Psi

64 9 5
                                    

Hej, zanim powiesz mi, że...
Jestem nikim
Wiedz, że prawdziwy mam skarb
Za śmietnikiem
Mam tu materac i szkło...
Przez nie widzę świat,
Który zmienił mój los...
W pieskie życie...
Pieski los...
Lizać rękę, która rani...
Dobry nos...
Tu nie znaczy...
Nic.

**

Od pożegnania, które od biedy nazywam niezręcznym, mija już czwarty pełen ciszy dzień. Właściwie wyjścia do pracy stanowią dla mnie odskocznię od ciągłej analizy ostatnich wydarzeń, jako że nawet przepisywanie grubych ksiąg wymaga pewnego skupienia. Są to też jedyne chwile, kiedy mogę chociaż w niewielkim stopniu oderwać się od niepokojącej myśli, która zakradła się do mojego umysłu na krótko po wyjściu Severusa.

Spowodowane było to przede wszystkim rozmową z Malfoyem, jeżeli w ogóle można było tak to nazwać. Zaledwie te kilka dni wystarczyło, by złość, którą czułem wobec całej tej sytuacji, chociaż w pewnym stopniu zelżała. Może miało to coś wspólnego z wnioskami, które poczyniłem i wizją końca, uparcie wracającą do mnie nocami.

Dzisiaj jestem wyjątkowo niespokojny i sam nie jestem pewien, co jest tego przyczyną. Magia burzy się we mnie, a nawet jeszcze na dobre nie rozpocząłem dnia, by miało co mnie wyprowadzić z równowagi. Powiedziałbym raczej, że po dobrze przespanej nocy bez koszmarów, powinienem czuć się wypoczęty bardziej niż przez kilka ostatnich tygodni. Najwyraźniej jednak myliłem się i to właśnie one pozwalają mi dłużej cieszyć się względną równowagą w moim umyśle.

W ciągu tych czterech dni nie kontaktowałem się z Severusem; nie sprawiło to jednak, bym o nim nie myślał. Wręcz przeciwnie, zdążyłem już kilkukrotnie mieć ochotę sięgnąć po pióro i nakreślić kilka słów, w których wyjaśniłbym, dlaczego jestem tak wielkim tchórzem, by odrzucić to wszystko, co mi oferował. Z drugiej jednak strony odnoszę nieodparte wrażenie, mimo tego, co mu powiedziałem, że to, co próbujemy udawać, że tworzymy, nie ma przyszłości. Przeraża mnie to; jest to kolejny element wymarzonego życia, po który zwyczajnie nie potrafię sięgnąć, gdy już stało się to możliwe. Powiedziałbym, że to nieco rozczarowujące. Chociaż, gdyby się nad tym głębiej zastanowić, nie sądzę, bym właśnie to czuł.

Tu nawet nie chodzi o nas, o niego. Po prostu o mnie, o to co czuję, a czego nie. Czego we mnie nie ma i nie będzie. Wiem, że jestem w stanie to pociągnąć. Z całą pewnością mogę czerpać przyjemność z tej relacji i doceniać to, co dla mnie robi. I widzieć, czego nie. Czego nigdy nie ma w jego słowach i gestach, a dzięki czemu wiem tylko, że jest prawdziwe. I to właśnie za to, dzisiaj, go cenię najbardziej. Dawna fascynacja, którą starałem się w sobie na nowo obudzić, wydaje się odejść bezpowrotnie, mimo tego, co mi się wydawało. Skłamałbym, gdybym udawał, że nie wiem, co jest tego przyczyną. Próbowałem, jednak sięgnięcie po dziennik na nowo obudziło we mnie wszystko, sprawiło, że poczułem, jakby to była prawda.

Dziennik.

Mam wrażenie, że przeoczyłem coś niezwykle ważnego, na co naprowadził mnie dopiero Malfoy. Niemal zniszczyłem więź, jednak skąd mógłby mieć tę wiedzę? Czy istniała możliwość, by w dzienniku pozostał jakiś okruch duszy Toma i to on tak działał na więź, którą z nim dzieliłem? Czy może, co by było jeszcze gorsze, tkwi głęboko we mnie, głębiej, niż mogła dosięgnąć go klątwa zabijająca posłana przez jego stworzyciela?

Nie, to było niemożliwe. Wiedziałbym. Była tylko więź, więź, która trzymała się naszej magii. Chociaż nigdy nie zrozumiałem, dlaczego. Powinna była odejść razem z Voldemortem, prawdopodobnie rozrywając mnie od środka, niszcząc magię we mnie za zbrodnię, którą ośmieliłem się popełnić. To wszystko powinno było się wydarzyć, na to czekałem i tym byłem pogodzony, ale nie. Zostałem zmuszony do życia, jakie wiodę, a nasza magia stała się dla mnie jednocześnie śmiertelnie niebezpieczna, a także utrzymująca przy życiu. Co nie jestem pewien, czy jest bardziej przerażające, czy niesamowite. Czasami mam wrażenie, że gdybym tylko pozwolił jej wymknąć się spod kontroli, zniszczyłaby mnie. Jednak, gdy na tydzień po śmierci Toma, próbowałem zrobić to sam, jedynie straciłem przytomność na kilka godzin.

I że cię nie opuszczę | SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz