bryce znów stanął na równe nogi.

– Kurwa, to jest popaprana historia, wiesz? – mruknął, robiąc pierwsze z kółek na środku wielkiego pokoju – Byliśmy ze sobą jakieś trzy lata, de facto cały okres studiów i jeszcze kilka tygodni po obronie dyplomu. No i cholera, Heather była kompletnie inną osobą na początku związku... Wiem, wiem, zaraz mi powiesz, że wszyscy ludzie się zmieniają i zawsze to wygląda mniej więcej w ten sposób, ale w tym konkretnym przypadku...

– Przecież ja nawet nic nie mówię.

– Heather to jest taki cholerny paradoks – westchnął, nieco przyspieszając kroku. – Osobiście nie mogę powiedzieć, że jej nienawidzę, albo coś w tym stylu. Było tyle dobrych momentów... Zresztą gdyby było inaczej, to nie byłaby moją narzeczoną. Związek początkowo faktycznie był ustawiony, ale narzeczeństwo nie.

– Więc co nie zagrało?

– Kochała moje pieniądze, nie mnie – parsknął, jednak widziałam, że kompletnie nie było mu do śmiechu. – No, początkowo to nawet nie moje pieniądze, tylko te moich rodziców. Ona bardzo ładnie gra i bardzo ładnie kłamie, wiesz? Naciągała mnie na absolutnie wszystko, na co tylko się dało, bo strasznie podobało jej się życie królewny. Najpierw drogie prezenty, potem wyjazdy chuj wie gdzie, na końcu kasa sama w sobie. No, a że byłem ślepym frajerem, to łatwo się w cokolwiek wkręcałem i naprawdę długo utrzymywałem ją bez piśnięcia choćby słówka.

Zmarszczyłam brwi, ponieważ w pewien sposób cały jego wywód mnie wmurował. Mówił o tym wszystkim na tyle otwarcie, że aż nierealnie to momentami brzmiało.

– Dopiero później zobaczyłem, że wcale nie przybywa jej ubrań, źrenice są za wielkie, a „choroby" trochę zbyt częste. Permanentny katar, nagłe chudnięcie...

– Ćpała?

– Ćpa – skorygował, zagryzając wnętrze policzka – Kłamała mi prosto w oczy szmat czasu i udawała, że nic nie bierze. Wmawiała, że to wszystko przez stres na studiach albo presję ze strony ojca... No, tyle że studia rzuciła już po pierwszym roku. Kiedy wreszcie złapałem ją na gorącym uczynku, obiecała że się poprawi, że pójdzie się leczyć... Wiesz, ile ja pieniędzy wyjebałem na jej odwyki? No, a ona uciekała ze szpitali albo w ogóle się w nich nie stawiała, a po miesiącu wracała do miasta i zaczynała teatrzyk od nowa.

Orajusiu, fragment z jego wywodu zabrzmiał niebezpiecznie znajomo.

– Chryste...

– Wiesz, miałbym może wyrzuty sumienia, że jej nie pomagam albo zrobiłem zbyt mało, gdyby nie powiedziała wreszcie, że przez ostatni rok związku tkwiła w nim tylko ze względu na dostęp do łatwej kasy. Co ciekawe, nie dawałem jej nic, odkąd wiedziałem, jaka jest prawda. Ona albo kradła, albo sprzedawała rzeczy, które ode mnie dostawała – wyrecytował, irytując się coraz mocniej – To ona zerwała. Powiedziała, że nie chce mnie nigdy więcej widzieć, ale kiedy straciła kolejne źródło dochodu, wróciła. Najpierw chciała mnie wziąć na litość, ale kiedy to nie przeszło, zaczęła mi grozić.

Dawka ŚmiertelnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz