O Wolności

214 16 6
                                    


Mam dwadzieścia cztery lata

Ocalałem

Prowadzony na rzeź

Tadeusz Różewicz, Ocalony

~

Życie płynie w nas tylko chwilę
Sam wybierasz los
Wtedy żyjesz

Ciemność zmieniaj w blask
Da Ci siłę
Zmienić wtedy świat
Choć na chwilę
W raj
Taki miał być plan

*

Zawsze wierzyłem, że kiedy skończy się wojna, będę mógł wreszcie odpocząć.

Po kilkunastu latach oglądania śmierci przyjaciół i poświęcania się w imię wolności, nareszcie mam poczuć się panem swojego życia. Nic bardziej mylnego. Zabójstwo Voldemorta było początkiem, wyłapanie większości Śmierciożerców rozwinięciem, a teraz ja mam to zakończyć.

Zakończyć historię o rozpaczy i głodzie, o krwi plamiącej koszule niewinnych, historię o poświęceniu, miłości i ofierze. Moim zadaniem jest rozpoczęcie nowego rozdziału dla czarodziejskiego świata; bez wojen i łez wylanych za utraconymi bliskimi. Bez krzyków przepełnionych bólem i rozpaczą. Bez niego i jego popleczników.

Tak, wypełniłem przepowiednię, czekałem na to wiele lat, wszyscy czekali. Jednak ostatecznie, musiałem zrobić to wbrew sobie.

Mam nadzieję, że uda mi się odbudować równowagę w naszym świecie, jednak jeśli chcę osiągnąć sukces, muszę najpierw odzyskać wewnętrzny spokój. Myślę, że jest to niemożliwe, moje demony mi na to nie pozwolą. Mimo wszystko, nie poddam się.

Dzisiaj udam się do ministerstwa, gdzie spojrzę w oczy tym wszystkim, którzy odebrali mi ludzi, dla których żyłem. Wyrwali z mojej piersi cząstkę mnie, pozbawili szczęśliwych wspomnień i świadomości, że gdzieś jest ktoś, kto się o mnie troszczy, kto na pewien sposób mnie kocha; jak on.

Odebrano mi zdolność do szczerego uśmiechu; nie wyobrażam sobie, bym jeszcze kiedykolwiek miał kogoś pokochać równie mocno, co jego.

Otaczający mnie świat zmienia się w zastraszającym tempie. Jeszcze kilka tygodni temu, wszystko było malowane ciemnymi barwami, odcieniami szarości i czerni.

Dzisiaj, wyglądając przez okno mam wrażenie, że po latach odprężającego snu słońce ponownie zaszczyciło nas swoją obecnością. Przez kilka tygodni niemalże bez ustanku padało. Deszcz zmył krew zdobiącą ulice, cały brud naszego dotychczasowego życia. Teraz mam otworzyć na oścież drzwi, prowadzące do nowego świata, na którego początek wielu utraciło nadzieję jeszcze przed moimi narodzinami.

Kiedy już uśmiecham się, wyobrażając sobie, co mogę zrobić z moją wolnością, zamykam oczy. Widzę zielone światło, słyszę krzyk. Wiem, że nie należy on do osoby, która chwilę później pada na ziemię martwa; jest mój.

Nikomu nie wyjawiłem, co się ze mną dzieje. Nie poprosiłem, by ktoś inny wypełnił moją misję, moje przeznaczenie. Spełniłem swoje powinności, kierując się rozumem i większym dobrem. Liczyło na mnie tak wielu, nie mogłem ich zawieść. Żyłem dla nich, a oni za mnie umarli.

*

Dopijam kawę, która zdążyła ostygnąć, podczas gdy paliłem. Nie robię tego często, a jeden, czy dwa papierosy dziennie - na dzień dobry i dobranoc - jeszcze nikogo nie zabiły. Jestem pewien, że się nie uzależnię, jak wielu głupców, moja magia mi na to nie pozwoli.

Zdarzały się momenty, gdy chciałem skończyć z magią, ze sobą. Było to już po tym, jak uniosłem różdżkę i z zimną krwią go zabiłem. Miałem ochotę raz na zawsze zniszczyć magię w sobie, jednak ktoś wcześniej zadbał o to, by okazało się to niemożliwe.

I że cię nie opuszczę | SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz