Rozdział dwudziesty czwarty - ZSRR i NRD

20 1 0
                                    


- Trzeba przyznać, że szybcy są, hah. - zaśmiał się ZSRR, trzymając nadal pod pachną małego NRD, który się przekręcił, że teraz zwisał głową w dół. I robił się cały czerwony. Nie podobało mu się. Zaczął znowu krzyczeć.

- Noż...smarku, co tym razem? Zamknij mordę, bo nie ręczę za siebie i cię rozwalę! Po co mi kolejne państwo, jak mogę powiększyć siebie? - spojrzał na dziecko. - A...ale się czerwony zrobiłeś! Jak pomidorek chre, chre! - zaśmiał się dziko.

- ŁEEEEE! - zawyło dziecko i sporpurowiało.

- Już cię biorę. - zarechotał Rosjanin i obrócił dziecko tak, że było już głową do góry. - no i już. Gotowe. Prawda, że lepiej? A teraz gońmy tamtych. - stanął tak jakby właśnie się szykował do sprintu na 100 metrów. I puścił się pędem. 

- OHOHOHOHO! Gonię was! - wykrzyczał do krajów alianckich, które jeszcze przyśpieszyły ze strachu.

- Jeszcze się zesrają hihi! - ZSRR się to podobało. - I bardzo dobrze! Mnie należy się bać! Bo jestem wielki, potężny kraj radziecki! 

- Ladziecki! - powtórzył NRD.

- Radziecki! Rrrrrrrr! - zbeształ go ZSRR. - Nie umiesz mówić czy jak?! 

- Llllllll! - krzyknął chłopczyk. - Llll

- Nie llll! Tylko rrrrrr! - warknął Rosjanin. - Nie pozwolę by mój kraj nie wymawiał ,,r"! Jesteś lepszy niż twój brat, rozumiesz? Powtórz za mną!

- Jesteś lepszy niż twój blat 

- Jestem! Nie jesteś!

- Jestem.

- lepszy niż mój brat.

- lepszy niż mój blat.

- Nie blat, tylko brat.

- Blat! Bjat! - powtarzał nerwowo NRD.

- BRAT! - wydarł się ZSRR

- Bjjjjjat 

ZSRR trzepnął dziecko w tyłek. - Nawet mówić nie umiesz! Co za wstyd! Już ja cię nauczę! Rosyjski będziesz znać tak, że o dwunastej w nocy jak cię obudzę to będziesz recytował wszystko! Rozumiesz ty mnie?! - wkurzony spojrzał na malca, który zaraz się rozryczał.

- I żadnych ryków! Moje państwa są silne! Choćby żywcem wyrywano im paznokcie, nawet nie pisną! Ty też taki będziesz! Wychowam cię nie na miękką kluskę, a na mężczyznę! 

- Łeeeeee! 

- Morda sobaka! 

Dziecko zamilkło. Przyglądało mu się tylko okrągłymi oczami. - Sooo...ba-ka! - zaczęło wymachiwać rączkami. 

ZSRR się lekko zdziwił reakcją, ale potem uśmiechnął się z tryumfem. - Tak sobaka. Po rosyjsku pies. Widzisz, lubisz ten język! Tak jak przystało na państwo satelickie. A teraz czas dogonić te miałkie państwa. - popatrzył przed siebie. 

Zmniejszył dystans. 

W końcu i tak biegli do tej burżuazyjnej willi Ameryki, więc nie mają gdzie dalej uciekać.

Po kilku chwilach także on wkroczył do siedziska zła i luksusu. 

- eh...ja bym to wszystko zburzył i postawił chatkę. Przecież tu nawet zimno nie jest, można spać pod gołym niebem. Oj, nie przeżyliby w mateczce Rosji. Hmm...ale ciebie już powinienem zacząć przygotowywać. - spojrzał na dziecko, które już nie płakało. Słuchało tylko zaciekawione.

- Wiem! Jest lekki wiatr. Idealnie. - puścił dziecko. - pobaw się, zaraz cię zawołam.

- Sobaka! - powtórzył NRD i pobiegł do swojego pokoju. 

- Idealnie się rozwija...teraz muszę tylko poradzić coś na jego słabowitość. Ale szybko to załatwimy 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 21 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Podzielony po wojnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz