Inni

120 16 1
                                    


Gdzieś w mojej głowie wyświetla się ciągle film...
Gram główną rolę, a poza mną nie ma nic.
Nie słyszę dźwięków, nie widzę kolorów tła...
Tu nie ma Dobra, tu nie ma nawet Zła.

Gdzieś w moje głowie zapala się nagle coś...
Jak mała iskra, palący sumienia głos.
Otwieram usta i wyrzucam niemy krzyk...
Zaciskam pięści i biję w mur aż do krwi!

Gdzieś w mojej głowie wewnętrzna wojna trwa...
Rozrywa myśli i nie wiem już czy to ja...
Już chciałbym uciec, uwolnić się z tego snu...
To niemożliwe... bo wszystko się dzieje...
TU!
W mojej głowie..
W mojej głowie..

*

Idę piaszczystą ścieżką przez las. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie powinienem zapuszczać się w te zakątki, jednak jest to ode mnie silniejsze. Rozglądam się dookoła; zewsząd otaczają mnie zniszczone w zeszłorocznym pożarze drzewa. Setki osmalonych pni i młodych krzewów, które utrzymują pozory... że las wciąż żyje.

Docieram na skraj lasu, znam tę okolicę. Nieopodal dzieci z pobliskich domów spotykają się na placu zabaw, który miasto ufundowało kilkanaście lat temu. Chociaż tego nie chcę, czuję, że coś ciągnie mnie w tamtym kierunku.

Jestem pewien, że niebawem zaatakują mnie dokładne wspomnienia przeżytych tam upokorzeń. Nie jestem w stanie się ich pozbyć.

Siadam na ławce nieopodal huśtawki. Ta porusza się na wietrze, jednak plac jest opustoszały. Nie słychać śmiechu, nikt nie krzyczy. Gdy spuszczam wzrok, zauważam, że koło mojego buta coś leży. Pochylam się, modląc się w duchu, by było tym czego szukam. Niestety, gdy moje palce dotykają przedmiotu, on rozpada się; jak zawsze. Wzdycham i ponownie patrzę na huśtawkę.

Biorę głęboki wdech; ktoś na niej siedzi.

Ciemne włosy, zniszczone ubrania, czyżbym oszalał? Tak bardzo brakuje mi towarzystwa, że widzę wspomnienie samego siebie? Przełykam ślinę, wstaję. Zerkam na swoje szaty, są całe w popiele, strzepuję go. Unoszę dłonie i wciągam powietrze nosem; czuję smród palonego ciała.

Morderca

Liczę na to, że dziecko niczego nie zauważy i zbliżam się do niego. W myślach układam sobie przemówienie, przecież nie chcę go wystraszyć. Staję za nim, nie porusza się.
Nagle zamiera wiatr, powietrze jest gęste od ciszy. Przytłacza mnie.

Jestem zdecydowany, dotykam ramienia chłopca, by zwrócić na siebie jego uwagę. Jeśli się poruszy, powie coś... cokolwiek, przerwie tę ciszę, uwolni mnie od wiecznego cierpienia.

Z przerażeniem patrzę, jak jego głowa obraca się, a towarzyszący temu dźwięk wcale nie jest uzdrawiający.

Dźwięk łamanych kości, tak znajomy

Jeszcze kilka cali i zobaczę jego twarz. Po jego szyi skapuje krew, zabarwiając wyświechtaną, niegdyś kremową koszulę. Zaciskam powieki. Znowu słyszę trzask. Czekam, ale nie następuje kolejny. Czyżby dziecko zniknęło?

Otwieram oczy i zamieram.

Głowa chwieje się i spada; instynktownie wyciągam ręce.

Wrzeszczę.

To nie je byłem tym chłopcem.

Moje tęczówki są zielone.

*^*

Budzę się zlany potem. To nie pierwszy taki koszmar, najwyraźniej będę musiał zaopatrzyć się w eliksir bezsennego snu. Mam nadzieję, że Snape zlituje się nade mną i użyczy mi kilku fiolek mikstury; nie mam czasu, by samemu sobie uwarzyć, a na pewno nie wypiję czegoś, pochodzącego z nieznanego źródła.

I że cię nie opuszczę | SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz