Czas Nienawiści

71 13 1
                                    

Kto powiedział nam, ze musimy walczyć?
A kto,że bronić?
Przeznaczenie rzuciło nieprawdę w twarz
W oczy strach!
Kto podpisał to przymierze krwi?
Czy to było ludzkie?
Ofiary z naszych ciał
MYŚLĄCA ŚMIERĆ!!!

Złączeni myślami w koszmarnych snach
Jesteśmy żołnierzami KŁAMSTW!

Świat przepełniony krwią...

**


Ból, który czuję, jest nie do zniesienia. Nie potrafię stwierdzić w tej chwili, co boli mnie bardziej; to ciągłe uczucie tęsknoty, które pozostawił za sobą Tom, czy świadomość, że człowiek, któremu zdecydowałem się zaufać, zdradził mnie w ten sposób. Zwłaszcza, że mimo wszystkiego, co się ostatnimi czasy działo, naprawdę zaczęło zależeć mi na tym czymś między nami. To nie było coś nowego, do czego musiałbym przywyknąć, a pogłębienie więzi z przeszłości.

Lubię myśleć, że dopiero po tych latach przeżyłem tyle, by nie być dłużej tym ślepo odważnym Gryfonem, którym Snape zdawał się tak gardzić. Czasami jednak wolałbym wrócić do tamtych czasów i przeżyć to wszystko jeszcze raz. Tym razem nie pozwoliłbym na taki bieg wydarzeń.

Ta myśl mnie ogłusza do tego stopnia, że przystaję. Mrugam, dopiero teraz orientując się, co się wokół mnie dzieje. Pada, a ja jestem zupełnie przemoczony. Woda spływa mi po twarzy, krople osadzają się na okularach, przysłaniając widok. Trzęsę się na całym ciele i nie jestem pewien, czym jest to spowodowane. Zimnem, złością? Czy może powoduje to świadomość tego jak bardzo mnie zdradzono. Rozglądam się, a kolejni ludzie przemykają mi przed oczami. Nie myślę już o tym, co właściwie chcę zrobić. Ta nowo odkryta świadomość, dopuszczenie jej do siebie na tyle blisko, by nie była wyłącznie echem rozpaczliwych myśli, sprawia, że chcę to poczuć. Znowu. I znowu. I jeszcze raz.

Dlatego bez zastanowienia zaciskam powieki, skupiając swoją magię na teleportacji. Kiedy czuję, jak świat wiruje mi przed oczami, w uszach rozbrzmiewa krzyk.

*

Upadam z głuchym łoskotem na coś miękkiego, jednak nie mam odwagi otworzyć oczu, by sprawdzić, czym to jest. A raczej nie robię tego, dopóki nie czuję ruchu pod sobą. Odskakuję, obejmując się ramionami, jakby było mi zimno. Nie jest.

Patrzę na podnoszącą się z ziemi postać i oddech zamiera mi w gardle. Tom. To naprawdę on.

Serce wali mi w piersi, kiedy rozglądam się, próbując zrozumieć, gdzie jestem. Znam tę polanę. Jesteśmy otoczeni białymi kwiatami, a od pobliskich drzew dociera do mnie kojący szum.

― Tom? ― szepczę i ten patrzy na mnie. Kiedy się zbliża, widzę miękkość w jego spojrzeniu. ― Gdzie jesteśmy, Tom? ― pytam, dopadając do niego w dwóch krokach. Czuję łzy zbierające się pod powiekami, gdy dotykam jego chłodnego ciała. Jest za zimny; przylegam do niego, próbując jakoś go rozgrzać. ― Co my tu robimy, Tom? ― dopytuję, gdy czuję na swojej twarzy coś mokrego. W pierwszej chwili myślę, że to deszcz. Unoszę więc głowę, jednak nie widzę żadnych kropel.

Dopiero głębokie westchnięcie i obejmujące mnie ręce zmuszają mnie, bym spojrzał na niego. Zamieram z szeroko otwartymi oczami.

To niemożliwe.

Nie Tom.

― Tom Riddle nigdy nie płacze ― szepczę, stając na palcach, by dotknąć ustami jego wilgotnego policzka. ― Nawet, kiedy ból go rozdziera. ― Przesuwam wargami po wilgotnej skórze, zlizując jego słone łzy. Nienawidzę myśli, by Tom miał cierpieć. Każdy, ale nie on.

― Harry.

Drgam. Odsuwam się od niego na tyle, by móc spojrzeć mu w oczy.

― Tom? ― pytam, widząc, że bije się z myślami.

I że cię nie opuszczę | SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz